Skinamarink horror film 2023

Skinamarink to horror, jakiego jeszcze nie było. Oglądasz go na własną odpowiedzialność

6 minut czytania
Komentarze

„Skinamarink” nie jest filmem dla każdego, do tego ów horror to produkcja wiele wymagająca od widza, ale też wynagradzająca jego cierpliwość. Poważny kandydat na najbardziej oryginalny (i przerażający) film roku.

Skinamarink – opis fabuły filmu.

Na początku filmu poznajemy Kevina i Kaylee, dwójkę rodzeństwa, oboje mają po kilka lat. Obserwujemy ich w momencie, gdy szukają swoich rodziców w domu w środku nocy. Słyszymy, jak ich ojciec mówi komuś przez telefon, że Kevin spadł ze schodów i doznał kontuzji, ale według siostry chłopaka, Kaylee, on lunatykował. Krótko po tym dzieciaki nie mogą znaleźć swoich rodziców w domu. Zaczynają się niepokoić. Następnie z przerażeniem zauważają, że drzwi i okna w ich domu zaczynają znikać…

Skinamarink – mikrobudżetowy horror eksperymentalny.

Skinamarink horror recenzja

Już pierwsze kadry filmu „Skinamarink” z miejsca uwidocznią wam to, że macie do czynienia z filmem innym niż wszystkie. Obraz jest przepuszczony przez filtry, które prezentują nam wyblakłe kolory i obraz pełen tzw. ziarna. Całość wygląda jakby była rzeczywiście kręcona po ciemku kamerą na kasety VHS w latach 90. przez małe dziecko. Co więcej, samo kadrowanie jest przedziwne, bowiem obserwujemy głównie poziom podłogi i nogi dzieci będącymi bohaterami „Skinamarink”. Nie zobaczymy ani całych sylwetek postaci w filmie, ani nawet ich twarzy. Czasem, gdy kamera pokazuje nam inne miejsca w domu, to też są to raczej kadry skierowane w nietypowe miejsca, pod nietypowym kątem oraz tak naprawdę więcej niepokazujące niż pokazujące. Z jednej strony tworzy to obraz szalenie oryginalny, interesujący i genialnie obrazujący stan umysłu przerażonych dzieci, ale z drugiej mogę sobie też wyobrazić, że dla niektórych widzów będzie to po prostu niestrawne, ale do tego wątku jeszcze wrócę później.

Na tym etapie skupię się na samym pomyśle, który rzeczywiście robi wrażenie, wyróżnia się w tle, tym bardziej dziś, gdy coraz trudniej jest pokazać w kinie coś oryginalnego u autorskiego. Przy tym wszystkim, „Skinamarink” nie jest w żadnym razie pretensjonalnym filmem, którego forma jest pustą zabawą z przyzwyczajeniami widowni oraz arogancką formą napuszonego artyzmu. Oczywiście film ten należy do tych, które będą mocno dzielić widownię – jedni będą w zachwycie, inni powiedzą, że to najbardziej przerażający film dekady, a jeszcze inni, że jest nudny albo że w ogóle nie da się go oglądać. Prawda leży w sumie gdzieś pośrodku. Warto jednak docenić fakt, że „Skinamarink” jest filmem, o którym można dyskutować i którego nie da się jednoznacznie podsumować oraz stwierdzić, że jest uniwersalnie genialny albo uniwersalnie beznadziejny. Nadmienić również warto fakt, że powstał on za raptem 15 tysięcy dolarów, z czego w amerykańskich kinach zarobił ok. 2 mln dol. Genialna inwestycja.

Skinamarink – horror dziecięcych lęków.

