znachor film leszek lichota netflix

Znachor + Netflix = sukces? Recenzja remake’u klasyki polskiego melodramatu

4 minuty czytania
Komentarze

Nowością od Netflix w 2023 jest „Znachor”. Gdyby mi ktoś to powiedział jakieś 3 lata temu, to w życiu bym nie uwierzył. Ale rzeczywistość potrafi nas zaskakiwać. Pytanie jednak czy sam film zaskakuje pozytywnie czy raczej negatywnie?

Znachor – o czym opowiada polski Netflix Original?

Znachor netflix recenzja filmu 2023

Głównym bohaterem filmu „Znachor” jest szanowany chirurg Rafał Wilczur (Leszek Lichota). Jest on lekarzem chcącym nieść pomoc nie tylko zamożnym mieszkańcom, ale też tym, których nie stać na leczenie. Poznajemy go więc jako szlachetnego człowieka, który pozornie ma wszystko – dobry zawód, poważanie w mieście, żonę, malutką córeczkę, Marysię, którą kocha nad życie. Na tym obrazku pojawia się jednak rysa – żona Wilczura postanawia od niego odejść do innego mężczyzny i zabiera ze sobą ich dziecko. Nasz bohater próbuje je odnaleźć, ale w trakcie poszukiwań zostaje napadnięty i brutalnie pobity. Ciężkie obrażenia skutkują utratą pamięci. Przez następne 15 lat błąka się nie wiedząc do końca czego szuka, aż w końcu trafia do wsi, w której podejmuje się pracy jako znachor.

Znachor – czy to mogło się udać?

znachor netflix recenzja

Od samego początku losy nowej wersji „Znachora” były niepewne. Poprzedni „Znachor” w reżyserii Jerzego Hoffmana z 1981 roku zyskał w Polsce renomę żelaznego klasyka rodzimych melodramatów. Decyzję o remaku odebrano więc chłodno, trochę tak, jakby Netflix zapowiedział, że tworzy remake „Misia”, „Ziemi obiecanej” czy „Popiołu i diamentu”. Z drugiej strony, „Znachor” w wersji literackiej nie jest dziełem nadmiernie dużo wymagającym od sprawnych filmowców i scenarzystów. To nie jest tak, że Jerzy Hoffman w 1981 roku dokonał rzeczy niemożliwej w ówczesnej adaptacji powieści. „Znachor” jako fabuła ma w sobie wszystkie klasyczne elementy angażującego melodramatu. Także reżyser nowej wersji, Michał Gazda, nie miał przed sobą jakiegoś wielkiego artystycznego wyzwania. Oczywiście poza tym, by zrobić dobry film no i zawalczyć z „legendą” o swoje miejsce w polskiej popkulturze. I to mu się w dużej mierze udało.

„Znachor” A.D. 2023 nie jest filmem potrzebnym, ale skoro już powstał to trudno go nie docenić. Szczególnie jeśli pierwszy raz spotykacie się z tą historią. Scenariusz przede wszystkim z jednej strony oddaje esencję powieści oraz filmu Hoffmana, dokłada do tego świetne zdjęcia i nowoczesne walory produkcyjne (niezłe ujęcia kamery, świetne kostiumy, barwy), znakomite kreacje aktorskie. Większość elementów filmowej układanki wypada tu naprawdę dobrze. Leszek Lichota, Izabela Kuna czy Anna Szymańczyk odgrywają swoje role wyśmienicie, choć też nie są to kreacje, które zapiszą się w historii polskiego kina. Twórcy pokusili się o parę w gruncie rzeczy kosmetycznych zmian w scenariuszu, niektóre wydają się pozytywne, niektóre niekonieczne, żadne z nich nie zmieniają wymowy tej opowieści co z jednej strony jest rzeczą pozytywną, a z drugiej okazują się one w gruncie rzeczy nieistotne. Co najwyżej stanowią one bardziej ukłon w stronę współczesnego i młodego widza. Choć nie wiem czy opowieść dziejąca się na polskiej wsi prawie sto lat temu potrzebuje współczesnych akcentów. Tak samo jak nie wiem, czy mieszkańcy wsi w latach 30. XX wieku mogli się pochwalić śnieżnobiałymi uśmiechami rodem z reklam kosmetyków czy magazynów lifestyle’owych. Ale tu już trochę się czepiam. Chyba…

Przeczytaj także: Recenzja Pan Samochodzik i templariusze od Netflix. Polski Indiana Jones i Uncharted lepszy od hollywoodzkich?

Bardziej przyczepić mógłbym się za to do warstwy melodramatycznej. Nowy „Znachor” chwilami sprawia wrażenie dzieła świetnie zrobionego, ale jednak wykalkulowanego, jak to przeważnie bywa z produkcjami Netfliksa. Oczywiście historia sama w sobie jest dość poruszająca, a twórcy robią co mogą, by tę melodramaturgię dobrze odgrywać, ale jakoś zabrakło mi w tym wszystkim większego poczucia tragizmu losów Wilczura, większych emocji i podbijania tych tonów. U Hoffmana jakoś bardziej to wybrzmiewało. Nie wiem tylko czy to kwestia wyczucia reżyserskiego czy pewnego uroku, także formalnego, kina sprzed ponad 40 lat. Tym niemniej nowego „Znachora” uznaję za sukces, także artystyczny, głównie dlatego, że jest to po prostu, tylko i aż, dobry film, a chyba mało kto się tego spodziewał. Daleko mu do bycia dziełem wybitnym, historia podąża dość przewidywalnymi torami, ale mimo wszystko nie jest to film, którego trzeba się wstydzić. Przy okazji, warto sprawdzić, gdzie obejrzeć Znachora w wersji Hoffmana, by mieć porównanie.

Znachor – ocena filmu

Znachor netflix recenzja film polski 2023

Ostatecznie nowy „Znachor” wypada zaskakująco dobrze, choć osobiście nie widzę potrzeby jego istnienia. Jest tyle innych, lepszych, historii, które dotąd nie były przenoszone na duże i małe ekrany, że trochę nie rozumiem czemu, skoro już Netflix inwestuje w polskie produkcje, wolał odgrzewać kotleta zamiast upichcić jakąś nową potrawę. Tym bardziej, że to już trzecia inkarnacja tej historii. Oczywiście jeśli macie mniej niż 40 lat, poprzedniej wersji nie oglądaliście i lubicie melodramaty, to nowy „Znachor” zapewne się wam spodoba. Świetne zdjęcia i kreacje aktorskie oraz angażujący scenariusz tworzą z niego solidnego przedstawiciela polskiego kina. Bodaj pierwszy taki przypadek w historii produkcji made in Netflix.

Ogólna ocena

6/10

Motyw