[Porównanie] Czy Honor 10 może mierzyć się z OnePlus 6?

11 minut czytania
Komentarze

OnePlus pokazał konkurencji, że można robić topowe urządzenia za ułamek ich ceny. Firma nie musiała długo czekać na odzew rynku, bo dzisiaj już jawnie mamy do czynienia z dwoma odmianami flagowych smartfonów – najlepsze wydajnościowo i najlepsze pod każdym względem. Do tej pierwszej grupy zaliczymy właśnie OnePlusa, który oferuje najmocniejsze podzespoły, ale nieszczególnie skupia się na dodatkowych opcjach pokroju wodoszczelności, bezprzewodowego ładowania i innych, specjalnych rozwiązaniach. Najlepsze pod każdym względem – przynajmniej u podstaw – to chociażby Samsung Galaxy S9 Plus ze zmienną wartości przysłony, Huwaei P20 Pro z trzema aparatami czy też HTC U12+ ze ściskanymi krawędziami. Innymi słowy, na papierze Samsung, Huawei i HTC mają to wszystko, co OnePlus, a dają jeszcze więcej. To wszystko teoria, bo już niejednokrotnie matematyczna firma udowodniła, że jeśli się na czymś skupia to robi to najlepiej – na przykład optymalizacja systemu.

Tyle słowem wstępu. Postanowiłem, że porównam dla Was zdecydowanie najpopularniejsze modele z tych najlepszych „tylko” wydajnościowo smartfonów. Jednego reprezentanta już poznaliście, gdyż recenzja OnePlus 6 została opublikowana całkiem niedawno. Druga propozycja to Honor 10, który również został przez nas przetestowany (też w formie wideorecenzji), a nawet porównany z Honorem 9, czyli swoim poprzednikiem. Oba modele wywołały duże poruszenie w tym roku, ale czy są siebie godni jako przeciwnicy? Czas najwyższy na porównanie OnePlus 6 z Honorem 10.

x-kom

Porównanie zestawów OnePlus 6 i Honora 10

Tak naprawdę obaj producenci skupili się na tym samym, czyli pokazaniu najlepszych akcesoriów, bez dodawania czegoś na siłę. Tym sposobem w pudełku znalazły się modułowe ładowarki. Jednak nie są to byle jakie rozwiązania – obie stawiają na szybkie ładowanie i to w ten sam sposób, czyli poprzez podnoszenie natężenia prądu (do 4 A w OnePlus i 4,5 A w Honorze), zamiast napięcia (pozostaje 5 V). To sprawia, że urządzenia nie nagrzewają się nadmiernie i ładują się jeszcze szybciej.

W przypadku OnePlusa dodatkowo otrzymujemy etui, które chroni szklane plecy przed zarysowaniami i brudem. Tym sposobem to właśnie OnePlus 6 wygrywa pojedynek w tej kategorii.

Obudowy od podstaw też są identyczne, a jednak zupełnie inne

Szkło na froncie i tyle, podzielone aluminiowymi korpusami. Do tego dochodzi niezbyt lubiane wycięcie w wyświetlaczu, podwójny aparat i… można tak długo wymieniać. Mimo że OnePlus 6 i Honora 10 łączy naprawdę wiele, to kompletnie tego nie widać, jak się na nie patrzy. Przede wszystkim wyróżnia się ten drugi za sprawą charakterystycznego malowania, które robi ogromne wrażenie. OnePlus jest zdecydowanie bardziej stonowany i poniekąd elegancki, ale pod warunkiem, że go nie dotkniemy. Odciski palców są zdecydowanie bardziej widoczne na jednobarwnej powierzchni. W kwestii samego wykonania i spasowania próżno doszukiwać się większych różnic – oba modele pod tym względem wypadają bardzo dobrze. W przypadku rozmieszczenia przycisków i ich skoku minimalnie lepiej wypada OnePlus. Klawisze u tego producenta można łatwiej znaleźć pod palcami oraz pewniej się je wciska.

