ekologia wspólny interes

Dlaczego zmuszanie do ekologicznych technologii to błąd?

4 minuty czytania
Komentarze

W dzisiejszych czasach jesteśmy bombardowani ekologią. Producenci samochodów obiecują, że ich auto jest ekologiczne, to samo robią producenci żywności czy RTV i AGD. Owszem, świat potrzebuje nowości. Rynek zweryfikuje czy są one udane i zastąpią stare rozwiązania. Historia zna jednak przypadki zmuszania do ekologii, co nie kończyło się zbyt dobrze.

Nieszczęsna żarówka

Podsłuch przez żarówkę

W XIX wieku po wielu nieudanych próbach opatentowana zostaje żarówka. Jej zasada działania była prosta jak budowa cepa – w szklanej bańce umieszczano wolframowy żarnik, dzięki próżni mógł on nagrzać się do bardzo wysokiej temperatury i nie przepalić się. Jednym z ubocznych produktów tego zjawiska było emitowanie światła przez nagrzany metal. Z czasem próżnię zastąpiono niepalnym gazem (najczęściej argonem), później wtłaczano także gazy zwane halogenami. Przez lata udało się zwiększyć temperaturę żarnika i wydłużyć jego żywotność, przy czym żywotność została ostatecznie mocno ograniczona, ale to już inna historia.

Zwykła żarówka miała dużą zaletę, jaką była temperatura światła odpowiadająca światłu słonecznemu. Była też wady w postaci ogromnego poboru prądu i wydzielania dużej ilości ciepła. Coś za coś. Oczywiste było, że prędzej czy później żarówkę trzeba będzie czymś zastąpić. W dużych obiektach stosowano świetlówki, a w domach nadal królowały żarówki. Do czasu.

Zobacz też: Milowe kroki Huawei Mobile Services – rok rozwoju AppGallery robi wrażenie

„Żarówka energooszczędna”

W 2009 roku Komisja Europejska zablokowała sprzedaż najmocniejszych żarówek (100 W) do domowego oświetlenia. W trosce o środowisko zalecano korzystanie z kompaktowych lamp fluorescencyjnych, zwanych też żarówkami energooszczędnymi. Użytkownicy nie byli nimi specjalnie zainteresowani, głównymi powodami były wysokie ceny i nieprzyjemne, zimne światło. Pomijam już fakt, że te żarówki były naprawdę szkodliwe dla środowiska. W kolejnych latach zakaz sprzedaży klasycznych żarówek rozszerzano na kolejne warianty mocowe, a użytkownicy kupowali żarówki oficjalnie nie przeznaczone do zastosowań domowych. Teoretycznie były to te same żarówki co wcześniej, choć w praktyce były one coraz gorszej jakości.

Rynek to zweryfikuje

Dlaczego zdecydowałem się opisać powyższą historię? Ponieważ rynek zweryfikował plany urzędników, użytkownicy nie byli zainteresowani przymusową zmianą oświetlenia. Jednak wraz z rozwojem technologii zaczęły tanieć żarówki oparte o diody LED, poprawiły się także ich parametry i żywotność. Żarówki LED w szybkim czasie wyparły inne technologie oświetleniowe, mimo że nikt ich o to nie prosił. Po prostu pojawił się lepszy produkt, który upowszechnił się bez nacisków polityków. Dziś nadal sprzedawane są klasyczne żarówki, ponieważ w niektórych specyficznych sytuacjach są one niezastąpione. Niemal wyginęły jednak w oświetleniu domowym, gdzie królowały jeszcze 10 lat temu.

Przykładów jest więcej

Dziś w ten sam sposób promuje się samochody elektryczne. Cóż, mam wątpliwości czy zezłomowanie niekoniecznie starego samochodu i wyprodukowanie kolejnego na pewno jest ekologiczne, szczególnie przy współczesnych technologiach magazynowania energii elektrycznej. Widzę tu raczej sztuczne nakręcanie popytu, trochę jak na rynku elektroniki użytkowej. Apple zasłaniając się ekologią przestało dołączać ładowarki do nowych smartfonów. W obu tych przypadkach firmy wybrały ekologię, ponieważ akurat teraz jest im to na rękę. Gdyby przez ekologię mieliby zarobić mniej, to nigdy nie poruszyliby tego tematu.

Zobacz też: Sprzedaż telefonów bez ładowarek wywoła ogromne zamieszanie!

W przeszłości były jednak sytuacje, gdy faktycznie próbowano realizować projekty ekologicznej elektroniki. Przykładem może być powyższy smartfon Samsunga z linii Blue Earth. Producent do jego produkcji wykorzystywał materiały pochodzące z recyklingu, źródłem ekologicznej energii miał być z kolei panel solarny na pleckach. Projekt upadł, użytkownicy nie byli nim specjalnie zainteresowani. Innym przykładem może być Sony Ericsson i seria GreenHearth. Tutaj jednak możemy mówić o ekologii wynikającej z oszczędności, ponieważ producent ograniczył się do np. ekologicznych (i niezbyt nieprzydatnych) pokrowców oraz do zastąpienia papierowej instrukcji elektroniczną, zainstalowaną w telefonie. Ten projekt upadł, tak samo jak wiele innych, które miały coś wspólnego z ekologią. To przykre, że dziś ekologią zasłaniają się koncerny, które wbrew pozorom najbardziej szkodzą środowisku, a prawdziwa technologiczna ekologia w zasadzie nie istnieje.

Motyw