kary za zakłócanie zdalnych lekcji

Kary za zakłócanie zdalnych lekcji i spotkań służbowych – będą zmiany w prawie?

2 minuty czytania
Komentarze

Ministerstwo Sprawiedliwości chce wpisać do kolejnej odsłony tzw. tarczy (ustawy będącej reakcją na epidemię) kary za zakłócanie zdalnych lekcji, a także innych zajęć odbywających się w formie zdalnej. Choć sam problem dołączania nieupoważnionych osób do spotkań online i tego, co na nich robią, jest realny, to zdania na temat dodatkowego usankcjonowania w prawie tego typu przypadków są już podzielone.

Kary za zakłócanie zdalnych lekcji – oto propozycje zmian

Resort sprawiedliwości proponuje, by w kodeksie wykroczeń pojawił się nowy art. 107a. Zakłada on, że osoba, która włączy się w transmisję danych prowadzoną przy użyciu systemu teleinformatycznego, utrudni użytkownikowi przekazanie informacji lub doprowadzi do całkowitego udaremnienia transmisji, może otrzymać karę ograniczenia wolności lub do tysiąca zł grzywny.

kary za zakłócanie zdalnych lekcji

Nowe przepisy zakładają także, że jeśli osoba zakłócająca zdalne konferencje użyje podczas tego zdarzenia obelżywych słów lub zachowa się w sposób nieobyczajny, może zapłacić więcej – nawet 3 tysiące zł. Argumentem za wprowadzenie zmian w prawie ma być chęć Ochrony niezakłóconego przebiegu zdalnej komunikacji. Zdaniem autorów propozycji zmian w przepisach, patostreaming czy działalność tzw. internetowych trolli to realny problem. Nowe regulacje mają pozwolić im przeciwdziałać.

Sprawa budzi kontrowersje

Co na to eksperci i komentatorzy? Zdania są podzielone. Niektórzy uważają, że trzeba rozróżnić wykroczenie od przestępstwa i nowe regulacje to umożliwią. Chodzi o przypadki, gdy ktoś nie przełamuje zabezpieczeń systemu, natomiast zakłóca spotkanie online, do którego dołączył. Taka osoba mogła np. przez pomyłkę otrzymać link do rozmowy. Pojawiają się jednak także głosy krytykujące propozycje zmian. Zdaniem części osób ze środowiska prawniczego, obecnie obowiązujące przepisy są wystarczające. Poza tym (ich zdaniem) nowe regulacje mogą obowiązywać tylko na papierze. Dlaczego? Bo nie wiadomo, kto będzie zajmował się pilnowaniem, czy przepisy są przestrzegane. Istnieją wprawdzie wyspecjalizowane wydziały policji i prokuratury do tego typu spraw, ale one zajmują się przestępstwami, a nie wykroczeniami.

Czytaj także: Rajdy na e-lekcje – powód do śmiechu czy popis wybitnej głupoty?

Platforma ClickMeeting proponuje z kolei alternatywę dla wprowadzania sankcji prawnych. Polega ona na korzystaniu z platform webinarowych, które ograniczają możliwość wystąpienia sytuacji, gdy ktoś zakłóca spotkanie. ClickMeeting przypomina o rozwiązaniach stosowanych u siebie. Są to dedykowane klasy z użytkownikami dodawanymi przez moderatora, hasła lub specjalne tokeny konieczne do uzyskania dostępu do spotkania. Do tego większa kontrola prowadzącego spotkanie (może on np. wyciszyć wszystkich uczestników i udzielić głosu konkretnej osobie).

źródło: Rzeczpospolita, komunikat ClickMeeting

Motyw