Spotify dla mnie umarło. Każda inna opcja jest lepsza [OPINIA]

12 minut czytania
Komentarze

Prawdopodobnie wielu z Was absolutnie nie zrozumie, o co chodzi mi w tytule. A sytuacja jest bardzo prosta, bo zachowanie Spotify jest bliskie do obecnego nastawienia Netflixa. Z jednego i drugiego praktycznie nie korzystam, bo są lepsze alternatywy.

Spotify trzyma cenę, a konkurencja oferuje więcej za tyle samo

Dwa smartfony z aplikacjami Spotify oraz Apple Music

Spotify już od lat utrzymuje swoją cenę na poziomie 19,99 PLN, czyli przysłowiowych dwóch dych. W tej cenie mamy to samo od lat. Muzykę w formacie OGG, z bitrate, który jest odpowiednikiem MP3 w 320 kb/s, podcasty i to tyle. Dla wielu osób jest to wystarczające, bo słuchawki bezprzewodowe bez kodeków AptX, LDAC, czy HWA nie wyciągną więcej. Ale jeśli używamy słuchawek przewodowych przy komputerze, gdzie karty dźwiękowe z dnia na dzień stają się coraz lepsze, do tego często wydajemy kilkaset złotych na słuchawki, to warto wykorzystywać je w pełni. Tak samo w sytuacji, gdy kupujemy właśnie słuchawki z lepszymi kodekami, jak Sony WH1000XM5, Philips Fidelio L3, czy Soundcore Liberty 3 Pro

Spójrzmy dla przykładu na Amazon Music, które kosztuje 3,99€, a wkrótce może zostanie wprowadzone do Amazon Prime dla Polski, gdzie za 49 PLN rocznie mamy już dostęp do Amazon Prime Video, Amazon Gaming, darmowej wysyłki z Amazonu, a także bezpłatnej subskrypcji w serwisie Twitch. Brzmi nieco opłacalniej, prawda? Ale nawet biorąc pod uwagę płacenie czterech euro miesięcznie, czyli w chwili obecnej nieco ponad 19 PLN, otrzymujemy znacznie lepszą jakość. Amazon Music posiada 10% swojej biblioteki w jakości Ultra HD, czyli 24 bity, 192 kHz z bitrate przewyższającym 10-15 razy ten oferowany przez Spotify. Pozostałe 90% biblioteki jest w jakości odpowiadającej płycie CD, czyli okolice 900-1400 kb/s. To dalej znacznie lepsza jakość. 

Apple Music ma jakość bardzo zbliżoną do Amazon Music, a kosztuje tyle samo co Spotify, czyli 19,99 PLN. Dodatkowo serwis strumieniowy od giganta z Kalifornii posiada wsparcie dla Dolby Atmos 360, czyli dźwięku przestrzennego. Na wielu słuchawkach, głośnikach, czy zestawach kina domowego brzmi to bardzo dobrze. Nawet ja, trochę uparty audiofil, który jest niechętny do tego rodzaju ulepszeń audio, to docenia. Apple Music też możemy uzyskać w pakiecie, ale by go aktywować, potrzebujemy jakiegokolwiek urządzenia od firmy. Pakiet nazywa się Apple One, kosztuje 24,99 PLN i zawiera w sobie Apple TV, Apple Music, Apple Arcade oraz iCloud+. 

Spotify od 2017 roku zapowiada wyższą jakość

I absolutnie nic z tym nie robi. Od marca 2017 roku mamy zapowiedzi, sugestie, testy Spotify Hi-Fi. Temat przewija się co kilka miesięcy, a nic nie dochodzi do skutku. W maju tego roku Spotify uznało, że wolą testować galerię NFT niż wprowadzać wyższą jakość. Do tego twierdzili, że słuchają się swoich użytkowników, a tutaj wątpię, by aż taka rzesza chciała kupować NFT przez tę platformę. Na początku historii z lepszą jakością jeszcze im trochę wierzyłem. Tidal wtedy trochę raczkował w Polsce, a reszta opcji nie była w ogóle dostępna.