Z przodu oba modele wyglądają podobnie. Jednak wyraźnie widać, że Honor postawił na grubsze ramki, aczkolwiek wciąż jest zdecydowanie mniejszy od OnePlus 6. Oczywiście wynika to z rozmiaru wyświetlaczy, co może ostatecznie mieć kluczowe znaczenie przy wyborze jednego z tych urządzeń. Rozmiar wycięć jest zbliżony do siebie, choć organizacja „uzyskanego miejsca” lepiej wypada w przypadku Honora 10 – jest lepiej wypełniony, a rogi ekranu lepiej obsługiwane przez system. Oznacza to więcej ikon, które mogą się rotować. Mimo wszystko ten smartfon wygrał w moim przekonaniu inną kwestią – czytnikiem linii papilarnych z przodu. Zmieszczenie tego elementu pod wyświetlaczem to duża zaleta, a samemu jego działaniu nie można nic złego zarzucić.

oneplus 6 honor 10

Z tyłu spotykamy się z dwoma wizjami. OnePlus 6 to zdecydowanie bardziej uwypuklona powierzchnia, na której szczycie umieszczono pionowo i centralnie oba obiektywy aparatu, diodę doświetlającą oraz bardzo dobry czytnik linii papilarnych. Z kolei Honor 10 stawia na tradycyjne rozwiązanie, czyli to lewy, górny róg został wybrany do rozmieszczenia aparatu i jego osprzętu. W prawym, górnym roku pojawił się napis, świadczący o zastosowaniu sztucznej inteligencji, ale o tym w swoim czasie.

Krawędzie nie zostały tak samo zagospodarowane. Honor postanowił wszystkie klawisze umieścić na jednej, prawej krawędzi, co może utrudniać użytkowanie. Z kolei OnePlus po lewej stronie umieścił przyciski odpowiedzialne za regulację dźwięku, a po prawej klawisz blokady i suwak od ustawienia trybu dźwięku. Ten ostatni to niewątpliwa zaleta, bo jednym ruchem możemy włączyć tylko wibracje lub w pełni wyciszyć smartfona. Dół, jak i góra obu urządzeń jest identyczna, choć OnePlus może pochwalić się lepszym głośnikiem i gniazdem słuchawkowym.

Lepiej zbudowany jest dla mnie Honor 10. Przede wszystkim cieszy widok czytnika linii papilarnych z przodu, jak i odpowiednio spreparowana farba na szkle. Prywatnie korzystam z OnePlus 6 i cały czas noszę go w etui, co jest bardzo irytujące, ale widok odcisków palców po prostu odstrasza. Z drugiej strony pojawia się wspomniany w poprzednim akapicie suwak oraz lepsze doznania audio, więc ostatecznie wybór jest ciężki.

Porównanie OnePlus 6 i Honor 10 – który ma lepszą specyfikację techniczną?

Spotykają się dwa światy – Snapdragona i Kirina. W bezpośrednich zestawieniach najczęściej wygrywa ten pierwszy, choć układy od HiSilicon coraz częściej zaskakują, czego przykładem może być GPU Turbo. Ta technologia trafi też do Honora 10, aczkolwiek obecnie bazować mogę wyłącznie na tym, co jest dostępne. Tym sposobem poznajmy specyfikacje techniczne dzisiejszych zawodników:

porownanie oneplus 6 honor 10

W większości przypadków na papierze lepiej wypada OnePlus 6. Firma wykorzystała nowsze i ciekawsze technologie (Bluetooth 5, więcej pamięci, lepsze obiektywy), ale Honor 10 nie pozostaje dłużny za sprawą chociażby większego akumulatora i mniejszego wyświetlacza. Mimo wszystko tak wyglądają dane w teorii, ale przecież liczy się praktyka. Zanim do niej przejdziemy, przypomnijmy ceny obu urządzeń:

Wyświetlacz – starcie dwóch technologii

Po raz kolejny mamy do czynienia z dwoma technologiami – AMOLED w OnePlus 6 i IPS LCD w Honorze 10. Panel tego pierwszego wypada średnio na tle konkurencji takiej jak chociażby Samsung Galaxy S9+. Z kolei ten drugi radzi sobie całkiem nieźle w stosunku do HTC U12+ czy też Sony Xperii XZ2. Ostatecznie jednak wybieram AMOLED z OnePlus 6 – sprawia to, że wycięcie w wyświetlaczu praktycznie w ogóle nie drażni. W przypadku Honora 10 rogi są widoczne cały czas – nie ma znaczenia wyświetlany kolor. Jeśli chodzi o jakość, to również wskazałbym OnePlusa na zwycięzcę – odpowiednie ustawienia lepiej oddają głębię i jakość barw, a jasność jest po prostu wyższa.

