Dłoń dotyka ekranu tabletu z wyświetloną stroną główną wyszukiwarki Google.

Dr Google zamiast lekarza. Statystyki są niepokojące

6 minut czytania
Komentarze

Według ankiet przeprowadzonych przez OnePoll i Bayer Poll w Stanach Zjednoczonych duża część Amerykanów postrzega internet jako najbardziej zaufane źródło informacji zdrowotnych. Prawie 40% z nich szuka diagnozy w sieci. Z jednej strony może być to konsekwencja niezbyt dobrego systemu opieki zdrowotnej, z drugiej sygnał dla innowatorów medycznych do stworzenia narzędzi usprawniających diagnostykę telemedyczną. Jak Polacy postrzegają dr Google? Jak bardzo polegamy na informacjach medycznych z internetu?

Dr Google mówi w każdym języku

Eurostat sprawdził, które kraje polegają na informacjach medycznych z internetu w największym stopniu. Wśród respondentów znalazły się osoby w wieku od 16 do 74 lat. Porównano rok 2011 z 2021. Jak dużo zmieniło się w ciągu dekady?

W Finlandii ośmiu na dziesięciu respondentów wyznało, że korzystało z internetu w celu zdobycia informacji zdrowotnych, co oznacza wzrost o 22 punkty procentowe w porównaniu z 2011 rokiem. Dania również odnotowała zbliżony poziom – 75%.

W Hiszpanii tylko 38% osób dorosłych deklarowało w 2011 roku, że poszukuje informacji medycznych w sieci, jednak jak wynika ze statystyk, po dziesięciu latach ten odsetek znacząco wzrósł, sięgając 69% w 2021 roku. Podobnie znaczący wzrost zaobserwowano w Irlandii.

W każdym innym wspomnianym kraju dr Google był bardziej popularny niż dekadę temu. Wyjątkiem w badaniu były Niemcy. Zależność od sieci internetowej w przypadku tematyki zdrowotnej spadła z 54% do 45%.

Samodiagnoza w dobie internetu

Pamiętam, że kilka lat temu zachorowałam i przesiedziałam dwa tygodnie w domu. Z nudów zaczęłam wpisywać swoje objawy w Google. Nie muszę chyba mówić, że w ramach jednej takiej sesji samodiagnozowania stwierdziłam, że czas wybierać czcionkę na nagrobek.

Jak podaje serwis medtechpulse.com 40% amerykańskich Kowalskich preferuje skorzystanie z „wizyty” u dr Google, niż pofatygować się do prawdziwego, ludzkiego medyka. W obliczu globalnej pandemii COVID-19, rola internetu w naszym życiu znacząco wzrosła, a nią również tendencja do poszukiwania informacji zdrowotnych online. W Polsce, ale i na całym świecie, coraz więcej pacjentów zwraca się do nieodłącznego towarzysza życia wirtualnego, nazywanego pieszczotliwie dr Google. Jakie implikacje ma ta tendencja dla systemu opieki zdrowotnej?

Era internetu w Polsce

Ekspansja internetu i powszechny dostęp do sieci sprawiły, że coraz większym powodzeniem cieszą się m.in. portale o tematyce medycznej. Czy internet jest więc wiarygodnym źródłem wiedzy? Jego początki przypadają na lata 60. XX wieku, jednak w Polsce era internetu rozpoczęła się dopiero 30 lat później, bo w 1991 roku. 17 sierpnia 1991 roku z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego przesłano pierwszy mail, skierowany do Centrum Komputerowego w Kopenhadze. Dzisiaj, po wpisaniu w Google frazy „zdrowie”, uzyskujemy 236 000 000 wyników w zaledwie sekundę.

Wpisując frazę „health„, znajdujemy 15 180 000 000 wyników [stan na 31.10.2023]. Dzięki tak prostemu zabiegowi możemy śmiało wyciągnąć wnioski, że możemy mówić o społeczeństwach świata, które posiadają otwarty dostęp do wiedzy i informacji z zakresu medycyny. Polacy korzystają z porad dr Google, by szybko i bezpłatnie sprawdzić niepokojący objaw.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej w 2022 roku, 77% Polaków korzysta z internetu przynajmniej raz w ciągu tygodnia. Porównując najświeższe wyniki do tych sprzed dwóch dekad (17%), można śmiało stwierdzić, że internet jest coraz potężniejszym narzędziem wśród społeczeństwa. Wśród respondentów prym wiodą dwie grupy wiekowe: osoby w wieku od 18 do 24 lat oraz od 25 do 34 lat.

