Air film plakat

Ben Affleck przestał być Batmanem i znowu kręci dobre filmy. Air – recenzja

6 minut czytania
Komentarze

„Air” to prawdopodobnie pierwsza w historii biografia… butów. Ale nie byle jakich butów, bo mowa o Nike Air, czyli obuwiu, które sprawiło, że niektórzy ludzie uwierzyli, że mogą latać. No, prawie. „Air” to powrót do reżyserskiej formy Bena Afflecka i kolejny już film, w którym ponownie zagrał z Mattem Damonem.

Air – opis fabuły filmu

Air film recenzja Matt Damon

Jest rok 1984. Nike pozostaje w tyle za Adidasem i Converse pod względem sprzedaży. Sonny Vacarro (Matt Damon), sprzedawca Nike’a, postanowił jednak postawić wszystko na jedną kartę i pozyskać wschodzącą młodą gwiazdę NBA, Michaela Jordana, by ten nosił ich buty. Po odtworzeniu kasety VHS ze zwycięskim strzałem sportowca podczas mistrzostw NCAA w 1982 roku, decyduje, że firma musi przełamać tradycje i złożyć ofertę, której inne marki złożyć nie chcą. Zamiast wydawać swój budżet na podpisywanie kontraktów z wieloma nowymi gwiazdami koszykówki, Sonny chce, aby Nike postawiło wszystko na Jordana. Sęk w tym, że Jordan woli Adidasa i nie chce współpracować z Nike. Czy uda się go przekonać?

Air, czyli origin story najbardziej kultowego obuwia w historii

Air film recenzja 2023 Matt Damon

O ile nie wychowywaliście się na bezludnej wyspie albo z dala od cywilizacji, to raczej wiecie jak skończy się ten film, jeszcze przed jego obejrzeniem. To jeden z jego największych minusów. Umyka gdzieś napięcie, nawet jeśli Affleck i reszta ekipy sprawnie grają emocjami i suspensem. Trochę dziwnie też się ogląda postać Sonny’ego, który brzmi jakby cofnął się w czasie, bo zdaje się być pewny, że Michael Jordan nie jest kolejnym bardzo zdolnym graczem NBA, tylko stanie się legendą i sprawi, że koszykówka w niedalekiej przyszłości stanie się jednym z najbardziej popularnych i dochodowych dyscyplin sportowych w dziejach. Jego determinacja i świetnie napisane przemowy motywacyjne z jednej strony robią dobre wrażenie na widzu, ale z drugiej znając finał z góry, wydaje się to wszystko dość naiwne. Jego wiara w Jordana zdaje się być trochę przerysowana – łatwo jest bowiem napisać scenariusz i dialogi w momencie gdy samo imię i nazwisko Michael Jordan brzmi dla nas jak synonim popkulturowej potęgi, milionera i kultowego sportowca.

Powołanie do życia butów Air Jordan też zdaje się być rozpisane trochę na „autopilocie”. Trzech panów siada przy stole, jeden powie to, drugi doda tamto, trzeci dopowie, że ma być więcej czerwonego i mamy to – buty objawiają się tak, jakby istniały od zawsze. Te dwa zastrzeżenia są dość dużych rozmiarów, ale Affleckowi udało się je przezwyciężyć na tyle, że „Air” ostatecznie wyszedł obronną ręką i może nie jest dziełem wybitnym, ale ogólnie rzecz biorąc bardzo udanym. Dwie jego największe siły to scenariusz i aktorstwo. Całość, choć nie ustrzegła się od naiwności, napisana jest znakomicie. To w gruncie rzeczy film oparty głównie na dialogach, ale te są po prostu świetne – pełne energii, dynamiki, humoru, odpowiednio rozłożonej dramaturgii. Sprawiają one, że seans ani przez chwilę się nie nudzi i od pierwszych minut angażuje widza. Aby jednak scenariusz oparty na dialogach mógł w pełni wybrzmieć, potrzebni są aktorzy, którzy odpowiednio na nim „popłyną”. I tutaj show kradnie bez dwóch zdań jak zawsze bezbłędny Matt Damon. Jest on stworzony do grania tego typu everymanów, którzy mają w sobie pewien pierwiastek odróżniający go od reszty, ale nadal z poczuciem, że jest on jednym z nas. Idealnie też nadaje się on do grania inteligentnych, ale nie bufoniastych ludzi z krwi i kości, którzy są napędzani przez wizję i pasję. Jego monolog pod koniec filmu kierowany do Michaela Jordana i jego rodziców to po prostu aktorski (i scenopisarski) majstersztyk. To właśnie tego typu elementy wynoszą często amerykańskie kino ponad średnią. Bo „Air” nie jest wielkim kinem, ale jego części składowe, nawet jeśli nie tworzą wybitnej całości, są na tyle znakomicie skrojone i fantastycznie podane, że ogląda się to z zapartym tchem.

