Powerbanki mają coraz mniej sensu. Wszyscy wpadliśmy w pułapkę [OPINIA]

5 minut czytania
Komentarze

Typowa pojemność powerbanku to obecnie 10 Ah (1 Ah = 1000 mAh), ale i te powoli są wypierane przez takie po 20 Ah, a i 30 Ah stają się coraz popularniejsze. Problem w tym, że te konstrukcje z punktu widzenia przeciętnego użytkownika mają coraz mniej sensu. Mimo to chętnie dajemy się nabierać na coraz to większe pojemności, które pozornie zwiększają użyteczność banku energii, a tak naprawdę sprawiają, że jest ona coraz mniejsza. 

Powerbanki są za duże – wpadliśmy w pułapkę wielkości

Powerbanki są za duże

Zadajmy sobie proste pytanie: lepiej mieć powerbank 3000 mAh, którym smartfona nie naładujemy nawet raz do pełna – a może mieć problem z uzupełnieniem soków do połowy czy powerbank 20 000 mAh, który zapewni nam soku na ponad 3 ładowania urządzenia? Pozornie sensowniej brzmi wskazanie na drugą opcję, prawda? Zadajmy więc pytanie jeszcze raz: lepiej mieć lekki powerbank, którego nawet nie odczujemy w kieszeni czy wielką, ciężką cegłę, którą wsadzimy co najwyżej do plecaka, albo torby, a i tam jej waga będzie odczuwalna. Przy tak postawionym pytaniu perspektywa zupełnie się zmienia. I chociaż sam mam dwa powerbanki po 20 Ah i jeden 10 Ah, to większość czasu leżą one w szufladzie.

No dobrze, ale ktoś może stwierdzić, że woli się przemęczyć ze zbyt dużym i zbyt ciężkim powerbankiem, żeby mieć odpowiednio duży zapas energii dla swojego smartfona. I tu pojawia się kolejne pytanie: po co? Po co nam zapas energii na kilka dni? Przecież w domu mamy gniazdko, do którego możemy podłączyć ładowarkę. Na różnego typu wyjazdach również. Nawet jadąc samochodem, możemy skorzystać z gniazdka zapalniczki. Co więcej, w większości kilkunastoletnich busów znajdziemy gniazda USB do ładowania, a w pociągach są normalne gniazdka 230 V. W transporcie tak duży powerbank również nie jest nam potrzebny. 

Jedyne sensowne zastosowanie, jakie widzę dla tak dużego powerbanku, to wyjazd pod namiot, albo zabezpieczenie się przed problemami z dostawami prądu. Co oczywiście ma sens, ale sprzęt tego typu to raczej dodatek, a nie główny powerbank, który zapieramy ze sobą, żeby w ciągu dnia podładować telefon, gdyby nam niespodziewanie się rozładował. 

Powerbanki są za duże – mój problem z 10 Ah

No dobrze, ale przecież typowy powerbank 10 Ah jest podobnych wymiarów i wagi, co smartfon. Mieści się więc wygodnie w kieszeni i nie obciąża jej zbytnio. Sęk w tym, że w tej kieszeni mamy już smartfona, a w drugiej klucze, portfel czy paczkę chusteczek higienicznych. Równie to sensowne, jak noszenie dwóch smartfonów: oczywiście, niektórzy muszą z powodu pracy, jednak raczej nikt tego nie robi, bo chce. 

Powerbanki są za duże – ale przecież na rynku jest masa małych!

Powerbanki są za duże

To prawda: zakup małego powerbanku pozornie jest prostym zadaniem. Tu jednak pojawiają się schody. Otóż większość takich konstrukcji oferuje bardzo wolne ładowanie podłączonych do nich urządzeń – zwykle jest to około 5 W mocy, a także samo również dość wolno się ładuje. I to jest olbrzymi problem: podłączenie powerbanku do smartfona i trzymanie ich razem w kieszeni połączonych kablem jest mało wygodne i naraża wtyczkę na uszkodzenie. 

Najlepiej byłoby, gdyby już po kilkunastu minutach poziom naładowania urządzenia podniósł się, chociaż o te kilkanaście procent. Tu jednak konieczne byłoby szybkie ładowanie. Co więcej: dobrze byłoby, gdyby sam powerbank ładował się góra 2-3 godziny, a nie 5-10 godzin, skoro ma to być urządzenie, które będziemy nosić zawsze przy sobie. Niestety, nie udało mi się znaleźć żadnego urządzenia tego typu od renomowanych producentów. 

Jeśli zaś chodzi o firmy krzak z Państwa Środka, to tutaj można znaleźć miniaturowe 10 000 mAh powerbanki, których wymiary są mniejsze nawet od tych po 3000 mAh, a przy okazji oferują szybkie ładowanie. Problem w tym, że deklarowana pojemność i szybkość ładowania w takich konstrukcjach nigdy nie idzie w parze ze stanem faktycznym. Dlatego też rozważanie takich urządzeń mija się z celem. 

Oto czego możemy się spodziewać po chińskich, tanich i małych powerbankach.

Powerbanki są za duże – a przynajmniej dla smartfonów

No dobrze, ale jak sam już napisałem, mam 3 duże powerbanki, z czego jeden ma 10 000 mAh i dwa po 20 000 mAh. Aż trzykrotnie dałem się nabrać na ten sam numer? Właściwie to… nie. Nabrałem się tylko dwa razy: kupując pierwszego 20 000 mAh i 10 000 mAh. Mój najnowszy powerbank 20 000 mAh to zupełnie inna liga i urządzenie, z którego bardzo często korzystam, kiedy pracuję poza domem. Co w nim takiego wyjątkowego? Otóż wspiera on Power Delivery. 

Z tego też powodu nie jest to powerbank, którym mogę naładować smartfon kilka razy, a raczej powerbank, którym mogę raz naładować swojego Chromebooka. Tym samym pozwala mi on na pracę poza domem z dala od gniazdka nawet przez 2-3 dni, a jednocześnie zajmuje mniej miejsca, niż ładowarka do mojego laptopa. Wciąż to jednak urządzenie, którego używam kilkanaście razy w roku, a nie element mojego codziennego, kieszonkowego EDC. O mały powerbank jest piekielnie trudno i przyznam, że nie znalazłem takiego spełniającego moje wymagania.

Źródło: YouTube

Motyw