Na ten moment lepsze jakościowo opcje są trzy, a Spotify stoi w miejscu. W 2021 zapowiedź była już mocno poważna, a jak widać po komentarzach pod filmem, ludzie słuchają jakości Hi-Fi w Apple Music, bo Spotify dalej tego nie oferuje.

https://www.youtube.com/watch?v=W07MvWbuWkI&ab_channel=Spotify

Podcasty? Są wszędzie, chociaż tu jednak Spotify prowadzi w kwestii ilości

Wiele osób, które znam, dziwi się, że streamingi od Apple i Amazonu posiadają na swoich platformach dostępne podcasty. Ba, moim zdaniem są one lepsze jakościowo, zarówno pod kątem treści, jak i samego dźwięku, od tych, których słuchałem na Spotify. Tutaj oczywiście największe znaczenie ma nasz gust, sam słucham materiału Parc Ferme na Spotify, ale tylko ze względu na to, że poza tą platformą, jest on dostępny na YouTube. Na Spotify jest też oczywiście najwięcej podcastów w języku polskim, ale osobom, które rozumieją język angielski, polecam jednak sprawdzenie materiałów z Apple Music i Amazon Music. Można się miło zaskoczyć. 

Radia utworów i Moje Mixy, które brzmią już identycznie

Jestem osobą, która uwielbia poznawać nowe brzmienia. Bardzo szybko nudzi mnie słuchanie ciągle tej samej muzyki. Z tego powodu uwielbiam poznawać nowych artystów, a zawsze najłatwiej wychodziło mi to poprzez playlisty, które tworzą serwisy streamingowe. I od kilku miesięcy jestem załamany działaniem Spotify w tym zakresie. Mając ochotę na dany utwór i podobne do niego, uruchamiam radio utworu. Szwedzki gigant przez trzy utwory zaproponuje mi coś podobnego, a potem leci tym samym, co puszcza przy kilku innych radiach, które są z całkowicie innego świata. Spotify nie rozumie też faktu, że ukrywam utwory, czy je pomijam. Są to jasne sygnały, że nie chcę ich słyszeć, a mimo to dalej są mi one proponowane. 

Kiedyś w tym zakresie było znacznie lepiej. Moje Mixy były stosunkowo stałe, bez tych samych utworów, z fajnymi nowościami. Czasami funkcja działała gorzej, ale wtedy nadrabiałem niedobór świeżej muzyki przez Tidala. Teraz jednak jeśli używam Spotify, to ciągle się męczę. Tutaj najbardziej pomaga mi Apple Music, które od dawna posiada świetne algorytmy z tego zakresu. Niemalże za każdym razem, gdy używam radia utworu, usłyszę nowego artystę, czy utwór. Dotyczy to zarówno utworów polskich, jak i zagranicznych. Amazon Music obecnie radzi sobie dobrze, ale nie rozróżnia czy utwór jest polski, czy zagraniczny. Jeśli chcemy poznawać nowych artystów, to bez problemu, ale jeśli jednak wolimy słuchać muzyki z naszego kraju, to algorytm szybko przerzuci nas na anglojęzyczne utwory. 

Spotify Connect jest dla wielu, ale i tak często korzysta jeden

Najważniejsza rzecz dla niektórych użytkowników, to uniwersalność Spotify. Dzięki Spotify Connect dostępnemu w Spotify Premium możemy słuchać muzyki na niemalże wszystkich urządzeniach, czego nie daje nam Amazon Music. Apple Music na to pozwala, ale jedynie jeśli mamy urządzenia obsługujące AirPlay. Spotify proponuje nam ciągle, by używać tego wspólnie przykładowo na imprezach. I okej, rozumiem zamysł.

Niemalże na każdej imprezie, na której byłem, znacznie popularniejszą opcją było proszenie gospodarza, by włączył dany utwór. Jest to szybsze niż szukanie hasła do Wi-Fi, łączenie się z nim i też bezpieczniejsze. W końcu nie zawsze musimy znać wszystkie osoby na imprezie, a dostęp do Wi-Fi pozwala na wiele, zwłaszcza gdy niewiele wiemy o cyberbezpieczeństwie. Nie raz i nie dwa widziałem w sieci domowej komputery, do których dostęp miał każdy bez najmniejszego problemu. 

