[Recenzja] OnePlus 6 – najlepszy z najtańszych + VAT

11 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Wydajność
  • Oprogramowanie
  • Aparat

Wady

  • Budowa
  • Dźwięk

OnePlus obrósł już taką marką, że próżno patrzeć na ich smartfony wyłącznie przez cenę. Ta ma być niska, choć z roku na rok niebezpiecznie zbliża się do popularnej na całym świecie konkurencji. Jest to też coraz bardziej odczuwalne pod tym względem, że coraz więcej firm widzi potrzebę tworzenia takich urządzeń. Jednak OnePlus ma ogromną rzeszę fanów, która pozwala tworzyć coraz lepsze smartfony. Czy w przypadku najnowszego modelu to się udało? Po premierze można było mieć mieszane uczucia, ale tradycyjnie wszelkie mankamenty i niespodziewane zalety wychodzą na wierzch w testach. Dlatego serdecznie zapraszam Was do recenzji OnePlus 6.

Zestaw

OnePlus nigdy nie rozpieszczał bogatym zestawem, choć ten zawsze zdawał się nad wyraz schludny i dopracowany w szczegółach. Samo pudełko od lat się nie zmienia – nie licząc cyferki na zsuwanym wierzchu. Wewnątrz również jest tak samo. Na początku wita nas solidnie umieszczony smartfon, który został osadzony na opakowaniu z makulaturą, kluczykiem do tacki na karty SIM oraz etui, o którym za chwile. Pod tym zestawem umieszczono charakterystyczny już gruby, czerwony kabel USB-C, a obok niego zasilacz wspierający Dash Charge (5 V, 4 A). To, co mi najbardziej się podoba to fakt, że nie ma żadnych foliowych opakowań, które tylko irytują. Wszystko ma swoje miejsce i nic nie jest na siłę upchane.

Wraz z pojawieniem się w zeszłym roku OnePlus 5T, firma postanowiła dodawać do zestawu gumowe etui. W przypadku OnePlus 6 nie jest inaczej, ale do tego smartfona jest ono zdecydowanie bardziej wskazane za sprawą wykonania. Ochraniacz, który znajdziemy w zestawie jest gumowy, ale z odpowiednim wykończeniem – krawędzie są matowe, a na samych rogach pojawiły się odpowiednie wypustki, które dodatkowo mają chronić ekran przed upadkiem. Całe etui nie powala swoim wyglądem na kolana, a do tego bardzo ciężko utrzymać je w czystości. Od wewnątrz postawiono na charakterystyczną fakturę, na którą składa się multum kropek, co ma zabezpieczać szkło przed rysowaniem i dodatkowo amortyzować. Jednak wydobycie z tej powierzchni jakichkolwiek paprochów graniczy z cudem.

Budowa

OnePlus 6 jest pierwszym smartfonem tej klasy od Chińczyków, który został niemalże całkowicie wykonany ze szkła. Wyjątkiem są krawędzie, jak i cały korpus, który to wciąż stawia na aluminium. Nie uważam, że to dobra zmiana. Fakt, smartfon wygląda świetnie pod odpowiednim kątem i przy odpowiednim świetle, ale musi być czysto. To z kolei jest niewykonalne w codziennym użytkowaniu. Odciski palców, kurz, różnorakie smugi – to wszystko jest na porządku dziennym. Sytuacja minimalnie lepiej wygląda w przypadku matowej odmiany, na której wszelkie zabrudzenia nie rzucają się nadmiernie w oczy. Mimo wszystko OnePlus 6 jest bardzo dobrze spasowany i rozplanowany. Jak na tak duży wyświetlacz, podstawowa obsługa jest możliwa z użyciem tylko jednej ręki – do pisania przydaje się już druga nawet, jeśli przesuwamy tylko palec po klawiaturze. Rozmieszczenie poszczególnych klawiszy jest odpowiednie. Ich skok jest bardzo dobrze wyczuwalny. Zdziwił mnie fakt przeniesienia suwaka od trybu dźwięku na prawą krawędź, ale zapewne zostało to wymuszone rozwiązaniami projektowymi podzespołów. Ten bardzo zachwalam – szczególnie teraz, gdy wróciły tryby „Dźwięk”, „Wibracja”, „Cichy”. Początkowo sam suwak chodził bardzo ciężko, ale po kilku dniach jego obsługa stała się naturalna.

