The Last of Us: Part III nie będzie grą. Serial potwierdził moją największą obawę

7 minut czytania
Komentarze

Kiedy kończyłem oglądać 4. odcinek The Last of Us, niebotyczny podziw dla serialu zaskakująco szybko uruchomił w mojej głowie czerwony alarm. To był moment, w którym zdałem sobie sprawę, że Naughty Dog nie musi już tworzyć trzeciej części gry. Co się stanie, gdy w 2025 roku, po drugim sezonie HBO Max powie: „Świetnie, poprosimy trzeci” ?

UWAGA: Tekst zawiera spoilery z gier The Last of Us. Jeśli chcesz odkryć tę opowieść samodzielnie, wróć do tekstu po ich ukończeniu.

Filmowość The Last of Us to problem dla następnej gry

4. odcinek The Last of Us - kadr z zapowiedzi

Niewielką, ale jednak przewagą gry nad serialem jest fakt, że to my kontrolujemy postać Joela, nawet jeśli poruszamy się w obrębie sztywnego scenariusza. To na naszych rękach Sarah umiera na początku gry, to my zabijamy dziesiątki klikaczy i łupieżców, to my przeczesujemy pomieszczenia, próbując odnaleźć pojedyncze naboje do pistoletu oraz garść bandaży.

Uczucia są znacznie silniejsze, kiedy to my zabijamy coraz większe liczby wrogów i odczuwamy nieustanny brak dodatkowych zasobów. Jako gracz szybko zdajemy sobie sprawę, że to nie zakażeni są największym problemem, a ludzie, wyzbyci sumienia i pełni pierwotnych, niebezpiecznych instynktów. Z każdym wystrzelonym pociskiem narasta ta bezradność, którą przeplatają jedynie pojedyncze momenty spokoju i uśmiechu.

Najsilniejsze emocje uderzają jednak dopiero w szpitalu. Ekstrakcja leku na mutację maczużnika doprowadzi do nieuniknionej śmierci Ellie, przez co Joel wybija armię Świetlików i zabiera dziewczynkę ze stołu operacyjnego, nie pozwalając tym samym drugi raz odebrać sobie bliskiej osoby. Do dziś nie zapomnę, jak podczas pierwszego przejścia gry wciskałem lewą gałkę z całej siły, by jak najszybciej dobiec do sali operacyjnej.

Dlaczego więc wspomniałem o niewielkiej przewadze? Ponieważ The Last of Us już było mocno filmową grą. Po latach zabaw w trylogii Uncharted (2007-2011) otrzymaliśmy dojrzałą, (wtedy) zamkniętą opowieść, która w 2013 roku zrewolucjonizowała rynek wysokobudżetowych gier. Dziś, gdy całkowicie wyjmiemy z niej rozgrywkę, świat stworzony przez Naughty Dog dalej broni się samodzielnie na wielu frontach. Pierwsze odcinki serialu to tylko potwierdziły, sprawiając, że gra w tej chwili staje się niemal niepotrzebna.

Mamy więc wspaniale odegraną relację Ellie i Joela, garść postaci pobocznych i ich wątki, które błagały wcześniej o rozszerzenie (co świetnie pokazał odcinek z Billem i Frankiem), schemat rozwoju grzyba na zainfekowanych, ale i konflikt Świetliki — FEDRA, z nieco lepiej przybliżonym tłem historycznym i upadkiem demokratycznej, przyjaznej dla ludzi USA. Warto jednak pamiętać, że The Last of Us: Part II to gra, którą znacznie trudniej będzie twórcom przełożyć na realia serialu.

The Last of Us: Part II to gra znacznie lepiej wykorzystująca rozgrywkę do opowiedzenia swojej historii

Jeżeli udało Wam się ukończyć The Last of Us: Part II, z pewnością doskonale pamiętacie walkę w teatrze, jaka odbywa się po trzech dniach spędzonych z Abby. Wcześniejsze 10 godzin rozgrywki było katorgą, absolutnie nie interesowały mnie losy postaci, która kijem golfowym ukatrupiła Joela Millera. Grałem tylko dlatego, żeby wrócić do teatru jako Ellie i dopełnić wielkiej zemsty.

Kiedy dotarłem jako Abby na miejsce, zamurowało mną. Oto stoję przed Ellie i mam ją teraz zabić. To za to zapłaciłem prawie 300 złotych, żeby teraz uśmiercić obydwóch protagonistów poprzedniej gry?! Zanim wykonałem prawidłowo sekwencję, z kilka razy dałem zabić się Ellie, licząc na jakieś alternatywne rozwiązanie tego wątku.

To był jednak geniusz ekipy Neila Druckmanna. Bawiąc się emocjami gracza, ta próbowała mu uświadomić, jak przemoc rodzi więcej przemocy i może czasem warto zakończyć krąg nienawiści. Pierwsze godziny z The Last of Us: Part II to brutalna rzeźnia, podczas której razem z Ellie popadamy w szaleństwo. Gdy później gramy jako Abby, cofamy się o trzy dni i poznajemy losy wszystkich postaci, które Ellie z łatwością pozbawiła życia.