Skinamarink horror recenzja 2023

Twórca „Skinamarink”, Kyle Ball, pozwala nam zajrzeć do umysłów dwojga małych dzieci, co już samo w sobie jest unikalnym tematem na film. Od samego początku oglądamy w nim tylko ściany domu, okna i jego wyposażenie, ale jeśli spróbujemy postrzegać to wszystko oczami dziecka, możemy zrozumieć prawdziwe znaczenie tych obrazów. W miarę postępu psychicznego i fizycznego rozwoju dzieci odkrywanie świata i rozumienie, co jest prawdziwe, a co nie, staje się nie lada doświadczeniem, tyleż samo fascynującym co przerażającym. Poznawanie nowych rzeczy, nowych sytuacji oraz próba zrozumienia ich znaczenia to elementy „Skinamarink” na, które jego twórca wyraźnie postawił akcenty. Drzwi i okna domu, a także zabawki, wydają się im wyjątkowe i obce zarazem. Ciągłe bajki, które lecą w telewizorze, wydają się im równie realne, jak wszystko inne. Dzieciaki są zbyt małe, aby odróżnić rzeczywistość od fantazji. Kiedy ich umysł osiąga szczyt ciekawości, ciche dźwięki i widoki zaczynają wydawać się przerażające. Przypomnijcie sobie swoje pierwsze doświadczenia zasypiania w ciemnym pokoju z czasów dzieciństwa albo sytuację, w której zostaliście po raz pierwszy sami w domu i każde zaskrzypienie podłogi albo mebli rodziło strach i grozę. To jest właśnie sedno horroru „Skinamarink”.

Skinamarink – ocena filmu

„Skinamarink” nie jest filmem łatwym w ocenie. To dzieło trudne i wymagające, a nawet chwilami dość męczące. Jego forma z jednej strony robi potężne wrażenie, gdyż wydaje się unaocznieniem dziecięcego koszmaru, który przerazić może nawet dorosłego widza. Z drugiej strony, na dobrą sprawę oglądamy tutaj film, na którym nic nie widać. Kamera pokazuje fragmenty obrazów pod dziwnymi kątami, tak naprawdę zostawiając nam większość wydarzeń dla naszej wyobraźni. „Skinamarink” to na dobrą sprawę pół film, pół podcast, czy też opowieść audio, bo ogromna część tej produkcji bazuje na dźwiękach bardziej niż na obrazie. Jak pisałem wyżej, część widowni, może nawet większość, albo tego nie zrozumie, nie doceni, albo po prostu uzna, że nie da się tego oglądać. Tym bardziej że całość bazuje na uchwyceniu dziecięcych lęków w czasie rzeczywistym, co też prowadzi do tego, że nie dzieje się tu bardzo dużo.

Przeczytaj także: X, Czarny telefon, Terrifier 2 i nie tylko. Najlepsze horrory 2022 roku.

„Skinamarink” to nie jest horror dla tych, którzy oczekują solidnych scen jump scare, masy akcji, dynamiki i dosłowności. Dzieło to zagląda do psychiki przestraszonego i jednocześnie ciekawego świata dziecka i jest przy tym szalenie oryginalne, ale minusem tej sytuacji jest to, że po drodze odrzuci sporą część widowni. I ja to absolutnie rozumiem – „Skinamarink” nie jest filmem satysfakcjonującym, komfortowym i przymilającym się do widza. Potrafi tyleż samo zafascynować co zmęczyć albo wręcz wynudzić. Z pewnością nie brakuje mu monotonnych ujęć, mógłby też być co najmniej 20 minut krótszy. Twórcy praktycznie niczego nie wyjaśniają. I nie ma w tym nic złego, jeśli komuś ten film kompletnie nie podejdzie. Natomiast absolutnie warto docenić fakt, że takie dzieło powstało, nawet jeśli większość jego widzów stwierdzi, że to dziwaczny filmowy eksperyment. Wydaje się on być miksturą „Blair Witch Project” i „Paranormal Activity” (jest też podobnie tani), co również mnie cieszy, bo nie sądziłem, że w obecnych czasach pojawią się jeszcze takie prawdziwie niezależne i oryginalne twory. „Skinamarink” to bardziej doświadczenie, symulacja dziecięcego koszmaru niż pełnoprawny film. Jeśli tak na niego spojrzycie, to może tym bardziej go docenicie.

Ogólna ocena

7/10

Motyw