Notch, czyli wycięcie w ekranie. To pierwsze, co rzuca się w oczy. Czy przyzwyczaiłem się do takiego rozwiązania? Niewątpliwie tak, ale to wielka zasługa wyświetlacza AMOLED. W nocy wciąż odnoszę wrażenie, jakbym miał OnePlus 5 ze względu na górne ramki. W aplikacjach pełnoekranowych „rogi” są po prostu niewidoczne. Jednak czy stałem się fanem tego rozwiązania? Co to to na pewno nie. Przede wszystkim ucierpiała powierzchnia na powiadomienia. Tych momentami mam zdecydowanie więcej, niż pozwala na to przestrzeń (3 ikony + zegar). Analogicznie sytuacja wygląda z drugiej strony – muszę rozwijać belkę, aby sprawdzić, czy dany moduł mam włączony, bo nie mieści się w wyznaczonym polu. Sama przestrzeń, która została wycięta, została przeznaczona na podstawowe czujnik, dobry głośnik do rozmów oraz aparat do selfie. Ten ostatni został poprawiony względem poprzedników, ale wciąż nie rzuca na kolana. Na plus tryb portretowy, który działa zaskakująco dobrze, ale na do ideału trochę brakuje.

oneplus 6 aparat

Szklany tył, w moim wypadku Mirror Black, jest atrakcyjny, ale niestety wolę zakładać etui, bo już po pierwszych kilku dniach użytkowania zaczęły pojawiać się rysy. Na tej powierzchni znajdziemy dwa, wystające obiektywy, ale z optyczną stabilizacją obrazu, więc poniekąd można przymknąć na to oko. Szczególnie jeśli korzystacie z ochraniaczy. Pod aparatem pojawiła się stosunkowo mocna dioda doświetlająca zdjęcia, a jeszcze niżej czytnik linii papilarnych. Jest stosunkowo mały, ale na szczęście jego działanie nie sprawia żadnych problemów. Odblokowywanie urządzenia odbywa się błyskawicznie.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra: dodatkowy mikrofon
  • dół: przeciętny głośnik, złącze USB-C, główny mikrofon, gniazdo słuchawkowe
  • lewa strona: klawisze odpowiedzialne za regulację natężenia dźwięku oraz tacka na karty SIM
  • prawa strona: klawisz blokady, suwak trybu dźwięku

Ogólnie rzecz biorąc OnePlus 6 źle postąpił zmieniając aluminium na szkła i nie dodając bezprzewodowego ładowania. Ok, zastosowany materiał ładniej wygląda, choć to kwestia gustu i konieczności przecierania go, co dotknięcie. W kwestii jakości dźwięku – mam wrażenie, że to jeden z tych elementów, na którym OnePlus oszczędza. Co prawda znajdziemy różnorakie tryby w ustawieniach i ratują one sytuację, ale to wciąż nie to samo, co oferuje konkurencja.

Specyfikacja techniczna

Smartfony OnePlus zawsze świetnie prezentowały się na papierze. W przypadku bohatera tej recenzji nie jest inaczej:

  • 6,28-calowy wyświetlacz Optic AMOLED FullHD+ (19:9, 2280×1080, 402 ppi, 83,8% wypełnienia frontu, Gorilla Glass 5, DCI-P3, notch)
  • układ Snapdragon 845
  • 6/8 GB RAM
  • 64/128/256 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (brak Micro SD)
  • aparaty:
    • przód: 16 MPx (f/2.0)
    • tył: 16 MPx (f/1.7) + 20 MPx (f/1.7) z OIS, EIS i PDAF
  • akumulator o pojemności 3300 mAh (Dash Charge*, 20 W)
  • USB-C (2.0), NFC, czytnik linii papilarnych z tyłu, Bluetooth 5, odporność na zachlapania, DualSIM (standby)
  • Android 8.1 Oreo (Oxygen OS)
  • wymiary: 155,7 x 75,4 x 7,8 mm
  • waga: 177 g

