xiaomi mi 9 se

[Recenzja] Xiaomi Mi 9 SE – już wiem, dlaczego jest taki tani

11 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Specyfikacja
  • Wyświetlacz
  • Stosunek możliwości do ceny

Wady

  • Oprogramowanie
  • Budowa

Ten rok zaczęliśmy między innymi od tego, że Xiaomi postanowiło wprowadzić pewne roszady w swoich strukturach. Wydzielono Redmi jako osobną markę, czego rezultatem jest recenzowany już przez nas Redmi Note 7. Smartfon cechuje się bardzo dobrym stosunkiem możliwości do ceny, więc szybko zaczęły pojawiać się plotki, jakoby samo Xiaomi chciało pójść w kierunku droższych telefonów. Jakie było nasze zaskoczenie, kiedy seria Mi 9 okazała się tak tania i to nawet w Polsce. Tym razem na warsztat wziąłem Xiaomi Mi 9 SE, który jest swego rodzaju słabszą, ale przede wszystkim mniejszą odsłoną flagowej propozycji Chińczyków. Oczywiście na papierze wypada ona bezkonkurencyjnie, ale czy tak też jest w rzeczywistości? Przekonajmy się. Tradycyjnie, serdecznie zapraszam Was do recenzji Xiaomi Mi 9 SE.

Zestaw

W momencie, gdy odebrałem Xiaomi Mi 9 SE do testów i zobaczyłem pudełko do góry nogami, to odniosłem wrażenie, że jest to opakowanie od OnePlus 6. Tylko detale je odróżniają. Nawet wewnątrz znajdziemy podobne akcesoria. Tradycyjnie z makulaturą ulokowano kluczyk do tacki na karty SIM, przejściówkę USB-C – Jack 3,5mm, a także etui, o którym za chwilę. W pudełku nie mogło też zabraknąć modułowej ładowarki, której zasilacz osiąga moc do 18 W, czyli w praktyce najszybszą, obsługiwaną przez Mi 9 SE.

xiaomi mi 9 se

Etui to niestety kolejna tradycja dla Xiaomi. Niestety, bo powtarzają się te same błędy. O ile gumowe wykonanie i ogólna prostota mi nie przeszkadza, to jak można zrobić akcesorium ochronne, które nie zakrywa wystającego aparatu? Ten wciąż wystaje ponad powierzchnię i jest narażony na zarysowania oraz inne uszkodzenia. To naprawdę niezrozumiałe i wręcz irytujące. Podobnie jest z wyświetlaczem, który poprzez żadne wypustki nie jest chroniony. Poza tą kwestią etui jest w pełni poprawne, chociaż obawiam się, że szybko może się rozciągnąć. Ciężko też jest je czyścić, aczkolwiek to już typowe dla tego typu materiału, które równocześnie ułatwia chwyt.

Budowa

Dzisiaj większość smartfonów robi się na jedno kopyto. Ok, sytuacja tak wygląda już od kilku lat, ale w tym roku mam wrażenie, że mamy niemalże identyczne modele oraz kompletne wariacje. Brakuje czegoś pomiędzy i Xiaomi Mi 9 SE nie zalicza się do tej kategorii. Nie ma się czemu dziwić, bo producent chce tym smartfonem trafić do jak największego grona odbiorców, więc musi być zwyczajny. Szklano-aluminiowe wykonanie oznacza świetne spasowanie, ale płaski tył i mało zaokrąglone krawędzie nie ułatwiają chwytu. Wręcz przeszkadzają, bo smartfon dodatkowo jest bardzo śliski. Co prawda łatwo wsunąć palec pod tył obudowy, gdy ten styka się z podłożem za sprawą niesamowicie wystającego zestawu aparatów. Na plus klawisze — tym nie mogę nic złego zarzucić, gdyż ich rozlokowanie oraz skok są w porządku. Jednak Mi 9 SE wyróżniają przede wszystkim kompaktowe wymiary. Względnie kompaktowe do coraz większych smartfonów. To sprawia, że smartfon bez problemu mieści się w jednej dłoni.

