napoleon recenzja filmu 2023 ridley scott

Napoleon – recenzja filmu. Największy simp w historii i król inceli czy wielki dowódca?

6 minut czytania
Komentarze

„Napoleon”, czyli długo wyczekiwany film w reżyserii Ridleya Scotta w końcu trafia do kin, jednak trochę jako przedsmak do pełnej wersji tego dzieła, która ma trwać ponad 4 godziny. Czy jednak warto wybrać się do kina na wersję okrojoną, która trwa „zaledwie” 2,5 godziny?

Napoleon – opis fabuły filmu

napoleon film recenzja joaquin phoenix

„Napoleon” opisuje niezwykły wzlot i dramatyczny upadek francuskiego cesarza Napoleona Bonaparte (Joaquin Phoenix). Od jego młodości jako ambitnego żołnierza, po stanie się jedną z najbardziej kultowych i kontrowersyjnych postaci w historii. Jest to spojrzenie na życie mężczyzny zarówno na polu bitwy, jak i poza nim, ze szczególnym uwzględnieniem jego niestabilnego małżeństwa z Josephine (Vanessa Kirby).

Napoleon, czyli Ridley Scott i jego związki z historią

napoleon joaquin phoenix vanessa kirby

„Napoleon” to dziwny film. Z jednej strony chce on być traktowany poważnie, jako wysokobudżetowe widowisko historyczne z epickimi scenami bitewnymi, a z drugiej wydaje się wielką farsą o małym człowieku. Nie wiem tylko czy zamierzoną. „Napoleon” to tak naprawdę film, który na każdym kroku wydaje się kpić z tytułowej postaci historycznej. Jest okropnym kochankiem, niezręcznym politykiem i geniuszem-dziwakiem. Napoleon szybko utwierdza się w przekonaniu, że jest genialnym taktykiem na polu bitwy, wykorzystując nie tylko siły swoich wrogów przeciwko nim, ale także swoim francuskim braciom. Jest tylko jedna osoba na świecie, która może pokonać Napoleona: jego przyszła żona Józefina. Napoleonowi jednak ciągle nie udaje się wzbudzić jej najbardziej cielesnych pragnień.

Sceny seksu w „Napoleonie” są żenujące, pokazujące tytułowego bohatera niczym zwierzę, jelenia w okresie rykowiska, który wydaje odgłosy zwierząt z podwórka, gdy jest podniecony i nigdy nie udaje mu się doprowadzić swojej kobiety do orgazmu. Oglądając najnowsze dzieło Scotta, nietrudno zauważyć, że wpisuje się ono we współczesną poetykę burzenia pomników, polemiki z historią i faktami jak i również w kompromitowanie męskich postaci. Ridley Scott nie tyle celebruje Napoleona i jego osiągnięcia, ile rozbiera legendę do żałośnie ludzkich rozmiarów. Z pomocą gry aktorskiej Phoenixa pokazuje go chwilami jako przegrywa, który walczy o to, by dosiąść konia bojowego i jęczy w kółko o tym, jak bardzo potrzebuje Józefiny. Wie, że jest geniuszem na polu bitwy, ale jego niepewność jest tak wielka, że prowadzi go do ostatecznej klęski. Pytanie tylko na ile jest to uczłowieczenie legendarnej postaci historycznej, a na ile próba ośmieszenia go i przypodobania się obecnej polityce Hollywood, w której to męskie postaci muszą zostać powalone na kolana, a kobiece okazać się tymi, które są silne, sprytne i zaradne.

Przeczytaj także: Remastery i remaki to obecnie najgorsze, co spotkało popkulturę, a może być jeszcze gorzej.

Jeśli celem Ridleya Scotta jest kpina z Napoleona Bonaparte, to Joaquin Phoenix jest w 100 procentach w ten żart zaangażowany. Zamiast używać brytyjskiego akcentu, trzyma się swojego naturalnego amerykańskiego brzdękania, co jeszcze bardziej podkreśla status outsidera Napoleona. Nie chodzi tylko o to, że żołnierz, który stał się tyranem, nadaje mentalnie na innych falach, jeśli chodzi o taktykę na polu bitwy, ale także nie rozumie wskazówek społecznych, które skutkują w niezliczone komiczne sceny, kontrastujące w przedziwny sposób z poważnym tonem tej historycznej epopei. Sprawia to, przynajmniej w moim odczuciu, że „Napoleon” Ridleya Scotta to dzieło, którego nie można traktować w pełni poważnie (nie pomaga fakt, że Scott dedykował go pamięci swego… psa, który zmarł podczas zdjęć do „Napoleona”), zarówno jeśli chodzi o fakty historyczne, ale też jako biografię Napoleona Bonaparte. A szkoda, bo z chęcią bym taką obejrzał. Ten film to po prostu artystyczna wariacja i platforma dla reżysera do opowiedzenia swojej własnej historii. Ponoć rozszerzona wersja filmu poszerza przede wszystkim wątki Józefiny. Z jednej strony zapowiada się to ciekawie, bo w tym filmie niewiele o niej wiemy, ponad to, że robi wszystko, by jakoś przetrwać w męskim świecie. Dodatkowo Kirby kradnie wszystkie sceny, w których się pojawia, także im więcej tej postaci, tym lepiej. Ale z drugiej, mówimy tu o filmie o Napoleonie, więc poszerzenie wątków Józefiny wskazuje, że jego portret nie zmieni się zanadto względem tego co można obejrzeć w tej wersji dzieła Scotta. Tak więc jeśli czekacie na dobry i satysfakcjonujący film o Napoleonie tak jak ja, to chyba musimy czekać dalej, aż w końcu ktoś zrealizuje projekt, za który swego czasu miał się zabrać Stanley Kubrick.

Przeczytaj także: „Byłeś tam? Nie? To się zamknij”. Ridley Scott potwierdza, że Napoleon to nie film dla historyków.

Napoleon – ocena filmu

napoleon film 2023 recenzja

Napoleon to film pełen ponurych komicznych zestawień i absurdalnych wyborów w kwestii ścieżki dźwiękowej, a także portret ambicji, który sprawia, że wielkość wydaje się najgorszą rzeczą, do której można aspirować. Tlą się więc w nim ciekawe wątki, jednak całość wydaje się ewidentnie pocięta na stole montażowym, co zapewne jest efektem tego, że dostaliśmy „wersję demonstracyjną” tego filmu i dopiero „Napoleon” trwający ponad 4 godziny, którego obejrzymy na początku 2024 roku w Apple TV+, pozwoli nam w pełni dostrzec wizję Scotta. W obecnej formie „Napoleon” to zbiór lepszych i gorszych scen, które przeplatane są fantastycznymi scenami bitewnymi (jak zawsze mistrzowskie zdjęcia Dariusza Wolskiego) będącymi na ten moment jedynym (ale czy wystarczającym?) powodem, by zobaczyć ten film w kinach, szczególnie w IMAX. Poza nimi nowy film Scotta rozczarowuje zarówno aktorsko (poza Vanessą Kirby, która kradnie show Phoenixowi) jak i scenariuszowo, gdyż nie jest w stanie na żadnym etapie w pełni zaangażować widza. Apple i Ridley Scott sprytnie to sobie jednak wymyślili – najpierw wypuszczają do kin pociętą wersję filmu, który ma szansę stać się kasowym hitem i dopiero potem przyciągnąć widzów na pełną wersję, aż o 1,5 godziny dłuższą, do serwisu streamingowego. Wiele wskazuje na to, że okaże się to udaną strategią. Iście napoleońską.

Ogólna ocena

5/10

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw