Smartopaska czy zwykły zegarek? Zamieniłem jedno na drugie i nie widzę wielkiej różnicy [OPINIA]

4 minuty czytania
Komentarze

Od początku 2020 roku przez ok. dwa lata na co dzień używałem Mi Banda – to smartopaska od Xiaomi. Pomimo że zasadniczo byłem zadowolony z tego urządzenia, kilka miesięcy temu zamieniłem je na zwykły zegarek. Szybko zorientowałem się, że większość funkcji opaski sportowej w ogóle nie jest mi potrzebna, a jedyne, czego naprawdę momentami mi brakowało, to automatyczne liczenie kroków.

Mi Band trafił do szuflady. Zastąpił go zwykły zegarek

mi band

Ogólnie rzecz biorąc, zawsze uważałem opaski sportowe za przydatne urządzenia. Za stosunkowo niską cenę możemy mieć w końcu gadżet, który z łatwością dopasujemy do codziennego ubioru, będzie nam służył jako zegarek, a także nieco zachęci do sportowej aktywności. Do tego dostaniemy możliwość odczytywania powiadomień ze smartfona, sterowania odtwarzaną muzyką i robienia innych rzeczy, które zapewne są wam doskonale znane, jeśli regularnie zaglądacie na nasz portal.

Na początku 2020 roku zacząłem korzystać ze smartopaski Mi Band 4 od Xiaomi. Używałem jej mniej więcej dwa lata z przerwami na testowanie modeli Mi Band 4C i Mi Band 6 NFC, czego efektem są recenzje tych urządzeń. Uważałem (i wciąż uważam) Mi Bandy i inne tego typu opaski za dobre urządzenia, jednak w pewnym momencie wygląd smartbanda zwyczajnie mnie znudził. Na początku wymieniłem gumowy pasek na stalową bransoletkę, co nadało urządzeniu ciekawy wygląd, ale szybko okazało się problematyczne.

Po pierwsze, wyciąganie Mi Banda ze stalowej bransoletki było wyjątkowo niewygodne (posiadany przeze mnie model z cyfrą 4 jest jeszcze tym, którego nie da się ładować bez wyjmowania sensora z paska). Po drugie na Mi Banda trzeba było zacząć uważać mniej więcej tak, jak na zwykły zegarek. Spanie z opaską na ręce przestało być możliwe, należało też pilnować, by Mi Band nie miał kontaktu z wodą. Samo urządzenie jest w końcu wodoodporne, ale co z tego, skoro zachlapanie bransoletki negatywnie wpłynie na jej wygląd w dłuższej perspektywie?

W końcu postanowiłem dla odmiany na jakiś czas przerzucić się na zwykły zegarek. Mi Band 4 trafił do szuflady i bardzo szybko zapomniałem, że w ogóle go mam. Okazało się, że z większości jego funkcji w ogóle nie mam potrzeby korzystać. I to wcale nie dlatego, że nie uprawiam sportu, nie słucham muzyki, mając schowany telefon, czy też nie przychodzi mi wiele powiadomień na telefon.

Smartopaska ma ciekawe funkcje, które jednak nie zawsze są przydatne

mi band

Zacznijmy od powiadomień, które Mi Band pozwalał szybko podejrzeć. Niby świetne rozwiązanie, ale po telefon sięgam na tyle często, że rzadko zdarza się, bym coś ważnego przegapił i zareagował zbyt późno. Powiadomienia na Mi Bandzie częściej mnie rozpraszały, niż rzeczywiście okazywały się bardzo przydatne.

Sterowanie muzyką bez konieczności sięgania po telefon. Brzmi rewelacyjnie i rzeczywiście takie jest, tylko… opaska sportowa często wcale nie jest do tego potrzebna. Kiedy jestem poza domem, korzystam ze słuchawek TWS, które obsługują dotykowe sterowanie. Dużo wygodniej mi kliknąć słuchawkę, przełączając w ten sposób utwór, niż podciągać rękawy bluzy i kurtki, by zrobić to samo z poziomu wyświetlacza sportowej opaski.

Skoro już przy sporcie jesteśmy, to wybierając się na długi spacer lub przejażdżkę rowerem, mogę włączyć monitorowanie tej aktywności bezpośrednio na smartfonie. Ma on w końcu GPS i na koniec pokaże mi np. czas przejazdu, średnią prędkość oraz zapisze całą trasę na mapie. Kiedyś wybierałem odpowiedni tryb na Mi Bandzie, teraz robię to bezpośrednio w aplikacji Zeep Life (dawne Mi Fit) i wszystko działa tak samo dobrze.

Nie skreślam Mi Banda, ale to za wcześnie na powrót

mi band

Ze smartfonem w ręce nie pójdę wprawdzie na basen, jednak Mi Band nigdy nie liczył szczególnie dokładnie przepłyniętych długości, w dodatku obsługa dotykowego ekranu potrafiła być bardzo frustrująca, gdy zachlapał się on wodą. Naprawdę nieźle smartopaska sprawdzała się natomiast w… liczeniu kroków i przypominaniu o aktywności. To chyba najprostsze (poza wskazywaniem godziny) funkcje tego typu urządzeń i jedne z najbardziej przydatnych.

Liczba kroków ciągle wyświetlana na ekranie i statystyki z tym związane w aplikacji naprawdę potrafiły motywować, by zrobić dodatkowy spacer i utrzymać passę. Sam smartfon policzy kroki znacznie gorzej, niż opaska, poza tym nie zawsze mamy go w kieszeni, więc tu Mi Band naprawdę się sprawdzał. Bardzo możliwe, że za jakiś czas wrócę do tego urządzenia, ale właśnie dla tych najoczywistszych, przydatnych funkcji. Chyba że ten czy inny producent zaskoczy mnie zupełnie nową funkcjonalnością smartbandów, na co jednak się nie zanosi.

zdjęcie główne: Nikita Kostrykin/Unsplash

Motyw