Renfield recenzja horror Nicolas Cage

Recenzja Renfield – Nicolas Cage jest wampirem… emocjonalnym

4 minuty czytania
Komentarze

Nieśmiertelny gwiazdor kina Nicolas Cage nie pierwszy raz w karierze nosi protezę wampirzych kłów. Czy „Renfield” to udany komediowy horror, czy raczej produkcja wysysająca życie z widzów?

Renfield – opis fabuły filmu

Renfield recenzja horror 2023

„Renfield” to mikstura horroru i komedii, której fabuła luźno bazuje na postaciach z „Drakuli” Brama Stokera, która jest niejako jego kontynuacją. Głównym bohaterem jest tytułowy Robert Montague Renfield (Nicholas Hoult), wiecznie przerażony sługa hrabiego Drakuli (oczywiście Nicoals Cage). Renfield spędził stulecia u boku swego pana i sprawnie zapewniał mu kolejne ofiary, którymi Drakula nasycał swój apetyt na krew. W końcu jednak wyrzuty sumienia biorą górę i Renfield zaczyna uczęszczać na zebrania grupy ofiar toksycznych związków i tym samym zaczyna stawiać pierwsze kroki ku uwolnieniu się spod władania hrabiego ciemności.

Renfield – gorsza wersja „Co robimy w ukryciu”?

Renfield recenzja Nicolas Cage horror 2023

Jakieś 20 lat temu „Renfield” mógłby być filmem, który zdefiniowałby na nowo gatunek komediowych horrorów. Zarówno ten typu humoru, mieszający ze sobą elementy czarnej komedii, filmu grozy oraz egzystencjalnej fraszki jak i podejście do przemocy (bardzo przerysowanej i tym samym niepotrzebnie makabrycznej) na początku XXI wieku zrobiłyby furorę. Niestety „Renfield” wypada dość, nomen omen, blado, choć wśród horrorów na 2023 rok plasował się dość wysoko pod względem oczekiwań.

Wszystko to już było i do tego przedstawione o wiele lepiej, zabawniej i z ciekawszymi pomysłami. Wystarczy tu wspomnieć zarówno o filmie jak i serialu „Co robimy w ukryciu”. Ale nie tylko. Tym niemniej trudno oglądać ten film opowiadający o współuzależnieniu i znajomym wampira walczącym o niezależność, nie dostrzegając tego, że to bardziej niezgrabna i mniej śmieszną wersję tworu Taiki Waititiego, tyle że w tym przypadku z o wiele większą ilością gore.

Przeczytaj także: Ten horror jest zakazany w wielu krajach, ale z niewłaściwego powodu. Recenzja filmu Sanktuarium.

Fani tej szufladki filmowej (mowa tu o gore) znajdą dla siebie trochę, ekhm, mięska, ale i w tej kwestii twórcy „Renfielda” nie pozostali oryginalni. Scenariuszowo tak samo. Brak świeżych pomysłów, recykling wszystkiego co było wcześniej, tyle że wykonane przez ludzi z o wiele mniejszym talentem i wyobraźnią. Już nawet pominę to, że skrypt tego filmu pełen jest naiwnych zwrotów akcji oraz dialogów, którymi mógłby się pochwalić co najwyżej w miarę zdolny i lotny 12-latek. Oglądając „Renfielda” miałem cały czas wrażenie, że jego autorzy zachwycili się samym faktem, że w ich filmie Drakulę gra Nicolas Cage i już samo to wystarczy. Reszta to tylko nieważna przystawka do tego motywu, który bardziej nadawałby się na mema niż pełnometrażowy film. Cage oczywiście bawi się wspaniale, a jego kreacja to właściwie jedyny jasny punkt tej produkcji. Aczkolwiek nie wiem czy uzasadniający wybranie się na ten film do kina.

Renfield – ocena filmu

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gusta są różne i że istnieje taki podgatunek filmów jak „tak złe, że aż dobre”. Nie wykluczam, że dla części publiczności „Renfield” okaże się właśnie takim dziełem, które dostarczy sporo zabawy spluskanej w sporej ilości krwi, ale trzymającej się z dala od jakichkolwiek zasad logiki, a za to bliskie błahej głupotce na jedno posiedzenie. Kto wie, może dla pewnej grupy widzów film ten stanie się obiektem kultu?

Przeczytaj także: Być jak Nicolas Cage. Nieznośny ciężar wielkiego talentu – recenzja filmu.

Albo może po prostu „Renfield” jest filmem, który trzeba oglądać nie do końca w stanie pełnej trzeźwości? Nie zachęcam tu oczywiście do spożywania żadnych procentowych trunków, wręcz przeciwnie, gdyż ogólnie to nie polecam seansu tego filmu. W każdym razie zostaliście ostrzeżeni – wiem, że największych fanów Nicolasa Cage’a to i tak nie powstrzyma przed obejrzeniem tego filmu, także pozostaje mi chyba jedynie mieć nadzieję, że będziecie się bawić na nim lepiej ode mnie. Nie jest to z pewnością najgorszy film ani roku ani dekady, ale zdaje się, że niósł ze sobą obietnicę tego, że będzie czymś znacznie lepszym. A tak, mam wrażenie, że dość szybko popadnie w zapomnienie. Ale może się mylę. Może…

Ogólna ocena

4/10

 

Motyw