Akumulator ponad wszystko

Wszystkie porównania sprowadzają się do jednego – kiepskich akumulatorów. Jednak na to nie mamy żadnego wpływu. Zarówno Honor, jak i OnePlus starają się niwelować ten problem szybkim ładowaniem, ale o tym za chwilę. Honor 10 teoretycznie jest na wygranej pozycji za sprawą mniejszego wyświetlacza i większego akumulatora, ale ostatecznie okazuje się, że tego w praktyce nie widać. Wręcz przeciwnie, OnePlus wygrywa w codziennym użytkowaniu. Jeśli stawiamy tylko na social media, przeglądanie stron internetowych i oglądanie filmów na YouTubie, to Honor nie jest w stanie dotrwać do 6 godzin pracy na włączonym wyświetlaczu. Zazwyczaj brakuje mu kilku minut do tej granicy, podczas gdy ostatnie aktualizacje OnePlus 6 sprawiły, że w tych samych warunkach smartfon bez problemu wytrzymuje 6,5 godziny. Problem z zarządzaniem energią przez Honora 10 uwidacznia się jeszcze bardziej, gdy stawiamy na najbardziej wymagające procesy. Wtedy ten telefon niesamowicie się nagrzewa, a naładowanie akumulatora ginie w oczach. Niecałe 3 godziny to wszystko, co udało mi się osiągnąć, a przy okazji nie poparzyć. Z kolei OnePlus 6 jest już w stanie przekroczyć tę granicę, ale o kilkanaście minut.

Ładowanie to niewątpliwa zaleta obu smartfonów. OnePlus 6 (20 W) do pełna naładujemy w godzinę i kwadrans. Honor 10 za sprawą mocniejszego zasilacza (22,5 W) potrzebuje kilku minut mniej na zregenerowanie większego akumulatora. Ciekawostka – Honor informuje nas, że za chwilę telefon się rozładuje, czyli mamy 30 sekund na podłączenie zasilania, co uważam za świetny pomysł. Nie jesteśmy zaskakiwani nagłym wyłączeniem urządzenia.

Aparat

Aplikacja wygrywa w OnePlus z prostego względu – jest zdecydowanie prostsza i wygodniejsza w obsłudze. Jednak Honor może pochwalić się opisami poszczególnych funkcji, które przy pierwszym spotkaniu mogą okazać się niezrozumiałe. Poza tym – pojawia się tryb AI, który jest… w porządku. Po prostu nie oczekujcie od tego niczego nadzwyczajnego – w głównej mierze rozświetla on ciemne obszary, czyli jest takim zaawansowanym trybem HDR. Mimo wszystko też znajdziemy interesujący patent na określenie, jak zdjęcie jest oświetlone – wcześniej próżno było szukać podobnego rozwiązania. Jednak nie zawsze działa to tak, jak powinno.

Zrzuty ekranu z OnePlus 6:

Zrzuty ekranu z Honora 10:

Skoro już wspomniałem o trybach, to popularne „bokeh”, czyli rozmazywanie tła wygrywa w OnePlusie, który w sposób bardziej naturalny rozpoznaje i wyznacza dalszy plan odróżniając go od głównego obiektu. Jakościowo jest podobnie, choć i w tym wypadku wskazałbym matematycznego smartfona na zwycięzce. Ostrość jest szybciej ustawiana, łatwiej ustabilizować zdjęcie czy też dobrać interesujący nas punkt. Ostatnia kwestia kompletnie leży w porównaniu do zdecydowanie droższego Samsunga Galaxy S9 Plus, ale to też forma ciekawostki. Zakres tonalny ponownie lepiej wypada w OnePlus 6, niż w Honor 10. Podobnie jak odwzorowanie barw. Z małym wyjątkiem, bo temperatura światła wygrywa właśnie w tym drugim modelu – jest bardziej naturalna, podczas gdy OnePlus niepotrzebnie stawia na dominację żółci. Ogólnie rzecz biorąc oba modele są do siebie zbliżone pod względem jakości zdjęć i filmów. W przypadku nagrań OnePlus wyróżnia się liczbą trybów, ale czy ze slow-motion korzystacie na co dzień? Zazwyczaj zostawiamy domyślne ustawienia i tyle.

