Kiedy w zeszłym tygodniu brytyjska policja przeprowadziła nalot na podejrzaną farmę konopi, była zaskoczona, że nie znalazła marihuany. Zamiast tego służby trafiły na kopalnię kryptowalut. I o ile ich wydobywanie nie jest zakazane w UK, tak cała instalacja i tak działała nielegalnie. Wszystko dlatego, że do jej zasilania wykorzystywano skradzioną energię elektryczną. Z drugiej strony kary za to i tak są niższe, niż za narkotyki.
Policja szukała narkotyków, a znalazła kopalnię kryptowalut
Policja z West Midlands poinformowała, że wiele osób odwiedza pewnien obiekt przemysłowy. Po bliższym przyjrzeniu się mu zauważono wiele przewodów i kanałów wentylacyjnych. Ponadto, policyjne drony wykryły znaczną ilość ciepła pochodzącego z górnej części obiektu. W ten sposób służby doszły do wniosku, że musi to być uprawa marihuany. Szybko więc zdobyły nakaz przeszukania i dokonały nalotu. Jednak zamiast narkotyków, znaleźli kopalnię kryptowalut. Ludzie, których widziano odwiedzających o każdej porze dnia, prawdopodobnie zajmowali się tylko konserwacją sprzętu. Okablowanie, otwory wentylacyjne i ciepło? To wszystko jest normalne przy tym procederze.
Zobacz też: Czy COVID-19 to dzieło człowieka? Facebook zmienia zdanie w tej kwestii
Nie było to jednak zupełne fiasko, ponieważ ustalono, że operatorzy kradli energię elektryczną używaną do zasilania platform.
To z pewnością nie jest to, czego się spodziewaliśmy. W moim rozumieniu wydobywanie kryptowalut nie jest samo w sobie nielegalne, ale kradzież energii elektrycznej z sieci zasilającej już jest.
— powiedziała sierżant policji w Sandwell, Jennifer Griffin
Policja zarekwirowała sprzęt i będzie dążyć do przejęcia go na własność poprzez Proceeds of Crime Act. Nie dokonano żadnych aresztowań, ponieważ jednostka była pusta w czasie nalotu, ale policja szuka kontaktu z właścicielem obiektu.
Źródło: TechSpot