Przód Xiaomi Mi 9 SE to oczywiście w głównej mierze wyświetlacz. Firma skutecznie ograniczyła ramki i nawet dolna krawędź niespecjalnie się wyróżnia. Samo wycięcie w wyświetlaczu też jest stosunkowo małe. Nad nim z kolei zmieszczono dobry głośnik do rozmów. Wyjątkowym elementem w tej klasie, choć coraz popularniejszym, jest czytnik linii papilarnych w ekranie. Działa on zaskakująco dobrze i na pewno zdecydowanie lepiej od ostatnio testowanego Samsunga Galaxy A50. W zestawieniu z odblokowywaniem twarzą nie musiałem irytować się podczas uzyskiwania dostępu do smartfona.

Xiaomi Mi 9 SE

Skoro czytnik linii papilarnych znalazł się z przodu, to tył stał się miejscem dla gradientowych barw, oznaczeń oraz samego modułu aparatu. Ten ostatni wyraźnie wystaje ponad powierzchnię, co naprawdę warto wielokrotnie zaznaczać, ale na szczęście podczas testów nie zauważyłem na nim żadnych uszkodzeń. Zaintonowana dodatkowym, złotym okręgiem matryca to wcale nie główny aparat, a szerokokątny obiektyw.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra: dodatkowy mikrofon, port podczerwieni
  • dół: główny mikrofon, dobry głośnik i złącze USB-C
  • lewa strona: tacka na karty SIM
  • prawa strona: przyciski fizyczne

Mi 9 SE w kwestii budowy ma tak naprawdę wszystko. Prawie, bo oczywiście zabrakło gniazda słuchawkowego, ale mam wrażenie, że już większość konsumentów do tego przywykło. Jak ogólnie oceniam budowę recenzowanego Xiaomi? Niestety, ale nie najlepiej. Zbyt wiele razy powtarzane błędy pokazują, że firma korzysta z gotowych już metod, których nie chce poprawiać. Oczywiście to nawiązanie w głównej mierze do wystającego aparatu. Tak naprawdę złagodzenie jego skoku większym akumulatorem i bardziej zaokrąglonym tyłem sprawiłoby, że większość problemów tego smartfona zostałoby zniwelowanych. Mimo wszystko zdecydowanie na plus należy zaliczyć wymiary testowanego urządzenia.

Specyfikacja techniczna i cena Xiaomi Mi 9 SE

Przechodzimy do tego, co szczególnie wyróżnia Xiaomi Mi 9 SE, czyli specyfikacja i cena. Zacznijmy od tej drugiej, która wynosi 1499 złotych lub 1599 złotych zależnie od wybranej wersji pamięciowej. To przedział, w którym spodziewamy się przeciętnych specyfikacji, ale Mi 9 SE oferuje znacznie więcej. Zresztą zobaczcie sami:

  • 5,97-calowy wyświetlacz Super AMOLED FullHD+ (notch, 19,5:9, 2340×1080, 432 ppi, Gorilla Glass 5, 84,1% wypełnienia frontu)
  • układ Snapdragon 712
  • 6 GB RAM
  • 64 lub 128 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (brak MicroSD)
  • aparaty:
    • przód: 20 MPx (f/2.0)
    • tył: 48 MPx (Sony IMX586, f/1.8, PDAF) + 13 MPx (f/2.4, szerokokątny) + 8 MPx (f/2.4, teleobiektyw)
  • akumulator o pojemności 3070 mAh (szybkie ładowanie 18 W)
  • USB-C (2.0), optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie, NFC, Bluetooth 5.0, Dual SIM, port podczerwieni
  • Android 9 Pie (MIUI 10)
  • wymiary: 147,5 x 70,5 x 7,5 mm
  • waga: 155 g

W poprzedniej kategorii dowiedzieliśmy się, że brakuje gniazda słuchawkowego, a teraz odkrywamy, że też nie ma sensu szukać miejsca na kartę pamięci. MicroSD nie jest obsługiwane, więc warto zainteresować się dopłatą do odmiany ze 128 GB przestrzeni na pliki użytkownika. Skoro już jesteśmy przy wadach, to nie zachęca też rozmiar akumulatora, choć dopiero za chwilę przekonamy się, jak to właściwie z nim jest. Tymczasem przejdźmy do plusów, czyli między innymi NFC, Dual SIM oraz portu podczerwieni. Również czytnik linii papilarnych w ekranie stanowi atrakcyjny dodatek, a już wiecie, że działa on dobrze. Na deser sam układ obliczeniowy, który tak naprawdę zadebiutował razem z Mi 9 SE i stanowi prawie ostatni krok w stronę flagowych modeli. Prawie, bo w międzyczasie pojawił się Snapdragon 730, który też ma zostać wykorzystany przez Xiaomi.