Ok, wciąż nie jest idealnie, ale przynajmniej w kwestii wydajności nie można narzekać, jak i aktualności systemu. Brakuje karty pamięci, wspomnianego już bezprzewodowego ładowania czy też wodoszczelności. W tej cenie nie można mieć wszystkiego, a przypomnijmy, że smartfon kosztuje od 519 euro (6/64 GB), przez 569 euro (8/128 GB) do 619 euro (8/256 GB). W dzisiejszym teście bierze udział środkowa wersja, ale pamiętajcie, że na można obniżyć cenę OnePlus 6, dzięki zniżkom. Wracając na koniec do samej specyfikacji, na szczęście firma nie zapomniała o gnieździe słuchawkowym.

*”Dash Charge” nie jest już wykorzystywane przez OnePlusa, aczkolwiek na wszelkich akcesoriach wciąż logo widnieje. Zmiana wynika z ustaleń prawnych.

Wyświetlacz

Przyjęło się już, że Optic AMOLED to stara generacja SAMOLED, którą OnePlus kupuje od Samsunga. Cóż, Koreańczycy się cenią… Jednak wyświetlacz w testowanym smartfonie mnie nie zawiódł. Z drugiej strony też nie jest rewelacyjny, bo w ostrym słońcu pojawiają się problemy z czytelnością. Nie są one aż nadto dokuczliwe, ale odczuwalne. Z drugiej strony, w nocy smartfon nie razi po oczach. Odwzorowanie kolorów? Zdaje się zostało poprawione względem poprzedniej generacji i jest mniej przejaskrawione, ale oczywiście mamy do wyboru kilka trybów pracy w ustawieniach.

OnePlus 6

Akumulator

Dash Charge – to wyznacznik OnePlus, który bezpośrednio wiąże się z akumulatorami. Technologia ta wciąż jest wychwalana, chociaż konkurencja nie śpi i Huawei z Honorem oferują dokładnie to samo rozwiązanie. Jednak w tym wszystkim mam wrażenie, że niektórzy – oprócz samych użytkowników – zapominają o wydajności samego ogniwa. Ta wypada dobrze. W codziennym użytkowaniu smartfon bez problemu wytrzymywał cały dzień pracy, który oznaczał dla niego prezentowanie przez ponad 6 godzin Facebooka, YouTube’a, Twittera, Chrome’a i kilka prostych gier (z CATS na czele). Jeśli chcemy wykrzesać jak najwięcej wydajności z OnePlus 6, to po około 3 godzinach będzie trzeba szukać ładowarki. Wtedy przypominamy sobie o Dash Charge, bo moc 20 W pozwala w pełni zregenerować ogniwo w około godzinę z kwadransem.

Aparat

Chińczycy nigdy nie brylowali pod względem jakości zdjęć. W tym roku się to nie zmieniło, chociaż został wykonany kolejny krok w kierunku czołówki. Aplikacja aparatu jest bardzo czytelna i niesamowicie prosta w obsłudze, co można zaliczyć tylko na plus – nie znajdziemy na ekranie nic zbędnego.

