Ostatnie kilkanaście godzin dla milionów Amerykanów było istnym piekłem. Warto podkreślić, że lodowym piekłem. Co gorsza — ono wciąż trwa. Ostatnie godziny pokazują także, jak bardzo jesteśmy w dzisiejszych czasach uzależnieni od energii elektrycznej. Ta niegdyś zapewniała nam jedynie światło i ewentualnie dostęp do radia. Dziś odpowiada ona także za dostęp do wody pitnej, czy w wielu przypadkach do ogrzewania. Natomiast kiedy jej brakuje, to umierają ludzie. I to nie tylko ci, którzy są podtrzymywani przy życiu przez maszyny.
Olbrzymia awaria prądu w USA
Za wszystko odpowiada burza śnieżna, która doczekała się nawet swojego imienia: Uri. Miliony osób w całych Stanach Zjednoczonych jest obecnie bez prądu. To jest duży problem, ponieważ temperatury spadają do niebezpiecznych poziomów. Najmocniej ucierpiał na tym Teksas. W jego przypadku aż 4,4 miliona osób i firm zostało odciętych od zasilania. Problemem nie są jednak awarie wyrządzone bezpośrednio przez żywioł, a projekt sieci energetycznej. Otóż w związku z najniższymi temperaturami od dziesięcioleci, oraz tym, że budownictwo w Teksasie jest dostosowane do raczej ciepłego klimatu, zapotrzebowanie na energię elektryczną przekroczyło możliwości sieci. Ta najzwyczajniej nie wytrzymała. W celu uniknięcia dalszych uszkodzeń dostawca energii był zmuszony odciąć pozostałe osoby od zasilania. Większość osób wciąż nie ma dostępu do energii elektrycznej.
Zobacz też: Nadmierne zużycie baterii w Galaxy S21? Zainstaluj najnowszą aktualizację
Do tej pory odnotowano 20 ofiar śmiertelnych wynikających pośrednio z braku energii elektrycznej. Wśród nich znajduje się pięcioro dzieci. Do głównych przyczyn należy zatrucie tlenkiem węgla podczas prób ogrzania się. To daje także do myślenia jeśli chodzi o projektowanie domów. Ogrzewanie na panele IR i pompy ciepła są świetne. Jednak warto także pomyśleć o jakimś awaryjnym źródle ciepła.
Źródło: SlashGear