Daniel Radcliffe Harry Potter

Feministka: „Harry Potter to mały patriarcha żyjący w męskiej bajce dla białych”. Że co?!

6 minut czytania
Komentarze

Premiera i niezwykła popularność gry „Dziedzictwo Hogwartu” na PlayStation 5, Xbox Series X|S i PC spowodowała, że marka Harry Potter ponowie jest w czołówce zainteresowania masowego odbiorcy i popkultury. Wraz z tym faktem powracają także opinie, które próbują, czasem na siłę, znaleźć w tej serii coś, do czego można się przyczepić, skrytykować i na co się oburzyć. Bo inaczej się nie da w 2023 roku.

Harry Potter i oburzona feministka.

Harry potter filmy J K rowling kontrowersje

Dostęp do social mediów i demokratyczny dostęp do udostępniania swoich przemyśleń w przestrzeni publicznej generuje czasem interesujące opinie. Osobiście uważam, że to w większości przypadków pozytywna kolej rzeczy – pozwala nam wyjść z naszej strefy komfortu, spojrzeć na daną rzecz/zagadnienie z dystansu i oczami innych ludzi oraz, jeśli się nie zgadzamy z daną opinią, to pozwala na mentalną gimnastykę sztuki dyskusji i konfrontowania się z przeciwnym zdaniem. Tak jest obecnie, gdyż Dr Charlotte Proudman, feministka i prawniczka z Cambridge, postanowiła nagle „zaatakować” serię Harry Potter. Według niej tytułowy bohater książek J.K. Rowling to „mały patriarcha żyjący w męskiej, białej bajce”. Zanim przejdę do dyskusji z tą opinią, muszę zgłosić swoje rozczarowanie postawą ludzi wygłaszających podobne obiekcje. Często bowiem oni sami się pokładają, w tym przypadku pani Proudman już na wstępie swoich przemyśleń wyznała, że nie skończyła czytać nawet pierwszej książki Rowling. Co oczywiście w 2023 roku uprawnia ją do wyrażania swojego zdania na temat całej serii. Jej pełny wpis brzmi następująco:

Nigdy nie lubiłam Harry’ego Pottera. Nie skończyłam nawet pierwszej książki. Potter jest angielskim uczniem-geniuszem, żyjącym w przeważnie męskiej, białej baśniowej krainie, która wygląda jak Oxbridge (dla elity). Jest małym patriarchą, który ucieka się do magii i przemocy, by rządzić.

Nie jest do końca jasne, czemu Dr Proudman, która dotąd komentowała przeważnie tematy prawnicze (z zawodu jest prawniczką), zabrała się za Pottera, ale zgaduję, że fraza Harry Potter jest ponownie trendy ze względu na szum wokół gry „Dziedzictwo Hogwartu” oraz plany jej adaptacji na wersję serialową dla HBO. Sama gra także spotkała się z krytyką i bojkotem, ale nie ze względu na jej jakość, a opinie wygłaszane przez J.K. Rowling w social mediach. Ewidentnie więc marka, która od drugiej połowy lat 90. do niedawna była uwielbiana przez wszystkich, nagle stała się wrogiem numer jeden.

Oczywiście krytyka i bojkoty serii Harry Potter oraz gry „Dziedzictwo Hogwartu” na niewiele się zdają – oddani fani książek i filmów są wciąż w większości, a gra zbiera znakomite recenzje i sprzedaje się w imponujących ilościach (zarobiła już na siebie miliard dolarów, a nie minął jeszcze miesiąc od premiery).

Przeczytaj także: Recenzja Hogwarts Legacy. Na taką grę czekali fani Harry’ego Pottera.

Harry Potter – chłopiec do bicia?

