Czy da się przepłynąć morze na Apple Watchu? Oczywiście nie — chociaż podejrzewam, że wódz Korei północnej byłby w stanie to zrobić, jak i wynaleźć nie tylko Apple Watcha, ale w ogóle zegarki. Skupmy się jednak na faktach, a nie północnokoreańskiej propagandzie. A te są takie, że znowu Apple Watch ratuje życie człowieka. Tym razem takiego, którego porwało morze.
Apple Watch ratuje życie człowieka na morzu
Zdarzenie miało miejsce na północnym wybrzeżu Sydney w Australii. Pewien pechowy kajakarz dryfował 4 kilometry od brzegu, co tylko teoretycznie brzmi jak banalny dystans do pokonania. Otóż musiał on się zmagać z bardzo silnym wiatrem znad lądu, przez co nie był on w stanie dopłynąć przy pomocy wioseł do brzegu. Sytuacja była więc bardzo poważna.
Czemu jednak nie zadzwonił po pomoc, tylko musiał użyć zegarka? Ponieważ podczas walki z żywiołem wpadł do morza i zgubił wiele sprzętu, a sam kajak nabrał dużo wody. Jedyne co mu zostało to to, co nie zatonęło i było do niego przytwierdzone. I na całe szczęście wśród tej drugiej kategorii rzeczy był Apple Watch. Dzięki niemu był w stanie zasygnalizować krytyczną sytuację dzięki funkcji SOS.
Ta pozwala użytkownikom skontaktować się ze służbami ratunkowymi, a także udostępnić im swoją lokalizację. Warto tu dodać, że w tym przypadku nie była ona tylko formalnością. Z powodu ciężkich warunków akcja ratunkowa była trudna, ale zakończyła się sukcesem. Biorąc natomiast pod uwagę, że mężczyzna miał objawy hipotermii, to mógłby nie doczekać poprawy warunków — nawet jakby go nie zmiotło w morze na tyle daleko, że nie byłby już w stanie wrócić.
Trzeba przyznać, że to dość nietypowy scenariusz uratowania życia przez Apple Watch. Zwykle zegarek odnotowuje wstrząsy spowodowane upadkiem albo mocno anormalny puls i wtedy wzywa pomoc. Jak widać, w innych sytuacjach również sprawdza się wyśmienicie. Wyżej opisana akcja ratunkowa była w ogóle możliwa dzięki temu, że zegarek ma wbudowany e-SIM, GPS i oprogramowanie, które potrafi z nich skorzystać w kryzysowej sytuacji.
Tym samym nie jest tak, że dowolny inny zegarek od konkurencji doprowadziłby do równie szczęśliwego finału całej tej sytuacji. Australijski kajakarz miał tyle szczęścia w nieszczęściu, że pewnego dnia po prostu sięgnął po Apple Watcha. Z drugiej strony dowolny smartfon w wodoodpornym pokrowcu, który byłby przypięty do niego karabińczykiem, również powinien przynieść podobny efekt w tak kryzysowej sytuacji. Jeśli więc jesteście fanami samotnych spływów, to warto wziąć do serca tę ostatnią poradę.
Źródło: Gizmochina