Kupiłeś iPhone’a? Lepiej go nie otwieraj – za jakiś czas może być wart ćwierć miliona złotych

2 minuty czytania
Komentarze

Wyobraźcie sobie, że zdobywacie wymarzony iPhone, po czym nie rozpakowujecie go przez następne… prawie 16 lat. Można też mieć ciastko i zjeść ciastko, kupując dwa urządzenia od Apple — jedno na użytek prywatny, drugie na oddaloną w przyszłości sprzedaż kolekcjonerom. Niezależnie od zastosowanej strategii, profit może okazać się ogromny. Tylko właśnie, czy warto na niego tak długo czekać?

Oryginalny iPhone sprzedany za prawie 250 tys. złotych!

Kiedy piszę oryginalny, mam na myśli iPhone 2G, urządzenie premierujące 29 czerwca 2007 roku. Nie dalej jak w lutym, nasz Borys pisał o podobnej aukcji z tym samym smartfonem, również fabrycznie zapakowanym. Wtedy udało się go sprzedać za 63 356 dolarów, czyli ok. 276 tysięcy złotych! Marcowa aukcja nie pobiła tego rekordu, choć była zaskakująco blisko!

Aukcja, którą niedawno zakończył dom handlowy RR Auctions, stanęła na kwocie 54904 dolarów (ok. 240 tysięcy złotych), co również jest imponującym wynikiem. Warto tu zaznaczyć, że mówimy o droższym, nigdy wcześniej nieużywanym, wariancie iPhone 2G, zawierającym (aż?) 8 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika.

iPhone 2G
fot. RR Auctions

iPhone 2G dziś jest bezużyteczny, ale co z tego?

Cóż, pamiętam czasy, kiedy podobna ilość wolnego miejsca robiła wrażenie na kartach pamięci do konsoli PlayStation Portable. A tu również mówimy o gadżecie, który miał pomieścić, gry, filmy i muzykę. Jak na 2007 rok, to naprawdę niezła pojemność dla mobilnego urządzenia!

Warto również wspomnieć, że oryginalny iPhone 2G miał zatrważający procesor 412 Mhz, równie porywające 128 MB pamięci RAM, ekran 3,5-cala, główny aparat 2 Mpix oraz baterię o pojemności 1400 mAh. Miłą notką jest to, że był wspierany oprogramowaniem aż do 2010 r., kiedy wypuszczono iOS 3.13

Co ciekawe, powyższa aukcja to zaledwie część wielkiego przedsięwzięcia, zakończonego 16 marca 2023 r. Polegało ono na sprzedawaniu kolekcji przedmiotów mających cokolwiek wspólnego z Steve’em Jobsem i komputerową rewolucją firmy Apple. Co ciekawe, znalazł się tam również iPhone 11, podpisany przez… Tima Cooka, obecnego szefa Apple. Nie był on jednak warty aż tak wiele, bo zaledwie 3976 dolarów (ok. 17 tysięcy złotych).

Fot. Depositphotos/ifeelstock

Motyw