Przeczytaj także: Lewandowski – Nieznany. Są pierwsze opinie.

Jak więc widać Amerykanie potrafią zrobić angażujący i dostarczający masę pozytywnych emocji i rozrywki film o butach. Oczywiście to spore uproszczenie, bo „Air” to tak naprawdę opowieść o sile determinacji, wiary w siebie oraz pieśń pochwalna dla kapitalizmu. Ale gdzieś tam w tle buty Air Jordan, a właściwie ich origin story, są spoiwem tego wszystkiego.

Air – ocena filmu

Air film 2023 recenzja

„Air” ogląda się fenomenalnie. Takiego typu filmu mi brakowało w ostatnim czasie. Świetnie zrealizowane, dające masę frajdy i inspiracji kino środka, bez żadnych pretensji do bycia czymś więcej niż po prostu rzetelnie zrealizowaną rozrywką na najwyższym poziomie. Żyjemy w czasach, gdy jedyną rozrywką w kinach są wielkie blockbustery, a jak chcemy obejrzeć coś dobrego, ale o mniejszej skali i bardziej skupionego na ludziach to zwracamy się ku serialom. Ben Affleck pokazuje, że nadal jest miejsce na tego typu opowieści w sferze filmowej. I chwała mu za to. W obsadzie, poza Damonem, znajdziemy sporo znanych nazwisk na drugim planie, które także wykonują świetną aktorską robotę – jest i Jason Bateman, dawno niewidziany Chris Tucker (każda scena z nim to złoto), Viola Davis (klasa sama w sobie). Jest też i Ben Affleck, kolejny raz w ostatnich latach grający u boku Damona.

Przeczytaj także: Film Tetris wciąga prawie jak gra.

Na osobny paragraf zasługuje też atmosfera lat 80., którą stworzyli w „Air” twórcy filmu. Przede wszystkim soundtrack napakowany klasykami muzyki z pop z tamtej ery to istne best of lata 80. Od Cyndi Lauper, przez Bruce’a Springsteena po Tangerine Dream. Dostajemy też sporo nawiązań do popkultury tamtych czasów, a już sam wstęp do „Air” to jeden wielki kolaż filmów, reklam, programów tv, seriali, które w okolicach 1984 roku władały masową wyobraźnią na Zachodzie. Wszystko to tworzy wspaniały, choć nieco wyidealizowany, obraz amerykańskiego snu w starym dobrym stylu. „Air” to, posługując się mową obcą, niemal perfekcyjny przykład feel good movie oraz crowd pleasera z wyższej półki. Nie jest to dzieło na miarę przysłowiowego Oscara (może za wyjątkiem kreacji aktorskich), ale Affleck dobrze wie, że nie każdy film musi taki być. Podstawową funkcją i przeznaczeniem filmów jest dostarczanie rozrywki. A „Air” z pewnością dostarczy wam ją podaną w najlepszym stylu.

Ogólna ocena

7/10

Motyw