Roboty chirurgiczne na NFZ? To możliwe, ale… najpierw musimy spełnić kilka warunków

6 minut czytania
Komentarze

Roboty chirurgiczne to sposób na niezwykle precyzyjne operacje. I choć na ten moment większość jest sterowana przez ludzi, to istnieje dużo mniejsze ryzyko popełnienia błędu przez chirurga. Temat ten był jednym z poruszanych podczas posiedzenia sejmowej Podkomisji Stałej do spraw Onkologii, która odbyła się w pierwszej połowie kwietnia. Jak będzie wyglądać przyszłość, w której operacje będą przeprowadzane przez coraz bardziej autonomiczne roboty chirurgiczne?

Podczas wspomnianego posiedzenia Michał Dzięgielewski, który piastuje stanowisko dyrektora Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia, zapowiedział, że obecnie resort pracuje nad możliwościami finansowania kolejnych zabiegów z wykorzystaniem robotów medycznych. 

— Chcemy, aby oprócz prostatektomii radykalnej służyły one także do operowania nowotworów szyjki i trzonu macicy oraz jelita grubego — zaznaczył dyrektor.

Narodowy Fundusz Zdrowia od 2022 roku wprowadził finansowania w przypadku zabiegów prostatektomii radykalnej. Roboty chirurgiczne okazały się tutaj bardzo dobrym rozwiązaniem. Prace nad nowelizacją rozporządzenia dotyczącego świadczeń gwarantowanych dobiegną końca w drugim kwartale 2023 roku.

„Moda” na roboty chirurgiczne i potencjalne niebezpieczeństwa

Dyrektor Dzięgielewski mówił też o niebezpiecznej „modzie” na stosowanie robotów w polskim szpitalnictwie.

— Nagle roboty medyczne stają się w ostatnim czasie modne i kupują je nawet ośrodki bez żadnego doświadczenia. To mnie przeraża. Można postawić do wykonywania operacji robotowych lekarza po studiach, ale skutki takiego działania będą do przewidzenia. W chirurgii robotowej grozi nam taki scenariusz, bo kupuje się urządzenia z różnego rodzaju funduszy, bez baczenia na doświadczenie danego ośrodka — powiedział Michał Dzięgielewski.

Słowa dyrektora poparł też profesor Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej, który również uczestniczył w posiedzeniu. Stwierdził on, że „techniki robotyczne w niewłaściwych rękach, mogą spowodować więcej szkody niż pożytku”. Aby do podobnych sytuacji nie dochodziło, Departament Zdrowia długo pracował nad stworzeniem konkretnych kryteriów dotyczących prostatektomii radykalnej, które niwelowały niebezpieczeństwo związane z wykorzystaniem robotów. Pewne jest, że kolejne takie wytyczne będą musiały powstać przy okazji innych zabiegów.

Przedstawiciele Departamentu doszli do wniosku, że pojedynczy, doświadczony operator to nie wszystko, a każda placówka medyczna powinna mieć również udokumentowane doświadczenie w wykonywaniu zabiegów robotowych.

Według profesora Bidzińskiego, roboty chirurgiczne to sporo koszt, jednak wielu uważa, że jest to przyszłość medycyny. Taki koszt jest zdecydowanie mniejszy, niż to, ile trzeba wydać na procedury szpitalne, późniejszą rehabilitację oraz dodatkowe działania, które mają doprowadzić pacjentki do pełnej aktywności zawodowej oraz rodzinnej.

Boom na robotyzację w Polsce trwa, ale placówki muszą się do tego przygotować

Pierwszy zabieg z wykorzystaniem robota chirurgicznego wykonano w Polsce w 2010 roku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. Pionierskiemu zabiegowi został poddany mężczyzna z rakiem jelita grubego. Barierą, która stanęła na drodze otworzenia wtedy ery robotycznej w naszym kraju były, oczywiście, koszty związane ze świadczeniami robotycznymi. Dopiero niedawno Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się na wprowadzenie tego typu zabiegów do publicznego systemu opieki zdrowotnej. Niedawno, bo dokładnie od 1 kwietnia zeszłego roku możemy dokonać zabiegu prostatektomii radykalnej, który jest wykonywany przez roboty chirurgiczne. Dzięki refundacji Narodowego Funduszy Zdrowia liczba wykonywanych zabiegów tego typu systematycznie rośnie.