Argumenty pani Dr Proudman są jednak dość łatwe do zbicia. Po pierwsze, jeszcze gdyby serię Harry Potter napisał mężczyzna, to można by posunąć się do stwierdzeń, że ma ona zapędy samczo-patriarchalne. Natomiast autorem Pottera jest biologiczna kobieta i to taka o lewicowych poglądach, także śmiem wątpić, że wizja patriarchatu jest jej szczególnie bliska. Oczywiście takie zdanie mieć można, żyjemy w wolnym świecie, mniej więcej. Kolejnym argumentem przeciw pani Proudman i wszystkim tym, którzy podzielają jej poglądy, jest to, że Harry Potter jest na dobrą sprawę opowieścią o maltretowanej sierocie, która mieszka w szafie pod schodami i jest zaniedbywana oraz fatalnie traktowana przez  swoich opiekunów. Do tego na jego życie czyha szalony morderca, którego imienia nie można wymawiać, i który (spoiler alert) zamordował jego rodziców.

voldemort harry potter

Następnie Harry Potter staje po stronie uciśnionych przyjaciół i odmawia z korzystania z najpotężniejszego magicznego artefaktu. Gdzie tu więc można dojrzeć jakiekolwiek uprzywilejowane życie, patriarchat, i białą męską fantazję? Zresztą, odnośnie tego ostatniego, co takiego jest złego w białej męskiej fantazji? Biali mężczyźni nie mają prawa do swoich mitów i baśni? Czy każde dzieło popkultury musi być odzwierciedleniem kulturowego kotła, który funkcjonuje w obrębie Los Angeles i Nowego Jorku? Choćbyśmy nie wiem jak tego chcieli, większość świata nie jest różnorodna rasowo tak jak największe miasta USA czy niektóre w Europie. Zapraszam do Indii, Afryki czy Azji, gdzie wcale nie ma olbrzymiego zróżnicowania ras. To rzeczywistość hollywoodzkiej bańki. Nie twierdzę przy tym, że różnorodność i reprezentacja są złe, wręcz przeciwnie, ale nie bardzo rozumiem usilną krytykę tego, co nie jest. Szczególnie gdy wyrażenie „biały mężczyzna” używa się niemalże z takim nastawieniem, jakby pisało się o nazistach czy innych oprawcach.

No i przede wszystkim, przez ponad 20 lat, przez które to seria Harry Potter zdobyła szturmem popkulturę i zyskała uwielbienie dziesiątek milionów fanów na całym świecie, jakoś do niedawna nikt nie miał żadnych pretensji do tej marki. Niejedno pokolenie dzieciaków wychowało się zarówno na książkach, jak i filmach i nikt nie widział nic toksycznego w tej opowieści. Miliony fanów dorastały, inspirując się postaciami wymyślonymi przez J.K. Rowling. W tym, obok postaci męskich mamy też przecież wyrazistą Hermionę, także to nie jest tak, że Harry Potter to wyłącznie „kiełbasiane party”. Osobiście znam więcej dziewczyn/kobiet, które są fankami Harry’ego Pottera niż chłopaków. Może to zaburzone dane mojej percepcji własnej bańki, ale mam wrażenie, że oddają one rzeczywistość i tym wszystkim kobietom/dziewczynom nie przeszkadzało to, że Harry Potter nie jest płci żeńskiej. Sama Rowling przecież wolała stworzyć postać męską niż żeńską. Pewnie miała ku temu wiele powodów, także socjologicznych, ale gdyby chciała, to pewnie by się zdecydowała na dziewczynę-czarodziejkę.

W popkulturze mamy całą masę dzieł, które pokazują postaci wspinające się z nizin na wyżyny społeczne i fizyczne, by inspirować. Historia/mit Jezusa Chrystusa jest przecież w gruncie rzeczy oparta o podobny schemat. Mamy chłopca, który rodzi się w skromnej rodzinie, a ostatecznie na samym końcu staje się bogiem. Czy to też elitystyczna przypowieść? Tak samo „Kopciuszek”? „Piękna i bestia”? Wszystkie te opowieści operują w sferze metafory, paraboli, a ja widzę, że w obecnym dyskursie wielu komentującym brakuje wyobraźni i wszystko traktują dosłownie. To w gruncie rzeczy smutne czasy, w których dorośli wyzbyli się w sobie wewnętrznego dziecka i nie potrafią spojrzeć na popkulturę bez usilnego zwracania uwagi na obecne trendy poprawności politycznej. Może kiedyś to minie, ale fakt jest taki, że następne pokolenie będzie z wielkim zdziwieniem patrzeć na to, co się dzieje obecnie. No, chyba że będzie ono jeszcze gorsze.

Motyw