Apple zaczęło sprzedawać „odnowione” iPhone’y 7 – czy w Polsce ma to sens?

3 minuty czytania
Komentarze

Smartfony są coraz droższe. Flagowe modele są już na tyle wyceniane, że często porównywane są do komputerów, które w tej samej cenie oferują naprawdę wysoką wydajność. Ja niechętnie podchodzę do takich porównań. W końcu za drogie smartfony moglibyśmy kupić również samochód, ale potrzebujemy telefonu czy auta? Co innego same ceny – te rzeczywiście rosną coraz śmielej, ale też pojawia się coraz więcej podzespołów, które nie stają się tańsze.

„Biedni” producenci robią wszystko, aby mniej zamożni lub po prostu bardziej oszczędni też zainteresowali się daną marką. Najczęściej oferują po prostu słabsze urządzenia, ale pojawia się nowe rozwiązanie, czyli sprzedaż odnowionych telefonów. Są to zazwyczaj zwroty, uszkodzone egzemplarze z gwarancji czy też innych źródeł. Przechodzą one odpowiednie testy, badania, wymieniane mają akumulatory i obudowy, a następnie wędrują do pudełek i na półki sklepowe. Siłą rzeczy ceny są niższe, ale czy same urządzenia są gorsze? Teoretycznie nie. W przypadku tytułowego Apple mówimy o iPhone’ach 7 i 7 Plus, które właśnie zaczęły być oferowane w wersjach odnawianych. Cena takich urządzeń jest niższa o około 50-80 dolarów w zależności od wielkości wyświetlacza i wbudowanej pamięci w stosunku do „zwykłych” smartfonów. Amerykanie oferują taką samą gwarancję, co w przypadku zupełnie nowych urządzeń. Istnieje również możliwość wykupienia dodatkowej ochrony na 2 lata, więc Apple traktuje odnawiane modele dokładnie tak samo, jak te prosto z fabryki. Teoretycznie pozwala nam to uważać, że tańsze modele nie są w ogóle gorsze od tych z fabryki. Zapewne ich niezawodność została skrócona, aczkolwiek nie powinien odczuć tego pierwszy właściciel po „odświeżeniu”. Dopiero na rynku wtórnym można będzie się obawiać o sprzedaż odnowionego urządzenia, ale o tym za chwilę.

Zobacz też: Xiaomi Mi Band 2 w nowej odsłonie.

W Polsce próżno szukać podobnych praktyk. Niewątpliwie ma to związek z dostępnością naprawianych urządzeń. Większa szansa na ich sprzedaż jest w Stanach Zjednoczonych czy też na rynkach, gdzie są „składowane” większe partie. Nie opłaca się sprowadzać ich do Polski, a nasze serwisy nie praktykują podobnych metod, co te opisane powyżej. Mimo wszystko, czy zainteresowalibyście się odnowionym Samsungiem Galaxy S8 za 2000 złotych, gdy zupełnie nowy kosztuje w sklepie 2300 złotych? Oczywiście problem pojawia się z rynkiem wtórnym – jak podchodzić do odnowionych urządzeń? Czy są one godne uwagi i czy w ogóle będziemy wiedzieć, że są to „specjalne” modele? Teoretycznie można to sprawdzić u producenta, aczkolwiek taki proceder jest już bardzo popularny w Polsce. Na aukcjach można znaleźć urządzenia, które są sprzedawane jako kompletnie nowe, a w rzeczywistości okazują się szrotem naprawionym na możliwie najtańszych częściach. Reasumując – tańsze odnowione urządzenia? Tak, ale od producenta. Po prostu nie mamy pewności, co otrzymamy z niepewnego źródła. Być może Wy macie do czynienia z tego typu urządzeniami na co dzień?

źródło: The Verge

Motyw