Systemy półautonomiczne w samochodzie – czy to bezpieczne? „Rozleniwianie kierowców”

4 minuty czytania
Komentarze

Technologia nieubłaganie zdobywa kolejne szczyty motoryzacji od lat. W ubiegłym wieku na językach były pierwsze multimedia w samochodzie, takie jak radio, czy elektroniczne wyświetlacze i komputery pokładowe. Później zaczęto stopniowo wprowadzać nawigacje ze zintegrowanym wyświetlaczem, aż doszliśmy do punktu, w którym zastanawiamy się, kiedy autopilot zacznie podbijać autostrady na dobre. Przedsmakiem są jednak systemy półautonomiczne.

Różnice między samochodami kiedyś i dziś zobrazowałem na porównaniu dwóch takich samych modeli Mercedesa po 15 latach od wprowadzenia modelu. Zmiany są kolosalne i widoczne niemal w każdym aspekcie technologicznym. W 2006 roku co prawda zaczęto już myśleć o tempomatach adaptacyjnych, ale nie były jeszcze w żadnym stopniu popularne. Dzisiejszy CLS z kolei poza takową technologią miał też czujniki utrzymujące samochód na pasie ruchu, pozwalające — gdyby nie zabezpieczenia — całkowicie puścić kierowcy stery. Pozostaje pytanie: czy te systemy są w ogóle bezpieczne?

Tak, ale też nie. Systemy półautonomiczne to zło?

test nissan juke hybrid systemy półautonomiczne

Z czego wyewoluowały systemy półautonomiczne w samochodzie? To bardzo proste. Technologia ta rodziła się tak naprawdę wraz z pierwszymi asystentami parkowania, a później z czujnikami martwego pola. Czujniki martwego pola przeszły w ostrzeganie o opuszczaniu pasa ruchu, a to już prostoliniowo zrodziło szansę na stworzenie połowicznego autopilota. Mówiąc krótko, geneza oparta jest tylko i wyłącznie na pomniejszych asystentach, wyewoluowanych na większego asystenta kierowania.

Do czego zmierzam? Systemy półautonomiczne pełnią swoją funkcję w gruncie rzeczy tylko ewolucyjnie. Nazwa „półautonomiczne” to zasłonięcie nazwy „asystent”, która w świecie technologii jest już trochę niemodna.

test bmw x1 systemy półautonomiczne

Wraz z upływem lat, motoryzacja zaczęła rozleniwiać kierowców coraz bardziej. Taki stan rzeczy ma swoje plusy i minusy. Do plusów należy znacznie mniejsza uwaga, którą kierowca musi skupić na drodze. Samochód samodzielnie utrzyma pas ruchu, odstępy między innymi pojazdami na drodze, po przyjeździe do centrum handlowego samodzielnie zaparkuje, a nawet wyjedzie z zajmowanego miejsca. Minusy są… dokładnie takie same jak plusy. Mniej uwagi na drodze, to o wiele mniejsze bezpieczeństwo w ruchu.

Nie zrozumcie mnie źle, jestem fanem rozwoju technologicznego w samochodach i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych premier. Uważam, że systemy półautonomiczne to niezwykły dodatek do komfortu podróżowania i używania aut. Uważam tylko, że każdy medal ma dwie strony, a w tym wypadku druga strona jest niebezpieczna.

Rozleniwianie kierowców kończy się nadmiernym zaufaniem do samochodu. Nawet samochody w pełni autonomiczne (bez homologacji jeszcze w Europie) są na razie bardzo zawodne. Poleganie na technologii składającej się wyłącznie z kilku działających równolegle asystentów może ostatecznie skończyć się wypadkiem. Szczególnie że jedyne zabezpieczenie, to konieczność trzymania ręki na kierownicy.

Działanie autopilotów i pół-autopilotów może być zakłócone niemal przez każde warunki na drodze — od pojawiającego się deszczu i śniegu, przez szron, po zbyt ostre słońce i zbyt słabe oświetlenie. Wszystkie systemy są oparte w dużej mierze na kamerach, dlatego każde zaburzenie wizji takowej kamery powoduje utratę kontroli nad sterowaniem. A to oznacza tylko jedno…

Systemy półautonomiczne nie zwalniają z utraty uwagi na drodze

Systemy półautonomiczne nie zwalniają z utracania całkowitej uwagi na drodze. Czy więc systemy półautonomiczne są bezpieczne? Są. To świetne wsparcie dla kierowców, którzy muszą pokonać długi dystans jednego dnia. Wysiadając z samochodu, będą o wiele mniej zmęczeni, bo ze względu na cały backup technologiczny mogą pozwolić sobie na jazdę ze stałą prędkością na tempomacie adaptacyjnym.

Są też niebezpieczne, jeśli kierowcy nie będą stosowali się do zaleceń producentów i zrezygnują z uważania na drodze, bo „samochód jedzie sam„. Auto będzie utrzymywało prędkość zablokowaną na tempomacie albo zależną od samochodu przed wami oraz starało się utrzymać na swoim pasie ruchu. Na pewno jednak nie będzie za kierowcę myśleć, brać poprawki na nieoczywiste sytuacje na drodze (mimo że systemy bezpieczeństwa potrafią zareagować na wiele sytuacji, to nie są nieomylne) ani podejmować ostatecznych decyzji. Warto pamiętać też, że wypadki spowodowane nieuwagą kierowcy na autopilocie są zawsze winą kierowcy!

Pamiętajcie, najważniejsze jest bezpieczeństwo, odpowiednie odstępy i przeliczanie swoich sił na zamiary. Jeśli jesteście zmęczeni, nie ufajcie nadmiernie technologii, tylko odpocznijcie.

fot. AndreyPopov

Motyw