godzilla i kong 2024 recenzja

Godzilla i Kong: Nowe Imperium – recenzja. Godzilla minus trzy

5 minut czytania
Komentarze

Fani Godzilli nie mogą narzekać w ostatnich miesiącach. Nie dość, że Japonia dała nam wspaniały film „Godzilla Minus One” to na Apple TV+ można oglądać wcale nie najgorszy serial osadzony w tym uniwersum „Monarch: Dziedzictwo potworów”. A teraz Hollywood idzie za ciosem i prezentuje film „Godzilla i Kong: Nowe Imperium”. Czy dobra passa została podtrzymana?

Godzilla i Kong: Nowe Imperium – opis fabuły filmu

Godzilla i Kong Nowe Imperium monsterverse recenzja
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Kong kontynuuje poszukiwania towarzystwa na nowo odkrytej Pustej Ziemi. Po długim okresie wychodzenia z pustymi rękami Kong zostaje zwabiony do kolejnej ukrytej warstwy skorupy ziemskiej, gdzie spotyka grupę gigantycznych małp. Niestety małpy żyją pod rządami przywódcy-tyrana, który również kontroluje potężnego Tytana i stara się znaleźć bramę na powierzchnię Ziemi. Tymczasem już w naszym świecie ludzkość odbiera sygnał SOS, który dobiega z Pustej Ziemi…

Godzilla i Kong: Nowe Imperium – Mortal Kombat

Godzilla emitujący fioletowe promieniowanie, ryczący na tle niebieskiego nieba.
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Filmowe uniwersum potworów skupione wokół Godzilli (i chodzi mi o hollywoodzkie Monsterverse, a nie oryginalną japońską serię) jest jednym z najbardziej nierównych, jakie znam. Jest niczym sinusoida, zbieranina niekoherentnych części składowych, które stanowią serię i jedno uniwersum, ale tylko na papierze, bowiem właściwie każdy z tych filmów jest trochę z innej bajki i średnio na jeden udany przypada drugi równie nieudany.

„Godzilla” z 2014 roku w reżyserii Garetha Edwardsa przedłożyła dramat narracyjny i jego bohaterów nad zniszczenia wyrządzane przez tytułowego potwora. I efekt był naprawdę udany. „Kong: Wyspa Czaszki”, który powstał z udziałem Jordana Vogta-Robertsa, miał za sobą wpływy kina lat 70. XX wieku i motywy wojny w Wietnamie oraz bardziej luźny, przygodowy charakter. Następnie „Godzilla: Król potworów” nagle obniżyła loty i to zdecydowanie, kierując się w stronę przeładowanych CGI bitew, poświęcając kompletnie postaci ludzkie.

Seria z dość niegłupiej, biorąc pod uwagę fakt, że opowiada o wielkich stworach, cofnęła się w rozwoju do idiotycznej wizualnej papki. Potem jeszcze „Godzilla vs Kong” jakimś cudem, pomimo tego, że również szła drogą naparzania się po gębach wielkich potworów zbudowanych z pikseli, dostarczyła nam szalenie dobrą zabawę. Nie nazwałbym tego filmu dobrym, ale na pewno była to satysfakcjonująca rozrywka, a bijatyki między potworami wyglądały w niej epicko. Teraz przyszła kolej na ciąg dalszy i… no niestety jest sporo gorzej.

Ponad połowa filmu „Godzilla i Kong: Nowe Imperium” składa się w całości z sekwencji wygenerowanych komputerowo – które często sprawiają wrażenie, jakbyśmy oglądali cut scenki z gry wideo bez żadnej struktury fabularnej. Niestety nie ma w nich ani grama emocji, które mogłyby się udzielić widzowi.

Nie ma poczucia wielkiej stawki, o którą toczą się walki, nie ma poczucia zagrożenia, a do tego sekwencje CGI są zwyczajnie nudne, przewidywalne, nie pokazują nam nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli. W samej choreografii tych walk także nie ma nic interesującego i ekscytującego (nadmienię też, że nie ma tu wcale tak dużo Godzilli, jakbyśmy tego chcieli, na pierwszym planie jest Kong). W „Godzilla vs Kong” nie brakowało fantastycznych momentów pokazujących majestat Godzilli i siłę Konga, tutaj tego nie ma.

Przeczytaj także: Możliwości Unreal Engine 5 do sprawdzenia za darmo w Unreal Physics. Gra jest już dostępna.

Ma się za to wrażenie oglądania naparzanki dwóch prymitywnych stworów. Scenariuszowa równowaga między postaciami ludzkimi a Godzillą i Kongiem przesuwa się w tym filmie na korzyść tych drugich. Rebecca Hall, Brian Tyree Henry i Dan Stevens właściwie nie mają tu nic do grania, ich bohaterowie wręcz w dużej ilości przypadków przeszkadzają tej historii, pomijając przy tym niedorzeczności co niektórych wątków ludzkich. I nie pomagają w tym kampowe sceny z wyrywaniem zęba Kongowi w takt przeboju z lat 70., jakby twórcy chcieli trochę ponaśladować styl James Gunna. Fabularnie jest gorzej, niż być powinno, bo zamiast skupić się na bitwach potworów, twórcy za głęboko grzęzną w głupkowatą mitologię stworzoną na potrzeby Monsterverse.

Godzilla i Kong: Nowe Imperium – ocena filmu

Godzilla i Kong Nowe Imperium recenzja film 2024
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Nie wiem komu polecić film „Godzilla i Kong: Nowe Imperium”. Jeśli szukacie dobrego filmu o wielkich potworach na miarę „Godzilli” z 2014 roku i „Godzilli Minus One” to nie ten adres. Jeśli macie sentyment do japońskiej Godzilli i podobała wam się „Godzilla vs Kong” to już prędzej, choć obawiam się, że same bójki postaci generowanych przez komptutery, które nie są w żaden sposób emocjonujące ani specjalnie ciekawe, nie zachwycą was jak poprzedni film z tej serii.

Przeczytaj także: Możemy być dumni. Polski film z niesamowitym rekordem.

Doradzam jednak omijać ten film, no chyba że jesteście na głodzie CGI i chcecie zobaczyć na dużym ekranie cokolwiek, co próbuje przypominać rozrywkę.

Ogólna ocena

3/10

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw