Twórca Days Gone totalnie odleciał. „Woke-recenzenci nie mogli znieść białego protagonisty”

3 minuty czytania
Komentarze

W 2022 roku Days Gone jest uznawane za jedną z najlepszych gier wyprodukowanych przez PlayStation Studios. W dniu premiery nie było jednak tak kolorowo. Tytuł został zbesztany przez recenzentów za fatalny stan techniczny, nieprzystojący standardom wprowadzonym przez Sony. Jeden z autorów gry, John Garvin, uważa jednak, że coś jeszcze wpłynęło na negatywny odbiór gry.

Days Gone to obecnie jedna z najlepszych gier od Sony

Postapokaliptyczny Oregon wciąga gracza w historię, w której szansę mają przetrwać tylko najtwardsze wspólnoty. To również piękny wątek miłosny, w którym weteran wojen na Bliskim Wschodzie, Deacon St. John, poszukuje zaginionej przed laty żony. Poruszając się na swoim motorze, główny bohater przemierza dzielnie stan, nawiązując znajomości w innych osadach oraz walcząc z dalej imponującymi technicznie, wielkimi hordami świrusów.

Days Gone
Opuszczone ulice, zarośnięte, bujne lasy i Deacon ze spluwą na motorze. Klimat w Days Gone jest nie do podrobienia!

Days Gone ukazało się oryginalnie w kwietniu 2019 roku, nieco ponad rok przed premierą The Last of Us: Part II. Jest to dość ważny kontekst. Sam pominąłem w tamtym okresie nie tylko ze względu na poważne problemy techniczne, ale i również wrażenie kalki gry od Naughty Dog, tylko w otwartym świecie.

Po trzech latach jednak Days Gone to zupełnie inna gra. Wypolerowana do granic możliwości, działająca na PlayStation 5 w trybie 60 kl./s, a także dostępna również na komputerach PC. Coraz więcej graczy przekonuje się do tytułu Bend Studios, a twórcy, zamiast się tym cieszyć, narzekają na recenzentów, wymyślając przy tym niestworzone teorie.

Kim jest John Garvin?

Mając na myśli twórców, mówię konkretnie o jednej osobie. John Garvin to dyrektor artystyczny oraz scenarzysta Days Gone, postać związana z Bend Studio już od czasów serii Syphon Filter, święcącej triumfy na klasycznym PlayStation.

Jeden z nowych fanów gry z 2019 roku zapytał go na Twitterze o słabe oceny gry w dniu premiery. Garvin odpowiedział mu w trzech punktach i choć pierwsze dwa były dość zasadne, w trzecim niestety kompletnie odleciał:

Trzy powody:
1. Błędy techniczne, spadki prędkości animacji, streaming tekstur
2. Recenzenci, którzy nie mieli ochoty grać w tytuł
3. Woke-recenzenci, którzy nie mogli znieść szorstkiego, białego motocyklisty, podziwiającego tyłek swojej dziewczyny

John Garvin

Cóż tu mądrego rzec. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek przy recenzjach Days Gone narzekał na szorstkość głównego bohatera. Owszem, Deacon St. John jest postacią ostrożną i nieufną. Jak inaczej ma się zachowywać, kiedy nawet w czasach apokalipsy zombie, ludzie najczęściej patrzą tylko na personalną korzyść. Swoimi nieostrożnymi wypowiedziami, Garvin niepotrzebnie sprowadza negatywną prasę na własne dzieło. Czego też jednak spodziewać się po osobie, która obecnie pracuje nad grą implementującą NFT?

Drugi argument również brzmi średnio. Oczywiście, że recenzentom nie chciało się grać w zepsuty tytuł, kiedy na rynku było sporo innych, ciekawszych i bardziej dopracowanych propozycji. Przejrzyjcie sobie jakiekolwiek czasopismo o grach. Recenzje słabych tytułów mają malutko miejsca na stronach, bo i niewiele osób chce im poświęcać czas.

Days Gone to trochę inna sytuacja, bo to duża premiera, która w 2019 roku nieco rozczarowała przez swój stan techniczny. Dzisiaj jednak to pozycja, w którą zdecydowanie warto zagrać. Niepowtarzalny klimat północnych Stanów Zjednoczonych, fantastycznie zagrany główny wątek fabularny, imponujące hordy świrusów liczone w setkach obłąkanych na ekranie, a także wielki, otwarty świat, który wciąga na dziesiątki godzin.

źródło: VGC

Motyw