Keanu Reeves jako John Wick

John Wick 4 to opera akcji o biblijnych proporcjach

6 minut czytania
Komentarze

Keanu Reeves powraca już po raz czwarty jako „emerytowany” i zaszczuty zabójca John Wick. Tym razem czeka nas imponujący swym rozmiarem rozdział odysei tej postaci, gdyż „John Wick 4” trwa niemal trzy godziny! Czy to nie za dużo jak na film akcji? Przekonajcie się poniżej.

John Wick 4 – opis fabuły filmu

John Wick 4 film akcji Keanu Reeves 2023

John Wick (Keanu Reeves) nadal jest ekskomunikowany, co oznacza, że ​​każdy zabójca na świecie, czyha na jego życie, za które została wyznaczona olbrzymia nagroda finansowa. Dodatkowo, tym razem na scenę wkracza też przyjaciel Wicka, Caine (Donnie Yen), niewidomy zabójca wynajęty przez Markiza de Gramonta (Bill Skarsgard), by ukrócić żywot tytułowego bohatera.

John Wick 4 – arcydzieło kina strzelanego?

John Wick 4 Keanu Reeves recenzja

Jak mogliście przeczytać wyżej, fabuła filmu „John Wick 4”, jak i również poprzednich odsłon, nie należy do skomplikowanych i właściwie cały czas opowiada o tym samym. W przypadku kina akcji nie jest to oczywiście wielki minus, można wręcz uznać, że plus. W tego typu rozrywce chodzi przecież o to by się „działo”. I nie powiem, „John Wick 4” fanom strzelanin daje to, co obiecuje. Większość trwającego prawie 3 godziny seansu wypełniają dźwięki strzelania z broni palnej. Wick czasem sięgnie po miecz czy nunchaku, ale jego największą miłością pozostają pistolety i strzelby, także tego typu arsenał gra tu pierwsze skrzypce.

Pod względem inscenizacji sekwencje strzelanin w filmie „John Wick 4” nie mają sobie równych. O ile w pierwszych (nadal, moim zdaniem, najlepszych) dwóch częściach pojedynki kung-fu przypominały sceny baletu, tyle że z bronią, tak w czwartej odsłonie serii można je przyrównać do tańca nowoczesnego. A całość urasta do jednej wielkiej serii tanecznej — oczywiście mowa tu o specyficznym tańcu śmierci. Reżyser, Chad Stahelski, wraz z operatorem i resztą ekipy stworzyli w czwartej części parę naprawdę imponujących sekwencji, które z pewnością przejdą do klasyki kina akcji. Szczególnie w pamięci zapada ta, bliżej finału, w której kamera z góry pokazuje Johna Wicka mierzącego się z niezliczoną ilością wrogów i przechodzi pomiędzy kolejnymi pomieszczeniami. Jeśli pamiętacie pierwsze dwie odsłony gry Grand Theft Auto, to wiecie o czym mowa. Ta scena prezentuje się wyjątkowo fenomenalnie. Do tego dość szczątkową i prostą fabułę twórcy „wzmocnili” niezwykle ciekawą konstrukcją świata przedstawionego i jego ciągłą rozbudową oraz równie intrygującymi postaciami na drugim planie. To taki trochę Harry Potter osadzony w świecie zabójców dla dorosłego widza. To główne ten element, oprócz świetnie wystylizowanych scen akcji, zdołał z sukcesem zaangażować w tę serię miliony widzów i sprawił, że John Wick jako franczyza zyskał taką popularność.

John Wick 4 – co za dużo, to niezdrowo?

