iPhone Xs Max

iPhone Xs Max – mamy go! Oto nasze pierwsze wrażenia

5 minut czytania
Komentarze

W tym roku Apple zaprezentowało nam trzy nowe smartfony. Dwa z nich i to te najważniejsze – iPhone Xs oraz iPhone Xs Max, w piątek 28 września zadebiutowały na polskim rynku. Tak jak w minionych latach, nie musieliśmy zbyt długo czekać – Polska znajdowała się w drugiej grupie państw. Pierwszeństwo mają te kraje, w których są sklepy Apple. Tam rynkowy debiut nastąpił 21 września. Za niecały miesiąc, czyli 26 października ujrzymy ostatni nowy model – iPhone Xr. Być może w dłuższej perspektywie zyska on ogromną popularność. Jednak nie wierzę w rewelacyjną sprzedaż tego urządzenia podczas premiery. Myślę, że opóźnienie rynkowego debiutu tego smartfona jest celowe – to nie jest najważniejszy telefon w ofercie. Fani amerykańskiej firmy, ci najbardziej zagorzali wielbiciele czekają na flagowe iPhone’y, a takimi są Xs oraz Xs Max.

Zobacz także: Adam oszalał – Huawei Mate 20 Pro to jego wymarzony smartfon

Który model wybrać? Odpowiedź jest prosta

Zeszłoroczny iPhone X postawił wysoko poprzeczkę. Choć trochę rozczarował mnie wtedy brak modelu z większym ekranem. Z drugiej strony „dziesiątka” łączyła zalety iPhone’a 7 Plus z rozmiarem 7. Przyzwyczajony byłem jednak do większych gabarytów. Jeżeli chodzi o samo działanie telefonu, to trudno się było do czegokolwiek przyczepić. X od początku działał świetnie, a na iOS 12 ma się jeszcze lepiej. Bardzo dobra, jak pokazują różne recenzje jest bateria. Aparat robi świetne zdjęcia w dzień i kompletnie niezadowalające dla mnie w nocy. Mimo wszystko, z żadnego smartfona nie byłem tak zadowolony, a kilka ich miałem. Zmieniam jednak telefony, co roku i nie inaczej jest tym razem. iPhone Xs? To świetny telefon, ale argumentów za zmianą jest dla mnie zbyt mało. Na szczęście pojawia się Xs Max. To dosłownie największa nowość Apple. Z resztą na reklamach nowych modeli, Amerykanie przedstawiają właśnie nowy rozmiar ekranu jako jedną z najważniejszych nowości.

iPhone Xs Max

Co znajduje się w opakowaniu?

Zacznę od tego, że jak co roku… jest problem z dostępnością. iPhone Xs Max na ten moment jest po prostu nie do kupienia. Wydaje się, że zainteresowanie nim jest większe od 5,8 calowego modelu. Wysokie ceny raczej nie staną na drodze do sukcesu. Opakowanie jest bardzo podobne jak poprzednich modeli – tylko większe. Oczywiście w kolorze białym, z efektowną grafiką na górze. Całość wykonana z dbałością o szczegóły, jak to u Apple. Z boku mamy tylko napis „iPhone”. Specyfikacja, numer seryjny, IMEI znajduje się na z tyłu pudełka. Znajdziemy w nim niestety to samo co w minionych latach. Próżno szukać szybkiej ładowarki czy kabla USB-C do Lightning. Zniknęła tylko przejściówka Lightning do Mini Jack. Poza tym mamy:

  • Słuchawki EarPods z wejściem Lightning
  • Ładowarka sieciowa USB o mocy 5W
  • Kabel USB-A do Lightning
  • Krótką instrukcję
  • Klucz do otwierania tacki na kartę SIM
  • Naklejki z logo Apple

Co się zmieniło w iPhone Xs Max?

Wyciągam telefon z pudełka… i czuję ulgę. Jest wielki, ale takie gabaryty bardzo mi odpowiadają. Mam dziwne wrażenie, że jest znacznie lepiej wyważony niż iPhone 7 Plus czy 8 Plus. Mimo podobnej wagi, smartfon wydaje się zdecydowanie bardziej poręczny. 6,5 calowy wyświetlacz robi kapitalne wrażenie i jest oczywiście ogromny. Do czego można się przyczepić? Nie wszystkie aplikacje wykorzystują, póki co, ten potencjał. Przykładem jest Facebook, w którym przyciski nawigacyjne są po prostu większe. Pozostaje czekać na aktualizacje. Subiektywnie mam wrażenie, że ekran jest nieco jaśniejszy niż w „dziesiątce”. Nie wiem czy to najlepszy ekran na rynku, jak twierdzi DisplayMate. Na pewno jeden z dwóch najlepszych – tutaj mierzyć się może tylko Samsung Galaxy Note9. Akumulator, jeden z najciekawszych elementów – największy jaki był w iPhonie jest jeszcze dla mnie nie do oceny. Telefon ładowałem dopiero raz.

Zdecydowanie lepsze Face ID w iPhone Xs Max

Przede wszystkim widać różnicę w działaniu Face ID. Odblokowywanie za pomocą skanera twarzy w poprzednim modelu działało naprawdę dobrze. Na tyle, że nigdy nie wróciłbym do czytnika linii papilarnych. Widoczne było jednak niewielkie opóźnienie. W iPhone Xs Max tego po prostu nie ma – odblokowywanie działa idealnie. Tak jak napisałem wcześniej, żaden model iPhone’a nie działał tak dobrze jak „dziesięć”. To jedno z najlepszych urządzeń jakie miałem w życiu. Jaki jest Xs Max? Na pierwszy rzut oka jest jeszcze szybciej i to czuć. Wszystkie aplikacje, nawet ociężały Facebook uruchamiają się w mgnieniu oka. Oprogramowanie i animacje funkcjonują po prostu perfekcyjnie. Wydaje mi się, że jest większa różnica w działaniu między X, a Xs czy Xs Max, niż rok temu porównując „dziesiątkę” i rok od niej starszego iPhone’a 7.

Na ocenę innych nowości jest jeszcze zbyt wcześnie

Teoretycznie lepszy jest aparat. Szczególnie ciekawią mnie zdjęcia w kiepskim oświetleniu. Niestety, minęło jeszcze zbyt mało czasu, żebym mógł to ocenić. Tak samo jest z akumulatorem, choć w jego wypadku musi po prostu być lepiej. Już bateria w „dziesiątce” jest bardzo dobra. Za kilka tygodni przedstawię Wam bardziej szczegółową recenzję największego smartfona Apple. Na pewno się polubimy, tego wielkiego ekranu właśnie brakowało mi w poprzedniku. Sprawdzę jednak, czy pozostałe elementy zasługują na wysokie noty. Jeżeli macie jakieś pytania, dajcie znać w komentarzach – chętnie na nie odpowiem.

Źródło: własne

Motyw