Podcasty kryminalne zamiast czytania? „Wówczas pracują inne części naszego mózgu”

7 minut czytania
Komentarze

Wojciech Chmielarz, jeden z najpopularniejszych autorów kryminałów w Polsce to nie tylko pisarz, ale także i twórca podcastów kryminalnych. Zresztą w tym drugim radzi sobie coraz lepiej i ciągle zyskuje nowych fanów. Porozmawialiśmy o tym, jak tworzy się podcasty, mając na koncie już książki i dlaczego zbrodnia jest tak pociągająca.

Wywiad Wojciech Chmielarz – podcasty kryminalne i trudne początki

Fot. Facebook Wojciecha Chmielarza

Jeżeli czytacie kryminały, a szczególnie te polskie, to z pewnością słyszeliście o Wojciechu Chmielarzu. Autor serii z Jakubem Mortką czy Dawidem Wolskim, ale także i powieści takich jak Żmijowisko (zekranizowane dla Canal+), Wyrwa oraz Rana. Ostatnio razem z Jakubem Ćwiekiem napisał słuchowisko Niech to usłyszą, które emitowano na antenie Radia Zet. Wśród tych wszystkich aktywności Wojciech Chmielarz znajduje też czas, by regularnie publikować informacje o prawdziwych zbrodniach (Zbrodnia na poniedziałek), które od jakiegoś czasu dostępne są też w formie podcastu. I to właśnie o podcasty postanowiłem trochę podpytać Wojtka, skoro wcześniej jego program zaliczyłem do najlepszych podcastów kryminalnych po polsku. Oto co wynikło z naszej rozmowy.

Bartosz Szczygielski: Powiedz mi, co faktycznie daje ci prowadzenie podcastu? W twoim przypadku to niejako uzupełnienie tego, co już robiłeś w formie pisemnej, czyli Zbrodni na poniedziałek. Czyżby więcej ludzi słuchało, niż czytało?

Wojciech Chmielarz: Szczerze? W tej chwili to tylko hobby. Zaczynałem mając pewne wyobrażenie tego, jak wygląda rynek podcastów i co mogę na nim osiągnąć. Zacząłem nagrywać i… zderzyłem się ze ścianą. Pisząc krótko, trochę się spóźniłem na ten bal. Jest już mnóstwo podcastów kryminalnych, ich twórcy mają ugruntowaną pozycję i wiernych fanów. Jak mam przekonać ich słuchaczy do tego, żeby porzucili tytułu, które śledzą od miesięcy na rzecz „Zbrodnia na poniedziałek”? I tak, jasne, mój podcast ma kilka zalet, ale uczciwie rzecz mówiąc, żeby zamieszać na tym rynku musiałbym mu poświęcić dużo więcej czasu i wysiłku niż jestem w tej chwili w stanie.

Okej, ale było zderzenie ze ścianą. Wygramoliłem się z tego wraku, otrzepałem. I zacząłem się zastanawiać, co dalej. Wtedy do mnie dotarło, że prowadzenie i przygotowywanie podcastu sprawia mi po prostu przyjemność. Poza tym mogę spróbować się na innym polu i zdobyć nowe umiejętności, bo wszystko robię sam. Co jest konsekwencją tego założenia, że „Zbrodnia na poniedziałek” ma być przede wszystkim hobby. Ale jestem zadowolony. Mam swoją publiczność, każdego odcinka słucha pewnie kilka tysięcy osób. Na spotkaniach coraz częściej spotykam osoby, jeszcze pojedyncze, ale się zdarzają, które kojarzą mnie bardziej jako podcastera niż pisarza. Fajnie.

Podcasty kryminalne Zbrodnia na poniedziałek na Spotify

Bartosz Szczygielski: Powiedz kilka słów o sprzęcie, z jakiego korzystasz. Dużo czytałeś o mikrofonach, zanim zdecydowałeś się na jakiś?

Wojciech Chmielarz: Mam to szczęście, że na początku mojej przygody z podcastami pomógł mi Michał Suwała. Dźwiękowiec, który pracuje m.in. przy serii „Opowiem Ci o zbrodni” i jest autorem intra do „Zbrodni na poniedziałek”. Napisałem do niego, opowiedziałem o tym, że chcę zacząć przygodę z podcastami i zapytałem, jakiego sprzętu potrzebuję. Polecił mi jeden z mikrofonów Rode i kartę dźwiękową firmy Scarlett. Jednak do obróbki używam darmowego Audacity. Ale bez jego rad pewnie do dzisiaj bym błądził jak dziecko we mgle.

Bartosz Szczygielski: Jak u ciebie wygląda sam proces nagrywania? I co z postprodukcją? Dużo wycinasz, czy może „lecisz na żywioł”?