Wyświetlacz

Jeśli jakaś firma chce zaoszczędzić na produkcji smartfona, to stosuje proste panele IPS LCD. Xiaomi nie poszło w tę stronę, bo między innymi czytnik linii papilarnych na to nie pozwala i choć można już znaleźć wiele tanich wyświetlaczy AMOLED, to ten w Mi 9 SE nie sprawia takiego wrażenia. Nie jest to też klasa światowa, ale z pewnością trudno znaleźć w nim słaby punkt. Kontrast, odwzorowanie barw, a nawet jasność nie stanowią żadnych problemów. Nawet wycięcie w wyświetlaczu nie jest nad wyraz uciążliwe i większość aplikacji najzwyczajniej ignoruje go bez tworzenia czarnych pasów. W kwestii oprogramowania zadbano o możliwość konfiguracji barw pod kątem ich temperatury oraz nasycenia. Jedyne, co niektórym może nie przypaść do gustu, to fakt, że w momencie wyczucia przez smartfon dużego natężenia światła, ten zmienia barwy na bardzo kontrastowe. To z kolei nie wygląda dobrze, choć na pewno ułatwia korzystanie z urządzenia w ostrym słońcu. Problem w tym, że często tak się też dzieje w kompletnie odmiennych sytuacjach.

Akumulator

Nie wszystko jest idealne w Xiaomi Mi 9 SE i akumulator z pewnością do tego grona się nie zalicza. Nieco ponad 3000 mAh przy niemalże 6-calowym wyświetlaczu to teoretycznie wartość akceptowalna, ale na granicy tej oceny. Mój typowy dzień użytkowania smartfona sprawiał, że nie byłem w stanie przetrwać go całego bez doładowywania pod wieczór. Mowa o scenariuszu bez wykorzystywania pełnej mocy obliczeniowej, czyli skupiamy się na social mediach, przeglądaniu stron internetowych, dwugodzinnym słuchaniu muzyki przez Tidal (słuchawki Bluetooth) oraz oglądaniu filmów na YouTube. Około 5 godzin z włączonym wyświetlaczem to maksimum, co udało mi się osiągnąć. Chcemy grać i wycisnąć wszystko z Mi 9 SE? W takim razie akumulator rozładuje się po 3 godzinach z kilkoma minutami. Na szczęście regeneracja ogniwa trwa stosunkowo szybko, bo godzinę i kwadrans.

Aparat

Mi 9 SE jest modnym smartfonem, więc musiał otrzymać matrycę z 48 MPx, która ostatecznie produkuje zdjęcia w rozdzielczości 12 MPx. To rozwiązanie ma pomóc lepiej dostosowywać piksele i ostateczne odwzorowywać detale. Niemniej zacznijmy od aplikacji, która momentami jest ok, ale potrafi irytować. Szczególnie w momencie, gdy jakimś sposobem nasunie się panel z przyciskami. Wtedy zrobienie zdjęcie lub wyjście do pulpitu stanowi swego rodzaju loterię — uda się jedno z nich, ale niekoniecznie to, co chcemy. Drugim, istotnym problemem aplikacji aparatu w testowanym smartfonie są przejścia pomiędzy poszczególnymi trybami. Ciężko jest szybko przejść od jednego skrajnego do drugiego skrajnego. Poza tym samym funkcjom oraz wspomnianym trybom niczego nie brakuje. Na plus rozpoznawanie scenerii, które radzi sobie całkiem nieźle.