Święta trójca: pacjent – internet – lekarz

Pokłosiem pandemii zdaje się być zmiana modelu relacji na linii pacjent –lekarz. Autorzy teorii komunikacji wyróżniają kilka modeli, które są przedmiotem badań w wielu dyscyplinach naukowych. Z każdego jednak wynika, że celem opieki zdrowotnej jest przekazanie pacjentowi tego, czego sam nie posiada — specjalistycznej wiedzy.

Pozycja lekarza jest coraz częściej degradowana na rzecz źródeł internetowych. Standardowo to lekarz był osobą, która często mogła pochwalić się długoletnim wykształceniem z zakresu medycyny, a siwawe włosy na czubku głowy tylko potęgowały wrażenie, będąc wizualnym zapewnieniem bogatego doświadczenia.

fot. Depositphotos/pressmaster

Rola pacjenta natomiast ograniczała się zawsze do opisywania dolegliwości, wizycie w aptece i stosowaniu się do zaleceń lekarza, który podejmował ostateczne decyzje dotyczące przebiegu leczenia. Pacjent reprezentował rolę bierną, lekarz zaś aktywną, jak określiła to autorka jednego z artykułów.

Nowy model komunikacji zakłada istnienie świętej trójcy, na którą składa się pacjent, internet oraz lekarz.

Z wszelkich przeprowadzonych analiz wynika, że nastąpiło zachwianie przewagi pozycji lekarza nad pacjentem. Zauważyli to badacze, którzy analizując nowy kształt relacji, zamknęli go w trójcę: pacjent – lekarz – internet. Internet stał się nową determinantą zmian w klasycznej relacji (lekarz – pacjent).

Niektórzy badacze poszli nawet o krok dalej, zmieniając nieco model standardowy i stawiając pacjenta w roli konsumenta usług zdrowotnych, kupującego usługę medyczną. Ważnym elementem tej relacji zdaje się więc być przemysł farmaceutyczny, który corocznie generuje potężne zyski. Producentom leków chodzi zwykle o zysk i zwiększenie sprzedaży swoich produktów, za czym kryją się kontakt na poziomie: gigant farmaceutyczny – lekarz. Działania polegające na angażowaniu lekarzy w promowanie i przepisywanie pacjentom konkretnych leków, mających doprowadzić do ich większej sprzedaży, często budzą wątpliwości etyczne, lecz są praktykowane. Jedna z badaczek określiła przemysł farmaceutyczny jako winnego korupcji lekarzy.

Uważaj na plagę fake newsów

Związek pacjentów z doktorem Google jest niepokojący z uwagi na plagę nieprawdziwych informacji. Dezinformacja stanowi globalny problem XXI wieku, który z każdym rokiem narasta. Dotyka on oczywiście nie tylko obszaru zdrowia, ale zwłaszcza w tym kontekście może mieć okropne konsekwencje…

Współczesny świat jest nasycony informacjami dostępnymi na wyciągnięcie ręki, co jest niezaprzeczalnym osiągnięciem. Jednak ta nieograniczona ilość wiedzy przepływająca przez internet ma swoje mroczne oblicze. Dezinformacja stanowi integralną część ogromnego szumu informacyjnego. Społeczeństwo, zalewane strumieniem informacji, często nie jest w stanie samodzielnie zweryfikować, czy dane wiadomości są prawdziwe, czy też fałszywe. To właśnie tutaj tkwi problem — nieprawdziwe informacje często rozprzestrzeniają się w atrakcyjnej formie na platformach społecznościowych, a potem znajdują swoje miejsce w mediach masowych, które powielają te błędne treści. Powstają później TikToki, na których dla „zdrowotności” jedzone są trujące grzyby…

Na koniec przypominamy także, jak wylogować się z konta Google oraz jak wyłączyć asystenta Google na urządzeniach mobilnych z Android i iOS oraz komputerze.

Źródło: medtechpulse.com

    Motyw