Redmi stosuje agresywny marketing, czego dowodem jest na przykład niedawny atak wymierzony w stronę OnePlusa. Niemniej nie tylko flagowymi modelami człowiek żyje. Często potrzebujemy po prostu taniej propozycji, która pozwoli nam dzwonić i przeglądać strony internetowe. Tak, coś teoretycznie na wzór recenzowanego ostatnio przeze mnie smartfona dla seniora. Co prawda Redmi ma w ofercie Redmi GO z Androidem GO na pokładzie, ale w drodze jest też Redmi 7A, czyli propozycja z pełnoprawnym Robocikiem.
Redmi 7A będzie stanowić najsłabszą propozycję z MIUI na pokładzie
Redmi 7A powinien zadebiutować lada moment. W końcu firma zdobyła już niezbędne certyfikaty, a jeden z nich — ten z TENAA — ujawnił nam widoczny powyżej wygląd, jak i następującą specyfikację:
- 5,45-calowy wyświetlacz LCD HD+ (18:9, 1440×720)
- 8-rdzeniowy układ (1,4 GHz)
- 2, 3 lub 4 GB RAM
- 16, 32 lub 64 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 256 GB)
- aparaty:
- przód: 8 MPx
- tył: 13 MPx
- akumulator o pojemności 3900 mAh
- Android 9 Pie (MIUI 10)
- wersje kolorystyczne: czarna, czerwona, niebieska, różowa, biała, zielona, fioletowa i szara
Nie spodziewałbym się wielkiej wydajności po wspomnianym układzie. Zapewne będzie to jedna z podstawowych, starsza jednostka od MediaTeka lub Speadtrum. Mamy do czynienia z typowym minimum, jeśli chodzi o wyposażenie smartfona. Dlatego cena Redmi 7A powinna być odpowiednio niska.
Zobacz też: Nokia coraz bliżej odkrycia technologii 5G.
Teoretycznie dzisiaj Redmi GO kosztuje 350 złotych w Polsce. Redmi 6A to wydatek niecałych 400 złotych. Spodziewam się maksymalnie 50 złotych więcej za Redmi 7A lub pełnego zastąpienia Redmi 6A, którego też mieliśmy okazję recenzować. W końcu portfolio Xiaomi (w tym Redmi) jest na tyle wąskie, że ciężko bardziej podnosić ceny, a w tym wypadku wręcz nie wypada.
Źródło: GSM Arena