Apple AirPods Max za 600 zł? Oczywisty scam, ale i tak próbowałem je kupić. Oto co stało się dalej

5 minut czytania
Komentarze

Apple AirPods Max to słuchawki pożądane przez wielu użytkowników iPhone’ów i pozostałych sprzętów korporacji z Cupertino. Są to również niezwykle drogie słuchawki. Ich obecna cena, w zależności od sklepu i oferty, wynosi od 2999 do 3499 złotych. Sporo jak na sprzęt, który swoją pełnię możliwości uwalnia dopiero we współpracy z innymi „jabłkowymi” urządzeniami. Niestety, szukając tańszych opcji łatwo trafić na podróbki, którym udowodnić chińskie pochodzenie jest znacznie trudniej, niż można by się tego spodziewać.

Na podróbki Apple AirPods Max łatwiej trafić, niż sądzicie

Niezależnie od tego czy korzystacie z OLX lub Facebook Marketplace, wprawne oko zauważy podróbki Apple AirPods Max gołym okiem. Niepokojąco tańsze (od 600 do 1350 złotych, a i sporadycznie za 500 zł się trafiają), ze szczątkowymi opisami, niezawierającymi informacji o gwarancji słuchawek lub oryginalnym źródle sprzętu.

Jak więc rozpoznać, że sprzedawane Apple AirPods Max nie są oryginalne? W końcu nawet podróbki są prawidłowo rozpoznawane przez urządzenia korporacji z Cupertino, choć grają i działają oczywiście znacznie gorzej. Na szczęście, jest kilka metod walki z takimi oszustami.

Na początek, zapytajcie o numer seryjny Apple AirPods Max

To najłatwiejsza droga by określić, co właściwie dzieje się z Apple AirPods Max, które chcemy zakupić. Otrzymując taki numer seryjny, możemy sprawdzić aktualny status gwarancji, wchodząc na oficjalną stronę Apple i wpisujemy na niej otrzymany numer seryjny wraz z wymaganą CAPTCHA. Jeżeli ujrzymy logotyp AppleCare+ jak poniżej, możemy być spokojni. Otrzymamy nie tylko datę zakupu urządzenia, ale też i listę benefitów związanych z ubezpieczeniem.

fot. Szymon Baliński / android.com.pl

W pozostałych przypadkach, robi się dziwnie. Podróbki Apple AirPods Max korzystają z numerów seryjnych, które są wykrywalne przez systemy firmy z Cupertino. Najczęściej będą to wartości z wczesnych urządzeń, dlatego strona Apple wykaże wygasłą gwarancję, jak poniżej.

fot. Szymon Baliński / android.com.pl

Popisaliśmy sobie z ogłoszeniodawcami celem sprawdzenia, czy da się takie słuchawki odebrać osobiście. No i tu zaczyna się festiwal. Jeden z nich — po uprzedniej prośbie — podał mi numer seryjny, według którego gwarancja słuchawek Apple AirPods Max trwa do 31 sierpnia 2023 r. Na jego nieszczęście jednak, wysłał mi też zdjęcie, które zdradziło nieoryginalne pochodzenie tych konkretnych słuchawek.

fot. android.com.pl

Niektórzy też zwyczajnie plątają się w zeznaniach. Tutaj pani akurat podpisała słuchawki jako kupione w grudniu 2022 r., i całkowicie zignorowała prośbę o odbiór osobisty. Zapytana o gwarancję, podała, że jest nieaktualna. Co jest oczywiście bzdurą, bo ta powinna trwać do grudnia 2023 r.

fot. android.com.pl

Próbowaliśmy też odebrać słuchawki osobiście, ale nic z tego. Po rozsądnej propozycji kontakt się urywał. Zwróćcie też uwagę na niepolskie imię użytkownika — Pedro. Szkoda, że nie Pedro Pascal.

Apple AirPods Max
fot. android.com.pl

Sprzedawcy też często zaprzeczają sami sobie. Oryginalne słuchawki muszą mieć gwarancję. Już pomijam fakt zdawkowego pisania, ale informacja z dokładną datą wygaśnięcia gwarancji byłaby bardziej wiarygodna, niż odburknięcie w stylu „nie mają gwarancji”.

fot. android.com.pl

Tutaj z kolei podejrzana była bezdyskusyjna obniżka ceny, z 1400 złotych na 1200 złotych. Dopiero przy pytaniu o gwarancję, ujawniły się zdjęcia nieoficjalnych słuchawek. Jest prosty sposób, żeby rozpoznać podróbkę, pod warunkiem że sprzedawca udostępni nam zdjęcia.

fot. android.com.pl

Sprzedawcę zdradziła… niepozorna dziurka

Jeżeli spojrzycie dokładniej na lewą słuchawkę z wyjętą poduszką, ta na górze będzie miała malutką dziurkę, służącą do oddzielania pałąku od nauszników. Żadna z aktualnie dostępnych na rynku podróbek Apple AirPods Max jej nie ma, dlatego prośba o wysłanie jej zdjęcia jest Waszym najpewniejszym strzałem, obok dowodu pierwotnego zakupu (paragonu ze sklepu stacjonarnego lub online). Spójrzcie tylko na różnicę:

Najgorsze w tej sytuacji nie jest sprzedawanie podróbek, a podpisywanie ich jako oryginały. Nie mam wielkiego problemu z istnieniem tanich słuchawek z Chin, tak długo, jak nikt nie próbuje mnie oszukać na kilkaset lub tysiące złotych. Choć i tak uważam, że zakup gorszej jakości oryginału i tak zawsze będzie lepszy niż podróbka produktu klasy premium.

No i niestety, Apple AirPods Max to niejedyny przypadek nagminnie podrabianych słuchawek. Proceder ten dotknął również Bose 700, kosztujące oryginalnie 1399 złotych. Chociażby na Allegro pojawiły się oczywiste podróbki z zupełnie innym pudełkiem oraz tańszym futerałem pozbawionym dedykowanych żłobień.

fot. Szymon Baliński / android.com.pl

Wśród oryginalnych Bose 700 łatwo się i natknąć na podróbki, oczywiście tylko, gdy kupujemy od nieautoryzowanych sprzedawców lub z drugiej ręki. A jakby nie patrzeć, takie Allegro jest portalem aukcyjnym, na którym mogę wystawić się ja, oficjalny sklep producenta, jak i dowolny inny podmiot. Użytkownicy jednak zwykle nie widzą różnicy, produkt to produkt. A jak spojrzycie na poniższy film, znacznie łatwiej tu odróżnić oryginał i podróbkę, niż w przypadku Apple AirPods Max.

Morał z tego wszystkiego taki – bez względu na to, na jaką okazję nie traficie (czy to w przypadku słuchawek, czy też innego sprzętu), zawsze z góry lepiej traktować tę ofertę jako scam i próbę oszustwa. I od tej strony weryfikować urządzenie podczas rozmowy ze sprzedawcą. W końcu lepiej miło się zaskoczyć, niż rozczarować… i stracić pieniądze.

Motyw