W sytuacjach powiedzmy, standardowych, domowych, widywałem głównie użytek Spotify za pośrednictwem telewizora, nawet gdy użytkownicy mieli dostęp do Spotify Connect z soundbara, czy wzmacniacza kina domowego. A tutaj bezproblemowo możemy używać też Amazon Music, gdzie sterowanie następuje z telefonu. Aplikacja Amazonu jest dostępna na te same systemy operacyjne, co streaming Spotify. 

Z mojego doświadczenia mogę też powiedzieć, że amerykańskie rozwiązanie ma mniej problemów. Ostatnio bardzo często Spotify postanawia się zaciąć bez najmniejszego powodu. Lecą kolejne utwory, słyszę piosenkę, która jest piąta na danej playliście, a w aplikacji pokazuje mi utwór, który leciał jako drugi. Nie mogę go przełączyć, nie mogę przewinąć, bo wszystko się zacięło. Jedyne co pomaga to pełen restart aplikacji. Amazon z kolei czasem potrzebuje chwili, by się załadować z utworami na urządzeniu, ale zawsze pokazuje on to, co jest odtwarzane w danej chwili. Apple Music działa jeszcze lepiej, ale ponownie — jedynie ze sprzętami od Apple. Nie ma możliwości, by z telefonu opartego o system Android uruchomić muzykę poprzez AirPlay na chociażby soundbarze umieszczonym pod telewizorem. 

Okej, ale co z działaniem aplikacji? 

Tutaj zacznę w pełni szczerze, że Spotify częściowo prowadzi. Ale jedynie dzięki temu, że Apple Music nie oferuje pełnej jakości na komputerach z systemem Windows, bo na nich dalej jest jedynie program iTunes, który oferuje pliki AAC z bitrate na poziomie 256 kb/s. Spotify jest na każdą platformę, ale Amazon też. I Amazon na każdej z nich oferuje pełną jakość 24/192 z bitrate do 4500 kb/s. 

Samo funkcjonowanie aplikacji jest zbliżone, raz wygrywa Amazon, raz Apple Music, a raz Spotify. W kwestii płynności działania jest równo. Każda z tych aplikacji działa płynnie, a problemy ma w różnych miejscach. Apple Music musi chwilę pomyśleć przed włączeniem świeżego utworu, Amazon Music najdłużej się wybudza, a Spotify czasem się zawiesi przy funkcji Connect lub odtwarzaniu po Bluetooth. Uważam, że problem, z którym boryka się szwedzki gigant, jest najpoważniejszy. Wymaga on od nas największej interakcji, a także najbardziej wpływa na komfort użytkowania. 

Wyszukiwarki również są bardzo ważną kwestią, gdzie Amazon jest delikatnie w plecy, a Spotify jest ponownie losowe. Jedynym problemem usługi Jeffa Bezosa jest brak dobrego podpowiadania wyszukiwania. Nazwy są sugerowane poprawnie, ale nie ma przy nich okładek, które często są kluczowe. Spotify za to nadzwyczaj często proponuje mi ostatnio miksy utworów, a nie oryginalne wersje. Rozumiem, że ostatnio dość często słucham muzyki elektronicznej, ale bez przesady. Co ciekawe, dostaję też inne propozycje na telefonie, a inne na komputerze stacjonarnym, co jest dla mnie już w ogóle niezrozumiałym ewenementem. Apple Music za to jest najdokładniejsze i zawsze pokazywało mi wersje bazowe utworów, bez dodatkowych artystów i bez remiksów. Wszystkie te opcje pokazywały się dopiero jako kolejne pozycje. 

Ale Spotify ma najwięcej utworów! Otóż nie tym razem

To już nie jest dla mnie gwóźdź do trumny dla Spotify, ale po prostu mit, który chciałbym zakończyć. Najwięcej utworów w bibliotekach posiada Apple Music oraz Tidal. Według najświeższych danych, do których dotarłem, w ofercie obu firm odsłuchamy 90 milionów utworów. Amazon Music posiada ich 70 milionów, a Spotify jest idealnie pośrodku, oferując 80 milionów utworów.