Jak podaje Rynek Zdrowia, Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego ma w planach istotne zmiany w specjalizacji z urologii, gdyż medycy będą zobligowani do odbycia… stażu z zakresu podstawowej obsługi i wskazań do wykorzystywania robotów chirurgicznych. Dwutygodniowe szkolenie będzie kończyło się po zdaniu kolokwium z wiedzy teoretycznej oraz egzaminem praktycznym. Według założeń staże powinny odbywać się na oddziałach urologii, które posiadają akredytację do prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego z urologi.

W Polsce, placówki, które chcą realizować finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia świadczenia robotyczne, muszą spełniać szereg wymagań, które określono w znowelizowanym rozporządzeniu Ministra Zdrowia dotyczących świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego. Aby uzyskać zgodę na wykonywanie takich zabiegów, ośrodek musi posiadać oddział szpitalny o profilu urologicznym lub chirurgii onkologicznej z blokiem operacyjnym. Ponadto musi udokumentować wykonanie co najmniej 100 operacji usunięcia prostaty z powodu nowotworu rocznie. 

Czy roboty chirurgiczne i sztuczna inteligencja zastąpią lekarzy?

O ile wszędobylski ChatGPT to tylko namiastka sztucznej inteligencji, to przyszłe roboty chirurgiczne mają być prawdziwie autonomiczne. Swojej wiedzy nie będą tylko bazować na operacjach i zabiegach z przeszłości ludzką ręką, ale będą „myśleć” i „działać”. Wszystko bez ludzkiej ingerencji.

Już teraz roboty chirurgiczne są nierozłączną częścią niektórych dziedzin medycyny. Ostatnio w moje linkedinowskie „oko” wpadła mi ciekawa publikacja Stefana W. Czarnieckiego, który opisał swoje doświadczenia w chirurgii urologicznej. Jak pisze, są one ukorzenione najsilniej w tej pośród innych specjalizacji medycznych. Urologia wykorzystuje wiele innowacji technologicznych. Można tu znaleźć różne instrumenty medyczne, zminiaturyzowane narzędzia, obrazowanie 3D i inne sprytne rozwiązania.

Nie ulega wątpliwości, że roboty chirurgiczne, będące specjalistycznymi narzędziami w medycynie, umożliwią lekarzom przeprowadzanie operacji z precyzją. Nie tylko w dziedzinie urologii, ale też w innych. 

Jeśli chcecie zobaczyć „jeszcze ciepłą prostatę” i z zapartym tchem poczytać o robotyzacji szpitalnictwa, koniecznie przeczytajcie ten artykuł.

Robot Da Vinci króluje wśród robotów chirurgicznych

Najpopularniejszym obecnie produkowanym robotem jest robot da Vinci, nazwany tak za renesansowym geniuszem, na cześć niezwykłej umiejętności łączenia nauki ze sztuką. Został opracowany przez amerykańską firmę Intuitive Surgical. Jak poprawia jednak Czarniecki to telemanipulator chirurgiczny, nieautonomiczny robot. Do końca 2021 roku za pomocą tego urządzenia wykonano ponad 8.5 miliona operacji. Działa w ten sposób, że odtwarza ruchy operatora sterującego w czasie rzeczywistym. Na ten moment roboty chirurgiczne są trochę jak roboty kuchenne — są, ale i tak potrzebny jest człowiek.

To zaawansowane narzędzie niweluje bardzo ludzkie zachowania jak drżenie rąk, a także pozwala na dużo więcej, niż ludzkie nadgarstki. Nigdy niemęczący się robot potrafi też obracać swe ramiona osiowo 360 stopni, bez utraty precyzji działania jej końcówki. Lekarz, siedząc przy specjalnej konsoli, kontroluje ruchy końcówek chirurgicznych. Wprowadzane do ciała pacjenta z niezwykłą ostrożnością i precyzją, pozostawia niewielkie nacięcia. Dzięki temu pacjent po operacji odczuwa mniej bólu, a jego czas rekonwalescencji znacząco się skraca. Dostosowany system wizyjny umożliwia operatorowi obserwowanie na ekranie wnętrza pacjenta w wysokiej rozdzielczości i trójwymiarowości.

Obecnie, stosuje się go w wielu dziedzinach medycyny takich tak kardiochirurgia, urologia, ginekologia, chirurgia onkologiczna, a także w innych, gdzie wymagane są skomplikowane operacje. Kto odda się w „ręce” robota da Vinci?

    Motyw