Doom Dark Ages i GTA 6

GTA 6 zmieni rynek gier, ale nie tak jak myślicie [OPINIA]

7 minut czytania
Komentarze

GTA 6 – jeden tytuł, a jak potężną ma moc. W 2025 roku ma przecież wyjść całkiem sporo gier naprawdę dużego kalibru, a mimo to wszyscy naokoło powtarzają, że kolejny rok będzie należeć do GTA 6. Jedna rzecz może jednak w tym wszystkim nieco niepokoić – skoro nowy hit Rockstar Games samym swoim istnieniem potrafi zdeklasować konkurencję to, co będzie z całą resztą?

Gra GTA 6 – screen przedstawiający napad dwójki bohaterów
Fot. GTA 6 / materiały prasowe

GTA 6 nadchodzi, a kryzys w branży gier postępuje

Ostatnie miesiące były dla branży gier wyjątkowo trudne. Choć na półki sklepowe trafiały kolejne, całkiem spore hity tak jak choćby Helldivers 2, Final Fantasy 7 Rebirth czy Stellar Blade, po drugiej stronie barykady, u największych producentów gier, rozgrywały się niemałe dramaty. Dość powiedzieć, że w tym czasie Microsoft zwolnił prawie 2000 osób ze swojego działu gier. Potem doszły do tego jeszcze gigantyczne zwolnienia w PlayStation Studios, spore redukcje w Electronic Arts, CI Games, Eidos Montreal i szeregu innych mniejszych bądź większych studiów.

Początkowo podawano, że powodem takiego pogromu był zbyt duży optymizm, który zapanował w branży gier po okresie covidowym. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że w tamtym czasie gracze łapczywie chwytali niemal każdą grę, jaka się pojawiała. Tyle że od pierwszych zwolnień minęło już grubo ponad pół roku, a „optymalizacja kosztów” nadal trwa w najlepsze, obejmując coraz więcej osób. Dlaczego tak się dzieje? No cóż, AI powoli, choć nieubłaganie zaczyna zbierać swoje żniwo.

Zestaw gier wchodzących w skład usługi Xbox Game Pass Ultimate
Fot. Xbox / materiały prasowe

Spytacie pewnie teraz, jak to wszystko ma się niby do GTA 6. Ta gra jest przecież już na ukończeniu, więc ewentualne perturbacje związane z AI nie powinny tego projektu dotykać. A jednak w pewnym sensie dotykają, czego dowodem jest zamieszanie wywołane strajkiem aktorów głosowych zrzeszonych w SAG-AFTRA (Screen Actors Guild-American Federation). Protestują oni przeciwko wykorzystaniu sztucznej inteligencji w voice actingu w procesie produkcji gier wideo.

Sytuacja zaogniła się na tyle, w świetle pojawiających się w sieci plotek o rzekomym opóźnieniu premiery GTA 6 właśnie ze względu na trwający strajk, że niektóre branżowe media oraz sami internauci zaczęli szukać potwierdzenia bądź zaprzeczenia tych informacji. I choć na tę chwilę nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego oświadczenia ani ze strony Take-Two, ani tym bardziej Rockstar Games, serwis Kotaku (a także inne źródła) podają, że GTA 6 wciąż ma datę premiery wyznaczoną na drugą połowę 2025 roku. A przynajmniej jak na razie.

Lucia główna bohaterka GTA 6 VI w białym bikini opiera się o barierkę na rooftopie z basenem, w tle widoczne miasto i ludzie odpoczywający przy basenie.
Fot. Grand Theft Auto 6 / materiały prasowe

Przyszły rok = wielki rok?

No właśnie – jak to z tym 2025 rokiem w końcu będzie? GTA 6 jest na tyle silną marką, że mało kto zapewne odważy się „wystawić” swoje gry w tym samym miesiącu, w którym debiutować będzie nowy hit Rockstara. A przecież wiemy już o całej masie produkcji naprawdę dużego kalibru, które planowane są na przyszły rok.

Co by daleko nie szukać – wiemy choćby o Doom: Dark Ages, nowym Fable, Monster Hunter World, Death Stranding 2: On the Beach, Marvel 1943: Rise of Hydra, Atomfall, Civilization 7, Phantom Blade Zero, Eriksholm: The Stolen Dreams czy Clair Obscur: Expedition 33. I mógłbym tak wymieniać i wymieniać, bo pula zapowiedzianych, głośnych produkcji jest naprawdę pokaźna. Czy jednak faktycznie wszystkie one mają szansę pojawić się w 2025 roku? I tu właśnie zaczynają się wątpliwości.

Widok z lotu ptaka na podwórze budynku z czerwonej cegły z plakatem na ścianie, stołem i trzema krzesłami oraz osobą siedzącą na krawędzi ogrodzenia, w tle widać rzekę.
Fot. Eriksholm: The Stolen Dreams / materiały prasowe

Tak potężne zwolnienia w branży gier po prostu nie mogą nie odbić się negatywnie na kondycji poszczególnych studiów. Jasne, ich włodarze będą uspakajać nas, że nie wpłynie to na proces produkcji nowych gier, że przecież po to wdrażają sztuczną inteligencję, by przyspieszyć i ułatwić sobie pracę, a także znacząco obniżyć zbyt mocno rozdmuchane już koszty. I byłoby to może logiczne, gdyby nie fakt, że sztuczna inteligencja w branży gier tak naprawdę dopiero raczkuje. Owszem, twórcy pomagają sobie AI na różne sposoby, ale nie jest ona w stanie zupełnie zastąpić człowieka w niektórych procesach.

