Film z lektorem – obejrzałem i nie rozumiem, jak ktokolwiek może to wybierać zamiast napisów

4 minuty czytania
Komentarze

Film z lektorem to coś, co mi osobiście kojarzy się z zamierzchłymi czasami. Erą VHS-ów, wypożyczalni wideo oraz przede wszystkim telewizji. Filmy z lektorem dalej są obecne na rynku i spora część widzów sięga właśnie po nie. Nie dlatego, że nie mają innego wyboru, ale dlatego, że tak właśnie chcą. Próbowałem przekonać się do lektora w filmach, więc obejrzałem jeden i stwierdziłem, że nigdy więcej.

Film z lektorem zamiast napisów – nie rozumiem skąd taka decyzja

Uważam, że na wstępie powinienem wyjaśnić jedną rzecz, by potem w komentarzach nie było nieporozumień. Nie mam nic przeciwko lektorom, a tym bardziej filmom, gdzie to oni są główną ścieżką dźwiękową. Rozumiem, że to potrzebna praca, o czym za chwilę napiszę i wiem, że samo nagranie to kawał ciężkiej roboty. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć widzów, którzy świadomie wybierają produkcje ze ścieżką dźwiękową, gdzie pierwsze skrzypce gra lektor. Wyjątek mogę widzieć w np. programach przyrodniczych czy dokumentach, gdzie słyszę głos Krystyny Czubówny czy nieżyjącego już niestety Tomasza Knapika. To zupełnie inny rodzaj filmów, gdzie nie ma znaczenia intonacja i gra aktorska.

W zeszłym roku pisaliśmy na łamach naszego portalu o tym, że ponad połowa Polaków sięga chętniej po filmy z lektorem, niż z napisami. Do tego filmy z napisami wybierane są raczej przez młodszych odbiorców, a ci starsi po prostu wybierają lektora lub dubbing. Każdy ma przecież prawo do oglądania treści tak, jak jest mu wygodnie. To oczywiste i nie zamierzam nikogo przekonywać, by zmienił zdanie, ale po latach przyswajania filmów z napisami, postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie oglądanie filmu z lektorem będzie przyjemnością. Spoiler alert – nie było.

Może wybrałem złą platformę, ale postawiłem na Amazon Prime Video, gdzie jak pewnie większość wie, sporo filmów ma tylko wersję językową z lektorem. Nie szukałem kina ambitnego, a raczej czegoś, co pozwoli mi się oderwać od problemów i po prostu dobrze bawić. Wybór padł na Bez pamięci (Memory) z Liamem Neesonem. Aktor od lat specjalizuje się w tytułach, gdzie mści się na kimś, kto porwał mu członka rodziny, na bandytach czy po prostu szuka sprawiedliwości, rozwalając przy tym pół miasta. Wiedziałem więc, czego spodziewać się fabularnie, ale i tak nie potrafiłem skupić się na samym filmie. I to właśnie z powodu lektora.

Zagłuszanie dialogów i zero emocji – filmy z lektorem zabijają przyjemność oglądania

Nie pamiętam, żebym narzekał na filmy z lektorem, kiedy byłem młodszy, ale dziś przekonałem się, że to już zupełnie nie dla mnie. Obejrzałem cały filmy i od samego jego początku czułem się… dziwnie. Największą przeszkodą podczas oglądania produkcji było dla mnie to, że nie potrafiłem się wczuć w film. Normalnie dużą wagę przykładam do tego, co mówią i jak mówią aktorzy, co w przypadku filmu z lektorem zupełnie nie istnieje. Lektor zagłusza większość tego, co mówią aktorzy, a na dodatek, w jaki sposób to robią. Lektor nie potrafi oddać emocji, które są przecież kluczowe w odbiorze produkcji. Do tego dochodzi jeszcze to, że tekst mówiony nie oddaje wszystkiego, co pada na ekranie. Oczywiście wersje z napisami także tego nie robią, ale przynajmniej jestem w stanie usłyszeć głosy aktorów.

Zdaję sobie sprawę z tego, że filmy z lektorem są czymś, co może być odpowiednim medium dla osób, które nie znają danego języka lub mają np. problem ze wzrokiem. Innej możliwości nie widzę, a może inaczej, nie rozumiem. Film z lektorem zabiera dużo przyjemności i zmienia to, co mogli chcieć uzyskać sami twórcy. Dla mnie oglądanie filmów z lektorem odbiera im ten magiczny pierwiastek, który sprawia, że kino jest kinem. Gotowym tworem, gdzie jest jak najmniejsza ingerencja innych osób. Lektor, mimo wykonania ogromnej pracy, odbiera mi przyjemność z oglądania. Próbowałem, ale już wiem, że to coś zupełnie, co mi nie odpowiada.

Motyw