Warto też jednak wspomnieć o tym, że szwedzki gigant wlicza w utwory podcasty, których są cztery miliony. Amazon Music z kolei oddzielnie dolicza milion podcastów. Osobiście uważam, że przejmowanie się ilością utworów w aplikacjach streamingowych jest absolutnie niepotrzebne. Raz zabraknie czegoś na jednym, raz na drugim serwisie. Jeśli słuchamy bardzo niszowej muzyki, to wtedy faktycznie możemy odczuć różnicę, chociaż wśród moich faworytów z polskiej muzyki, najwięcej ich znajdę na Apple Music, a nie w Spotify. 

Spotify to Netflix, a Amazon Music i Apple Music to Disney+ i HBO Max

To odniesienie moim zdaniem jest bardzo trafne, chociaż nie jest aż tak zauważalne. Jeszcze kilka lat temu Netflix był niemalże jedyną opcją na rynku, więc każdy z niego korzystał. Obecnie z Netflixa korzystamy raczej z przyzwyczajenia, a gigant streamingowy powoli traci użytkowników. W Polsce bardzo mocno rośnie ilość subskrybentów Disney+ oraz HBO Max. W streamingach audio różnica ta nie jest aż tak mocno widoczna, ponieważ na Spotify nie brakuje jakościowych treści, a sypią się pozostałe elementy.

Szukając samemu najlepszej opcji, przeszedłem przez niemalże wszystkie dostępne w Polsce serwisy streamingowe i nie widzę powodu, by dalej korzystać ze Spotify, tak samo jak przez kilka ostatnich miesięcy uruchomiłem jeden serial na Netflixie do czegoś innego niż recenzje telewizorów

Spotify płaci artystom grosze

Jeśli chcemy wspierać ulubionych artystów, to oczywiście najlepiej jest chodzić na koncerty, kupować płyty CD, ich merch, winyle i tak dalej, i tak dalej. Jeśli nie jesteśmy w stanie tego robić, to warto chociaż wybrać streaming, który płaci im nieco więcej. W końcu nie chcemy, by ze względu na brak pieniędzy musieli się przebranżowić, a pandemia Covid-19 zdecydowanie zmniejszyła ich przychody z tras koncertowych. Nie chodzi tutaj tylko o potężne zespoły znane na całym świecie, ale też o mniejszych artystów, dla których każdy odsłuch się liczy. Zgodnie z danymi z 2020 roku, kolejne platformy streamingowe płaciły artystom za pojedynczy odsłuch ich utworu dokładnie:

  • Amazon Music – 0,009 funta
  • Tidal – 0,007 funta
  • Apple Music – 0,0054 funta
  • Spotify 0,0028 funta

Różnice są więc dość duże, bo żeby artysta dostał tyle samo ze Spotify, co z Amazon Music musimy przesłuchać utwór cztery razy. W przypadku Apple Music jest to mniejsza, ale wciąż duża różnica, bo trzeba przesłuchać utwór na Spotify dwukrotnie, by twórca dostał tę samą kwotę, co w przypadku marki z nadgryzionym jabłkiem w logo. Warto też pamiętać o tym, że Spotify w zeszłym roku podpisało umowę na sto milionów euro z firmą Helsing, która pracuje nad sztuczną inteligencją dla przemysłu zbrojeniowego. Osobiście wolę wspierać artystów niż doposażanie wojsk. 

To co ostatecznie wybrać?

Jeśli nie przejmujemy się aż tak jakością, czy tym ile płacą artystom, a także gdzie nasze pieniądze zostają wykorzystywane, to możemy zostać przy Spotify. Ja jednak bardzo mocno sugeruję przetestowanie usług konkurencji, gdzie Apple Music oferuje nam trzy miesiące darmowej wersji próbnej, a Amazon Music jeden miesiąc. Takie sprawdzenie w końcu nic nas nie kosztuje, a być może będą to lepsze opcje do naszego użytkowania. Ja używam wszystkich trzech serwisów, głównie ze względu na recenzje produktów ze Spotify Connect. Przy codziennym słuchaniu muzyki używam głównie produktu Jeffa Bezosa, chociaż, gdy czuję niedosyt świeżych artystów, to wracam do Apple Music. 

Motyw