Mi 9 SE jest w stanie nagrywać filmy w 4K, ale brakuje możliwości doboru 60 klatek na sekundę — niezależnie od rozdzielczości. Slow-motion jest, ale trybu 60 FPS nie udało mi się znaleźć. Dosyć nietypowe, więc warto o tym pamiętać. Sama jakość zdjęć, jak i filmów sprawia wrażenie naprawdę dobrej, momentami przesyconej, ale wyłącznie na ekranie smartfona w aplikacjach Xiaomi. Już w Zdjęciach Google, nie mówiąc o komputerze, do gry wchodzą przekłamania w barwach i gubienie detali. W przypadku filmów w oczy rzucają się skoki w dynamicznych ujęciach, podczas gdy sama stabilizacja obrazu działa bez zarzutu. Również do tempa ustawiania ostrości nie mogę się przyczepić. W gruncie rzeczy aparat Mi 9 SE nie wypada tak źle, jak niektórzy mogliby pomyśleć. Oczywiście można zauważyć duże przeskoki jakości, gdy zmieniamy matryce z ich obiektywami, ale to już naturalne w tej klasie.

Oprogramowanie i wydajność

Często to piszę w recenzjach Xiaomi, ale MIUI można kochać lub nienawidzić. Samemu często bywałem na granicy tych grup, ale już często zauważam, że Chińczycy coraz mniej starają się o swoje oprogramowanie. O ile dodatków jest sporo, gesty działają bardzo dobrze i ogólne wrażenie może być pozytywne, to drażnią drobne niedopracowania, które teoretycznie sugerują, że nikt tego nie testował lub uznał, że to mało istotne kwestie. Przede wszystkim smartfon nie oferuje diody powiadomień. Jest tryb Always-on Display, ale jego prostota na wiele nie pozwala. Odblokowujemy urządzenie, a tu pasek powiadomień nie pokazuje żadnych powiadomień z jakichkolwiek aplikacji. Trzeba rozwinąć ten pasek, co jest naprawdę irytujące, bo po prostu to spadek po szerokich wycięciach w wyświetlaczu, o czym wspominałem w recenzji Xiaomi Mi 8. To pierwszy punkt. Drugi to brak tłumaczeń wybranych funkcji w systemie — wydawało mi się, że te czasy już minęły. Wcześniej wspomniałem o błędach w samej aplikacji aparatu, więc na deser dorzućmy reklamy, które znajdziemy w niemalże każdej usłudze Xiaomi, a nawet w menedżerze plików. Teoretycznie można je wyłączyć, ale w gruncie rzeczy to nie powinno mieć miejsca. Ok, jeszcze dodajmy bloatware i to, co mnie wręcz rozłożyło na łopatki, czyli ciemny motyw. Czy nikt nie zauważył, że powiadomienia w tym trybie są kompletnie nieczytelne? Czarne napisy na ciemnym, szarym tle mają być w porządku? W tym wypadku region nie powinien mieć znaczenia.

Szuflada aplikacji w MIUI

Na szczęście powyższe problemy nie mają żadnego wpływu na wydajność i Mi 9 SE jest naprawdę udanym pomostem pomiędzy zwykłymi średniakami a flagowcami. System, bazujący na Androidzie 9 Pie, działa błyskawicznie i nie jest to kwestia wydłużonych animacji. Tak naprawdę tylko wolniejsze pamięci są w stanie dzisiaj pokazać, że nie jest to flagowy model. Oczywiście z czasem różnice zaczną wychodzić na wierzch, ale dla dzisiejszych aplikacji moc obliczeniowa testowanego Xiaomi jest więcej niż wystarczająca.

Xiaomi Mi 9 SE – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepiej.

Recenzja Xiaomi Mi 9 SE — podsumowanie

Nie przeczę, że Xiaomi Mi 9 SE może być jednym z najciekawszych wyborów w swojej cenie. Niemniej warto pamiętać o wersji bogatszej w pamięć, która jest droższa o zaledwie 100 złotych. Co prawda powoli wchodzimy w klasę pełnoprawnego Mi 9, ale dokładać można w nieskończoność. Xiaomi stworzyło dobry telefon, bardzo wydajny i świetnie wyposażony, ale oszczędziło tam, gdzie się tylko dało. Tu zabrakło gniazda słuchawkowego, tam karty pamięci, akumulator nie jest potężny, a oprogramowanie robiono na ostatnią chwilę. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale ewidentnie trzeba mieć te wady na względzie. Wiele z nich można naprawić aktualizacjami, bo to jednak oprogramowanie jest kluczowym problemem. Poza tym Xiaomi po raz kolejny dobrze się spisało.

6,9/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 6
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Wyświetlacz 8
  • Akumulator 6
  • Aparat 6
  • Oprogramowanie 5
  • Wydajność 9

Motyw