elon musk twitter x

Historia twojego zatrudnienia i baza z odciskami palców. Musk stwierdził, że X nie musi szanować prywatności

5 minut czytania
Komentarze

Prywatność? Jaka prywatność? Elon Musk chce stworzyć z platformy X repozytorium danych biometrycznych, w którym znajdą się odciski palców i skany twarzy. Dodatkowo ma być dostępna historia zatrudnienia użytkownika. Tak zmienia się polityka prywatności aplikacji.

Kolejne zmiany na X

Odkąd Musk przejął Twittera, zachodzą tam co najmniej kontrowersyjne zmiany – najpierw multimiliarder postanowił zwolnić część pracowników, potem zaczęli wycofywać się reklamodawcy. New York Times zbadał, że przychody z reklam na platformie w okresie od 1 kwietnia do początku maja zmniejszyły się o 59% względem ubiegłego roku. Wszyscy myśleli, że od zatrudnienia nowej CEO, Lindy Yaccarino, Musk ze swoimi pomysłami odejdzie w cień, ale jak widać po ostatnich przykładach, m.in. wyłączenia opcji blokowania wpisów, chyba tak się nie stanie.

Dane biometryczne w bazie platformy X

Teraz platforma X zaktualizowała swoją politykę prywatności i informuje, że może gromadzić identyfikatory biometryczne użytkowników „za ich zgodą” w celach związanych z bezpieczeństwem, ochroną i identyfikacją. Nie trzeba chyba przypominać, że gromadzenie danych biometrycznych budzi szczególne kontrowersje w debacie publicznej na temat prywatności użytkowników mediów społecznościowych. Serwis X będzie zbierał o użytkownikach znacznie więcej danych niż do tej pory, jednak nie do końca wiadomo, jakie konkretnie mają być to informacje.

Nie tylko to jest niejasne – jak podaje NY Post, rzecznik X powiedział, że odniesienie do informacji biometrycznych jest związane z funkcją przeznaczoną dla „użytkowników premium”. O tym, kogo obejmie proces dodatkowej weryfikacji i jakie dokładne dane biometryczne będą zbierane – tego jeszcze nie wiemy.

X zaoferuje opcję podania swojego dokumentu tożsamości w połączeniu z selfie w celu dodania warstwy weryfikacyjnej.

Dane biometryczne mogą zostać pobrane zarówno z dowodu tożsamości, jak i zdjęcia selfie w celu dopasowania. Pomoże nam to dodatkowo powiązać konto z prawdziwą osobą, przetwarzając jej dokument tożsamości wydany przez rząd. Pomoże to również X w walce z próbami podszywania się pod inne osoby i sprawi, że platforma będzie bezpieczniejsza

– oznajmił rzecznik X w oświadczeniu, cytowany przez NY Post. 

X jak LinkedIn?

To nie wszystkie zmiany, jakie zachodzą na X. W nowej polityce prywatności dodano również opcję zbierania danych na temat historii zawodowej użytkowników, ich wykształcenia i „aktywności związanej z poszukiwaniem pracy”. Więc im dalej, tym robi się ciekawiej.

Firma może gromadzić i wykorzystywać Twoje dane osobowe (takie jak Twoja historia zatrudnienia, historia wykształcenia, preferencje dotyczące zatrudnienia, umiejętności i zdolności, aktywność i zaangażowanie w poszukiwaniu pracy itd.), aby rekomendować Ci potencjalne oferty pracy, udostępniać potencjalnym pracodawcom informacje o ubieganiu się o pracę, umożliwić pracodawcom znalezienie potencjalnych kandydatów i wyświetlanie trafniejszych reklam

– czytamy w nowej polityce prywatności X.

Jak podaje Business Insider, ten aspekt zmian najprawdopodobniej jest związany z X Hiring, nadchodzącym narzędziem rekrutacyjnym na platformie, które obecnie jest dostępne w wersji beta dla zweryfikowanych organizacji. 

Można stwierdzić, że posunięcie związane ze zmianą polityki prywatności, w tym zapewnienia „większego bezpieczeństwa” użytkownikom z płatnymi kontami jest częścią większego planu mającego na celu odzyskanie zysków po spadających dochodach z reklam. Historia zatrudnienia i rekomendacje dotyczące pracy mają natomiast zrobić z X kolejnego LinkedIna.

Politycy będą kupować

Ale nie dość, że X zacznie pomagać nam szukać pracy, to jeszcze stanie się bardziej polityczny. Po raz pierwszy od 2019 roku platforma wznowi przyjmowanie reklam od kandydatów i partii politycznych. Nie trzeba chyba przypominać, że zbliżają się wybory, więc przedstawiciele różnych stron politycznych z chęcią wydadzą trochę grosza na dotarcie do potencjalnych głosujących z pomocą algorytmu. Na blogu serwisu w nowym poście zatytułowanym „Wspieranie prawa ludzi do dokładnego i bezpiecznego dyskursu politycznego na temat X” czytamy:

Opierając się na naszym zaangażowaniu w wolność słowa, zezwolimy także na reklamy polityczne.

Począwszy od Stanów Zjednoczonych, będziemy nadal stosować określone zasady dotyczące płatnych promowanych postów politycznych. Będzie to obejmować zakaz promowania treści fałszywych lub wprowadzających w błąd, w tym informacji mających na celu podważenie zaufania publicznego do wyborów, przy jednoczesnym dążeniu do zachowania swobodnego i otwartego dyskursu politycznego

blog X

Oczywiście X zapewnia, że będzie skupiać się na „zwalczaniu manipulacji, ujawnianiu nieautentycznych kont i ścisłym monitorowaniu platformy pod kątem pojawiających się zagrożeń”, a do tego ograniczy zasięg postów naruszających politykę uczciwości obywatelskiej.

W teorii X ma stawiać także na transparentność, udostępniając „globalne centrum przejrzystości reklam”, w którym każdy będzie mógł przeglądać promowane posty polityczne, a także na sprawdzanie kampanii reklamowych pod kątem obowiązujących zasad.

Ale pod płaszczykiem wolności słowa i uczciwej debaty politycznej, to przecież kolejny sposób na napełnianie portfela pieniędzmi użytkowników.

Źródło: X, opracowanie własne

Motyw