Zdjęcia OnePlus 6:

Zdjęcia Honor 10:

Oprogramowanie i wydajność

Oxygen OS kontra EMUI. Oba w wydaniach bazujących na Androidzie 8.1 Oreo, więc to samo podłoże, ale z różnymi pomysłami. Przede wszystkim system od OnePlusa jest bardziej skupiony na dążeniu do możliwie najczystszej odsłony Robocika, podczas gdy Honor stawia na swoją własną wizję. Jest ona domyślnie skupiona na czerni, kompletnie odmienionych ikonach, jak i autorskich rozwiązaniach. Oba smartfony pozwalają dobrać własne ustawienia wyświetlacza czy też dźwięku, choć zdecydowanie bardziej zaawansowane „pokrętła” znajdziemy w przypadku Honora. Jednak ten nie pozwala na sterowanie gestami, nie posiada pulpitu Shelf (w zamian jest Google Now) oraz jest mu obcy tryb gry. To tylko niektóre dodatki, którymi może pochwalić się OnePlus. Po stronie Honora pojawia się Przycisk wiszący i od groma usług Huaweia (m.in. AppGallery).

Zrzuty ekranu z OnePlus 6:

Zrzuty ekranu z Honora 10:

Ogólnie rzecz biorąc lepiej działa Oxygen OS – animacje są zdecydowanie krótsze, a system prostszy w obsłudze, choć momentami toporny w porównaniu do bardziej rozbudowanego pod względem wyglądu EMUI. Dlatego jest to krótka piłka – jeśli stawiacie na wydajność, to wybieracie OnePlus, a jeśli kilka setnych sekundy opóźnień Wam nie przeszkadza i cenicie różnorakie motywy, to powitajcie Honora. Tylko w tym wypadku tracicie szybkie wsparcie, z którego to słynie Oxygen OS. Oba modele też oferują rozpoznawanie twarzy i w tym momencie bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony. Honor niemalże równie szybko, co OnePlus odblokowuje urządzenie, ale wybudzenie może nastąpić już po podniesieniu urządzenia – nie trzeba klikać żadnych przycisków.

OnePlus 6 – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepszy. Wydajność po stronie OnePlusa, co nie powinno dziwić ze względu na chociażby dodatkowe 2 GB pamięci operacyjnej, jak i szybszy u podstaw układ obliczeniowy.

Podsumowanie

Prywatnie posiadam OnePlus 6, ale jestem skłonny polecić Honora 10. Szczególnie tym osobom, którym zależy na mniejszym urządzeniu z ciekawszą obudową. Jakby nie patrzeć, „benzyna” Honora 10, jak i zdecydowanie bardziej barwny system wyróżniają ten model. Przy tym wulkanie kolorów, OnePlus 6 wypada po prostu blado. Jednak konkurent smartfon odgrywa się wydajnością, minimalnie lepszym aparatem i akumulatorem. Jakby nie patrzeć, to wyświetlacz też uważam za lepszy w matematycznym smartfonie. Duże znaczenie może mieć cena – w tym wypadku nawet ze zniżkami OnePlus nie wygra z Honorem. Swoją drogą do tego zestawienia też świetnie pasowałby Asus Zenfone 5Z, którego już możecie kupić w x-komie za 2099 złotych.

x-kom

Wpis powstał we współpracy z x-kom, który użyczył do testów Honora 10.

Zobacz Honor 10 w x-kom  ||   Zobacz OnePlus 6 w x-kom

Motyw