Wojciech Chmielarz: Najpierw jest research i przygotowywanie scenariusza podcastu. Wyszukiwanie ciekawej sprawy, zbieranie materiału, potem tego spisywanie zajmuje tak naprawdę najwięcej czasu. Potem siadam przed komputerem, podłączam kartę dźwiękową, do której podpięty mikrofon i odpalam Audacity. Rozpoczynam nagrywanie. Trochę mówię z głowy, trochę czytam. Mniej więcej w proporcji 40 do 60. To zresztą słuchać w tych podcastach. A po nagraniu odcinka przychodzi czas na najmniej przyjemną część tej roboty, czyli poprawianie. Wysłuchuje całego odcinka, edytuje, wycinam błędy, szumu i tak dalej. Ale póki co, tylko raz musiałem nagrać odcinek od początku.

Zobacz też: Mikrofon na statywie – kluczowe kwestie, które warto wziąć pod uwagę przed zakupem.

Pisanie książek w XXI wieku to nic prostego – trzeba wyjść do ludzi

Bartosz Szczygielski: Pisarz w XXI wieku nie może pozostać już tylko pisarzem? Podcasty to próba wyjścia do szerszego grona odbiorców czy po prostu konieczność, by jakoś się wyróżnić na tle innych pisarzy?

Wojciech Chmielarz: To jest skomplikowane pytanie, na temat którego moglibyśmy rozmawiać godzinami. Ale generalnie i upraszczając, bo oczywiście moglibyśmy znaleźć przykłady przeciwko tej tezie, pisarz nie może zostać tylko pisarzem. Szczególnie taki jak ty, czy ja, czyli autor literatury popularnej. Wszyscy jesteśmy przecież obecni w socialach. I tak, podcast był takim pomysłem na to, żeby się jakoś wyróżnić, ale nie jestem pewien, czy mi to wyszło. W każdym razie tak jak mówiłem na początku — teraz to jest hobby. Jak mi się w pewnym momencie znudzi, to po prostu przestanę nagrywać kolejne odcinki.

Bartosz Szczygielski: Ostatnio z Jakubem Ćwiekiem wspólnie stworzyliście serial audio na potrzeby radia. Uważasz, że za kilka lat zupełnie odejdziemy od czytania książek na rzecz ich słuchania?

Wojciech Chmielarz: Nie! No co ty! Na czytanie książek zawsze będzie czas i miejsce, bo to jest zupełnie inna czynność niż słuchanie książek. I niesie inne emocje, inne zalety, zaspokaja trochę inne potrzeby. Już nie mówiąc o tym, że niektórzy ludzie się wzrokowcami i ciężko im się słucha. Sam tak trochę mam. Mogę słuchać powieści sensacyjnych, horrorów, fantastyki, ale nie wyobrażam sobie, żeby w ten sposób odbierać literaturę piękną, która wymaga ode mnie pełnego skupienia. Ale faktem jest, że przeżywamy teraz boom na rynku audio. I to jest fantastyczne, bo dzięki audio udało nam się dotrzeć ze swoimi książkami do zupełnie nowej grupy odbiorców, która z różnych przyczyn, wśród nich jest też takie zwyczajne, codzienne zabieganie, po nasze książki by nie sięgnęła.

Bartosz Szczygielski: Korzystasz z audiobooków. Sądzisz, że faktycznie można to samo wynieść z tekstu czytanego, co słuchanego?

Wojciech Chmielarz: Nie, oczywiście, że nie! I teraz tak, nie chcę też wyjść na fetyszystę czytania. Ale podczas czytania i podczas słuchania pracują trochę inne części naszego mózgu. To jest po prostu fakt neurologiczny. Rozwijamy i ćwiczymy trochę inne jego obszary. Ale żeby już nie było tak naukowo. To jest tak, kiedy czytasz książkę, jesteś tylko ty i fabuła. Sam sobie wszystko wyobrażasz, sam sobie interpretujesz, sam odczytujesz i przeżywasz emocje. Kiedy słuchasz, jest jeszcze lektor. I on zawsze będzie ci narzucał pewną interpretację tekstu. Nie ma siły. Po prostu nie ma idealnie neutralnego lektora. A jakby był, to by pewnie nie dałoby się go słuchać. Ale też podkreślę, nie uważam, żeby to był jakiś wielki grzech, wielka wada audiobooków. Po prostu tak jest i warto sobie zdawać z tego sprawę.

Bartosz Szczygielski: Podcasty kryminalne stają się coraz popularniejsze. Czyżby zbrodnia była aż tak fascynująca, że nie wyobrażamy sobie bez niej życia?

Wojciech Chmielarz: Tak. Generalnie tak. Jest w nas jakaś potrzeba, żeby obcować z niebezpieczeństwem i tę mroczną stroną ludzkiej natury. Ale to nie dotyczy tylko podcastów kryminalnych. Z tej samej potrzeby wzięła się popularność kryminałów czy horrorów. Tacy jesteśmy. Lubimy od czasu do czasu spoglądać w mrok.

Bartosz Szczygielski: Czy po podcastach przyjdzie pora na wideo? Przecież to też forma dotarcia do szerszego grona odbiorców.

Wojciech Chmielarz: Daj spokój. Ledwo ogarnąłem edycję dźwięku. Nie ma szans, żebym dołożył do tego jeszcze obraz. Nie mam czasu!

Motyw