john wick 4 recenzja film akcji

Sam muszę przyznać, że gdy pełen euforii wychodziłem z pierwszej części w 2014 roku, do głowy mi nie przyszło, że niecałą dekadę później będę oglądać czwartą odsłonę. I choć z jednej strony na każdą kolejną część idę do kina z podobną ekscytacją, tak mimo wszystko uważam, że seria ta jest trochę przeciągnięta. Jasne, rozbudowa świata przedstawionego jest interesująca, sceny akcji prezentują się wspaniale, ale poza tym, nie mam poczucia, że John Wick potrzebuje więcej niż dwa epizody. Cała reszta sprawia wrażenie trochę sztucznie przeciąganego finału jego przeprawy przez „kręgi piekielne”. Już „John Wick 3” trochę mnie wymęczył, gdyż nie prezentował nic nowego względem poprzedników i miał problemy z tempem. Teraz część czwarta podobnie mieli to samo – Wick dalej ucieka, zabijając kolejnych zbirów, którzy chcą zabić jego, a on, pomimo przyjmowania kolejnych ciosów, zrzucania ze schodów (jest w tym filmie scena ze schodami, która sprawia wrażenie auto-parodii) i potrącania przez samochody, dalej idzie przed siebie, tyle że tym razem trwa to prawie 3 godziny. I choć przyznaję, czas ten nie dłuży się za bardzo, to jednak nie mam poczucia, że film ten musiał trwać tyle czasu.

Przeczytaj także: John Wick 4 – Keanu Reeves o roli. „To najcięższy film w mojej karierze”.

W pewnym momencie łatwo zdać sobie sprawę z tego, że całość jest po prostu jedną wielką sekwencją strzelania, co jakiś czas przerywaną na moment scenami dialogowymi, w których John Wick, niczym wielki filozof naszych czasów, wypowiada kwestie typu „Zabiję ich wszystkich”, albo „Taaa”. Oczywiście rozumiem prawidła gatunkowe, a także zabawę konwencją, tyle że autorom chwilami wychodzi ona dość ciężką ręką. Nadmiar scen akcji w pewnym momencie zaczyna zwyczajnie… nużyć. A nie wszystko da się załatwić wysmakowaną wizualnie choreografią scen walk. To znaczy da się, ale nie przy czwartym podejściu, które prezentuje to samo, co poprzednie, tyle że dłużej.

John Wick 4 – ocena filmu

John Wick 4 Donnie Yen

„John Wick 4” stał się pełnoprawną operą akcji, ale wraz z tym stał się też trochę przyciężkawy. Zresztą ten problem widziałem w części trzeciej – Keanu Reeves, albo ze względu na wiek albo ze względu na stan fizyczny swojej postaci, rusza się ponownie dość niezgrabnie, ociężale, co sprawia, że sceny akcji z jego udziałem nie są tak samo dynamiczne jak w pierwszych dwóch odsłonach. To, w połączeniu z tym, że fabuła nieznacznie idzie do przodu oraz czasem trwania sprawia, że „John Wick 4” to, niestety, filmowy kloc. Świetnie się prezentujący, ale kloc. Jego biblijne proporcje i nawiązania do mitu o Syzyfie, do „Iliady”, „Odysei” oraz prac Heraklesa to ciekawe motywy, ale tymi kartami twórcy grali już w poprzednich częściach – obecnie nie mają żadnego asa w rękawie. No może poza obsadą. Szczególnie tym razem w pamięci zapada cały drugi plan. Bill Skarsgard jako Markiz de Gramont kradnie każdą scenę, w której się znajduje. Hiroyuki Sanada wprowadza do serii wyrafinowanie i grację, a Donnie Yen dodaje całości dynamiki, jakiej niestety brakuje obecnie Reevesowi. Ciekawie wypada także gwiazda kina akcji XXI wieku, Scott Adkins, tym razem kompletnie nie do poznania.

Przeczytaj także: Nie patrz w dół – recenzja podnoszącego ciśnienie thrillera.

John Wick posiada już obecnie całe swoje filmowe uniwersum, które tylko będzie się rozrastać. Przed nami dwa spin-offy, w postaci filmu „Ballerina” z Aną De Armas oraz serialu „Continental”. Moją jedyną obawą jest to, czy te dwa projekty poboczne podobnie jak główna seria tylko delikatnie rozwiną uniwersum, a fabularnie będą stać w miejscu. Na razie cała seria jest obfita w sceny kaskaderskie, które za pierwszym i drugim razem potrafią zachwycić, ale za każdym kolejnym zaczynają nużyć. Oby twórcy mieli jakiś ciekawy pomysł na rozwinięcie tego wszystkiego. Ja w każdym razie na piątą część „Johna Wicka” już nie czekam. Nasyciłem się.

Ogólna ocena

5/10

Motyw