The Last of Us Part II
The Last of Us: Part II rozszerza świat gry także o istnienie okultystycznych grup, z którymi zarówno Ellie, jak i Abby mierzą się na swojej drodze

Dopiero pod koniec uświadamiamy sobie, że chcąc pomścić jedną postać, bohaterowie stracili znacznie więcej, niż mogliby, przebaczając i godząc się ze śmiercią przyjaciela. Nie było innej gry, która tak sprytnie manipulowałaby moimi emocjami, doprowadzając w ostatnich scenach do mentalnej rezygnacji i kresu kibicowania Ellie w misji pomszczenia Joela za wszelką cenę.

Pomimo większego wykorzystania rozgrywki do opowiadania historii, czuję, że przetworzenie fabuły The Last of Us: Part II na realia serialu będzie możliwe. Z pewnością śmierć Joela zostanie sportretowana w tak brutalny sposób, że oglądający również znienawidzą Abby. Odebrany zostanie tu jedynie czynnik sprawczy, gdzie tylko biernie będziemy patrzeć, jak Ellie morduje kolejnych pobratymców drugiej bohaterki.

No i co ważne, serial też nie zmusi mnie do spędzenia 10 godzin z rzekomą antagonistką, a to z pewnością złagodzi odbiór postaci. Abby nie jest postacią okrutną, jej chodzi tylko o wyrównanie rachunków za śmierć ojca. To nie Ramsay Bolton z Gry o Tron, gdzie sam jego uśmiech wywoływał chęć rzucenia czymś w telewizor.

The Last of Us Abby
Gdy jest się przepełnionym chęcią zemsty za śmierć Joela, łatwo zapomnieć o ludzkich stronach Abby (fot. PlayStation Blog)

Trzeci sezon The Last of Us powstanie niezależnie od stanu trzeciej gry

Trudno sobie teraz wyobrazić scenariusz, w którym serial The Last of Us zawodzi. Oglądalność odcinków tylko rośnie (7,5 mln widzów dla 4. odcinka), a HBO już potwierdziło drugi sezon, który oprze się na grze z 2020 roku. Tylko właśnie, czy tu również fabuła całej gry zostanie opowiedziana w ramach jednego sezonu? A może autorzy stwierdzą, że warto kilka wątków rozszerzyć i zrobić z The Last of Us: Part II opowieść na dwa lub trzy kolejne sezony. Jedno jest pewne, przez rozwój serialu nie dostrzegam zbyt wielu szans na The Last of Us: Part III jako grę na PlayStation 5, z dość prostego powodu.

Może się okazać, że znacznie łatwiej będzie opowiedzieć coś nowego w ramach serialowego The Last of Us. Tworzenie kina to na ogół bardziej rozpykany w branży rozrywkowej proces niż gry, powstające czasem więcej niż 10 lat (Duke Nukem Forever, Beyond Good & Evil 2). Dziś najbardziej wyczekiwane tytuły to budżety w setkach milionów dolarów. Nawet jeśli produkcja serialu pochłonie podobną kwotę, to i tak inwestycja zwróci się szybciej, ze względu na krótszy proces produkcji i znacznie większą pulę potencjalnych odbiorców.

Neil Druckmann zaczynał pracę w Naughty Dog w 2004 roku jako stażysta, pracując nad wyścigami Jak X (PS2). Dziś jest główną twarzą tego legendarnego studia (fot. PlayStation)

Sporym problemem dla potencjalnej kontynuacji The Last of Us: Part II jest fakt, że niedokończone wątki stoją po stronie… Abby. Wyobraźcie sobie marketing trzeciej części. Już teraz w sklepach, CAŁA GRA, w której pokierujecie Abby, by odnaleźć Świetliki i odkupić grzech zabójstwa Joela Millera.

Pozostaje też kwestia samego Neila Druckmanna. To najbardziej od niego zależy, w którym kierunku marka The Last of Us w ogóle pójdzie. Gość ma tylko 44 lata, na koncie tytuły kultowe dla całej branży gier, a nowa kariera w Hollywood stoi przed nim otworem. Nie będę zdziwiony, gdy kinematografia pochłonie go w naturalny sposób, że to będzie dla niego swego rodzaju awans.

Wszyscy wiemy, że branża gier ma ogromne kompleksy wobec tej filmowej, pomimo generowania znacznie większych przychodów. Spójrzcie choćby na paradę gwiazd zaproszonych na zeszłoroczne The Game Awards 2022. Dlaczego Neil Druckmann miałby wówczas narzucać sobie i całemu studiu presję stworzenia jednej z najbardziej wyczekiwanych kontynuacji w segmencie gier AAA?

A przypomnijmy, gracze nie zostaną z niczym. Naughty Dog obecnie pracuje nad sieciową grą osadzoną w uniwersum The Last of Us, przypominającą tryb Factions z oryginału na PlayStation 3. Być może dojdzie tu do naturalnej synergii, gdzie główna oś fabularna będzie popychana przez serial, a resztę lore’u dopowie ten nadchodzący, sieciowy twór. Przyszłość pokaże najwięcej, ale pełnoprawnej kontynuacji The Last of Us: Part II raczej bym się wyczekiwał.

Motyw