Skoro już mowa o jakości, to zacznijmy od wad. Te to przede wszystkim rozmazane piksele, gdy brakuje światła lub są niekorzystne warunki dla pomiaru ostrości. Kolejny problem dotyczy usprawnionego trybu portretowego – tło jest poprawnie rozpoznawane, jego rozmazywanie w miarę sobie radzi z odróżnienie krawędzi obiektów, ale gwiazdki, serduszka i kółeczka, które mają się pojawiać w tle na źródłach światła to porażka. Zobaczycie to na poniższych przykładach, ale po prostu algorytmy są aż nadto chętne dodawać wspomniane efekty. Na plus mogę zaliczyć odwzorowanie kolorów – to jest bardzo dobre, choć w niektórych ujęciach czerwień (i pochodne) zdawała się być zbyt przejaskrawiona. Nie miałem żadnych problemów z ustawianiem ostrości – sam OnePlus 6 radzi sobie z tym doskonale, ale na filmach czasami długo myśli nad zmianą sceny. Z kolei, gdy zaczyna brakować światła, to pojawiają się delikatne szumy, ale jasne obiektywy wyraźnie pomagają. W przypadku filmów w zwolnionym tempie nic mnie nie zaskoczyło. W tej kwestii jest identycznie jak u konkurencji. Więcej klatek, mniejsza rozdzielczość i zdecydowanie gorsza jakość obrazu. Na plus dobrze, że OnePlus w swoim programie pozwala wybrać, który fragment filmu ma być zwolniony, ale całe nagranie nie może trwać dłużej, niż minutę. W przypadku rozdzielczości 4K i 60 klatek na sekundę, ograniczenie to wynosi 5 minut.

Oprogramowanie i wydajność

Oxygen OS to system, który uważam za jedną z najlepszych pochodnych Androida. Szybko aktualizowany, ze sprawnym wsparciem zarówno oficjalnym, jak i nieoficjalnym oraz przede wszystkim odpowiednio wyważonym w kwestii „czystości” i dodatków. Z wyglądu jest to niemalże to samo, co znajdziemy na chociażby Pixelach, ale z innym launcherem i wieloma usprawnieniami, których po prostu brakuje na innych urządzeniach. Zacznijmy od podstaw, czyli różnorakich konfiguracji dźwięku, wyświetlacza czy też przewodnich barw interfejsu. Do tego dochodzi odblokowywanie twarzą, które jest niesamowicie szybkie, choć podobno można je oszukać – mi się nie udało. Nie zabrakło też wsparcia dla gestów, z których ostatecznie korzystam na co dzień, ale chociażby Xiaomi lepiej rozwiązało tę kwestię. Tradycyjnie wszystkie dodatki i zakamarki systemu znajdziecie w poniższej galerii ze zrzutami ekranu:

Wydajność? Tu ponownie kłania się zaleta Oxygen OS. Fakt, OnePlus 6 ma od groma mocy obliczeniowej, ale optymalizacja systemu stoi na najwyższym poziomie i próżno szukać jakichkolwiek problemów. Wielozadaniowość to też mocna strona smartfona – rano uruchomiona duża aplikacja, wieczorem nie będzie musiała się od nowa uruchamiać, jeśli w międzyczasie będziemy stawiać wyłącznie na proste zadania. To wszystko potwierdzają testy wydajnościowe, w których podobno OnePlus już nie oszukuje:

OnePlus 6 – recenzja Android.com.pl
Infogram

Infogram

Im wyższy wynik, tym lepszy. W tej klasie urządzeń tego typu liczby i wszelkie różnice kompletnie nie są odczuwalne w codziennym użytkowaniu.

Podsumowanie

Mimo że jestem posiadaczem opisywanego smartfona, to recenzję pisałem w pełni obiektywnie. Widzę, że ten smartfon ma wady i wśród nich należy wyróżnić przede wszystkim budowę i dźwięk. Szkło nie niesie żadnej wartości użytkowej w tym modelu, a jakość dźwięku kuleje. Jednak nie da się ukryć, że w tej cenie próżno szukać lepszego smartfona. Oczywiście, jeżeli zależy Wam na wodoszczelności, to musicie rozejrzeć się za czymś innym – zapewne starszym, z gorszymi podzespołami. Analogicznie z wykonaniem, indukcyjnym ładowaniem, czy też jakością dźwięku. Nie jest to smartfon idealny, ale stanowi idealny kompromis, który podkreśla świetnym oprogramowaniem.

7,9/10
  • Zestaw 7
  • Budowa 6
  • Specyfikacja techniczna 9
  • Wyświetlacz 7
  • Akumulator 7
  • Aparat 8
  • Oprogramowanie 9
  • Wydajność 10

Motyw