Oczywiście jest jeszcze kwestia wspomnianego już wcześniej strajku aktorów głosowych, który ma ponoć obejmować projekty rozwijane od października 2023 roku. W ten sposób właśnie wyłączono z jego działania produkcje, które mają się już ku końcowi, takie jak GTA 6 czy Dragon Age: The Veilguard. A co z resztą nadchodzących tytułów? Tego, jak na razie, nie wiadomo, bo strony wciąż nie doszły do porozumienia. Czy może to wpłynąć na opóźnienie któregoś z szykowanych na 2025 rok tytułów? Jeśli strajk potrwa dłużej to bardzo możliwe, że tak.  

Screen z gry Dragon Age: The Vailguard - grupa wojowników stojąca naprzeciw gigantycznego, ziejącego ogniem smoka.
Fot. Dragon Age: The Veilguard / materiały prasowe

Drodzy gracze, szykujcie się na zmiany. I to poważne

Może tego nie widać, ale branża gier jest obecnie w naprawdę opłakanym stanie. Sprzedaż gier spadła, a największych graczy na tym rynku od strat ratują w zasadzie wyłącznie usługi sieciowe. Wystarczy spojrzeć na Microsoft, który, wedle ujawnionych wyników finansowych, miałby spore problemy, gdyby nie Game Pass i Activision Blizzard.

Niestety, w dużo gorszej kondycji okazało się należące do Sony studio Bungie. Co prawda od jakiegoś czasu mówiło się, że u twórców Destiny 2 nie jest najlepiej, ale chyba nikt nie spodziewał się tak drastycznych zmian, jakie właśnie ogłoszono. Ze studiem pożegna się bowiem aż 220 osób, i to ze wszystkich szczebli firmy. Do tego część załogi zasili szeregi Sony Interactive Studios. Oficjalny powód tych zmian? Spowolnienie gospodarcze, niezbyt dobre wyniki wcześniejszego dodatku do Destiny 2 oraz chęć zapewnienia odpowiednio wysokiej jakości tworzonym projektom, co okazało się dla Bungie zbyt dużym wyzwaniem.

Trochę to wszystko naciągane, bo przecież Bungie miało zasoby (nad trzema nowymi grami pracowało 1300 osób) i całkiem niezłe środki, by te trzy nowe gry wprowadzić. Wiadomo o Marathon, MOBO-podobnej grze o nazwie kodowej Gummy Bears (Gumisie) oraz projekcie Matter, na który twórcy otrzymali nawet dofinansowanie w wysokości 100 milionów dolarów od chińskiej firmy NetEase. A to ostatnie było jeszcze przed tym, nim Sony wyłożyło 3,6 miliarda dolarów na przejęcie Bungie. Gigantyczne pieniądze, a efektów niestety nie widać. Żeby była jednak jasność – z podobnymi problemami (oczywiście w mniejszej skali) boryka się obecnie dużo więcej firm.

Postacie w futurystycznych zbrojach walczące z dużymi, obcymi stworami w dynamicznej scenerii science fiction.
Fot. Destiny 2: Lightfall / materiały prasowe

Czy w takim razie jest jakieś światełko w tunelu? Czy może jednak faktycznie nadchodzący rok nieprzyjemnie zaskoczy nas totalną posuchą, bo większość oczekiwanych tytułów zaliczy potężne opóźnienia? Pewnie myślicie – „Eee tam, przecież do szczęścia wystarczy nam samo GTA 6. Ta gra wszystko uratuje”. No nie byłbym tego taki pewien.

GTA 6 to nie rycerz na białym koniu. Ba, mam wrażenie, że właśnie rozpoczęła się akcja wygaszania zbyt rozdmuchanych oczekiwań graczy wobec tego tytułu. Oto bowiem jeden ze współtwórców serii puścił w eter wiadomość, że GTA 6 w dniu premiery może lekko nas rozczarować, bo nie będzie to taka rewolucja, jakiej się po niej spodziewamy. To wystarczyło, by zasiać niepewność.

Jednego możemy być jednak pewni – problemy branży gier z pewnością z dnia na dzień nie znikną. By coś zaczęło się zmieniać, potrzebne są jej nasze pieniądze. A ściślej – więcej naszych pieniędzy. Presja na zwiększenie cen gier będzie zatem tylko rosła. Jest więcej niż pewne, że premiera GTA 6 też dołoży do tego swoją cegiełkę, otwierając branży gier drogę do naszych portfeli. Bo sami się zapytajcie – czy przed zakupem tej gry powstrzyma was cena rzędu 100 dolarów? Ano właśnie.

Zdjęcie otwierające: materiały prasowe/montaż własny

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw