Ciemnoszary samochód terenowy Ford Bronco zaparkowany w lesie na liściastym podłożu.
LINKI AFILIACYJNE

Sprawdziłem terenówkę, dla której ekologia nie istnieje. Ford idzie pod prąd unijnym regulacjom

35 minut czytania
Komentarze

Rynek nowych terenówek w Polsce jest bardzo skromny. Dlatego test Ford Bronco w wydaniu Badlands to swego rodzaju biały kruk. Mówimy o samochodzie, który wywołał dużo pozytywnych emocji, gdy został zapowiedziany przez producenta w 2020 roku. Jednak Europejczycy (w tym Polacy) musieli chwilę poczekać na pojawienie się dzikiego konia w salonach. Niemniej już możemy go zamówić i… niektórzy mogli poczuć się zaskoczeni dostępnym konfiguratorem.

Jedno trzeba przyznać: Ford Bronco ma jasno wyznaczony cel i wcale nie jest to podporządkowywanie się normom UE. Dlatego serdecznie zapraszam was do recenzji wyjątkowej terenówki i poznania naszej opinii na temat podejścia amerykańskiej marki do Starego Kontynentu.

Zalety

  • Jedna z najlepszych terenówek na rynku, która nic nie udaje
  • Wybitna dynamika i praca świetnego silnika z równie udaną skrzynią biegów
  • Przeogromne możliwości modyfikacji terenowych, ale już w standardzie otrzymujemy wiele dobrego
  • Bardzo dobry system multimedialny, który nie musi zastępować fizycznych przycisków
  • Pamiętajmy, że Bronco to kabriolet

Wady

  • Wnętrze to głównie twardy plastik, przez co cierpi m.in. dobry system audio
  • Jazda z wysokimi prędkościami okupiona kiepskim wyciszeniem
  • Nie liczmy na niskie spalanie

Test Ford Bronco Badlands — krótka opinia

Sam fakt, że takie samochody jak recenzowany Ford Bronco wciąż istnieją, bardzo cieszy. W końcu mówimy o aucie, które skierowane jest do konkretnej grupy odbiorców, nie ma wielkiej konkurencji, a mimo wszystko idzie na przekór trendom narzucanym przez Unię Europejską. Do tego wciąż można powiedzieć, że jest to bardzo udany samochód terenowy i to nie tylko przez pryzmat, że nie ma ich wiele na rynku. Niemniej na pewno nie można podchodzić do niego jak do SUV-a, bo wtedy odstraszy nas m.in. plastikowe wnętrze, za które trzeba sporo zapłacić.

8,3/10
Ocena

Ford Bronco (Badlands)

  • Ergonomia systemu operacyjnego 9
  • Fabryczna nawigacja i wsparcie dla Apple CarPlay/Android Auto 9
  • System audio 7
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 8
  • Bagażnik 8
  • Stosunek dynamika/spalanie 8
  • Systemy wspomagające jazdę 9

Cena Ford Bronco i wersje wyposażenia

Przednia część czarnego samochodu terenowego z napisem "BRONCO" na grillu i polskimi tablicami rejestracyjnymi.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Ford od czasu do czasu określa na swoich stronach Bronco jako SUV-a. Przez ostatnie lata to pojęcie znacząco zmieniło swoje znaczenie i dzisiaj kojarzy się głównie z miejskimi bulwarówkami lub po prostu dużymi osobówkami i to niekoniecznie z napędem na 4 koła. Za to Bronco to prawdziwa terenówka, samochód stworzony do wypraw, offroadu i modyfikacji z nim związanych.

Amerykanie wprowadzili do Polski dwie wersje: Outer Banks bardziej na pola i łąki oraz Badlands typowo na wymagające bezdroża. Druga opcja jest bardziej terenowa od pierwszej, co najlepiej obrazuje fakt, że zmienia się nie tylko wygląd, ale jednocześnie zawieszenie (m.in. odpinany stabilizator), reduktor i koła (z mniejszymi felgami). Poza tym warto zwrócić na stosunkowo bogate wyposażenie podstawowe.

Do Polski trafiły dwie odmiany Bronco z niemalże dziesięciu, które oferowane są w Stanach Zjednoczonych. Nie są to zarówno najdroższe, jak i najtańsze modele. W USA możemy kupić niemalże kompletnie „ogołoconą” wersję, ale też takie ze znacznie większym zacięciem terenowym. Tymczasem poznajmy ceny Bronco w naszym kraju:

  • Outer Banks od 374,3 tys. złotych
  • Badlands od 395,3 tys. złotych.

Różnica w cenie pomiędzy oboma odmianami nie wydaje się ogromna, gdy uwzględnimy przedstawione wcześniej zmiany. Niemniej Ford Bronco na pewno nie jest tanim samochodem, a pamiętajmy, że mówimy o cenie, od której zaczynamy przygodę z konfiguratorem. Bronco objęty jest 2-letnią gwarancją producenta na całe auto i 10-letnią na perforację korozyjną.

Dane techniczne Ford Bronco / materiały producenta

Nie bez powodu dopiero na tym etapie wspominam o silniku, gdyż Ford do Polski wprowadził Bronco wyłącznie z jednym motorem. To 2,7-litrowa jednostka benzynowa EcoBoost (V6, Bi-Turbo) o mocy 335 KM (563 Nm), która napędza wszystkie koła poprzez automatyczną, 10-biegową skrzynię biegów. Oczywiście po drodze może jeszcze pojawić się reduktor, ale nie powinniśmy narzekać na osiągi. W USA dostępne są jeszcze dwa silniki: słabszy, 2,3-litrowy (R4, 304 KM) oraz mocniejszy, 3-litrowy (V6, 424 KM). Swoją drogą ten pierwszy spotkamy w Europie, ale jako podstawowa propozycja w innym koniu ze stajni Forda, czyli Mustangu.

Ile kosztuje ubezpieczenie Forda Bronco?

Według danych Rankomat ubezpieczenie OC testowanego Bronco dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 620 złotych. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Forda, klikając poniższy link.

Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Ok, ale wróćmy do konfiguratora, aby odkryć egzemplarz, z którym niedługo poznacie się bliżej. Mówimy o Fordzie Bronco Badlands, którego nadwozie zostało pokryte lakierem metalizowanym (Carbonized Grey) za 5,7 tys. złotych i… to wszystko. Dlatego ostateczna cena zamyka się w 401 tys. złotych. Niemniej każdy, kto zna Bronco, ten doskonale wie, że to może być dopiero początek wydatków.

Już pomijam modyfikacje związane z podnoszeniem właściwości terenowych. Sama mnogość akcesoriów oferowanych do dzikiego konia jest ogromna. Nawet w polskiej, oficjalnej ofercie znajdziemy namiot tylny, ale propozycji od firm trzecich nie da się zliczyć, bo jest ich co niemiara. Różnorakie formy drzwi (w tym szkieletowe), dachów, bagażników i innych opcji pokazują, że nie jest to pierwsza, lepsza terenówka z łapanki.

Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Ford Bronco co prawda nie jest tak legendarnym koniem, co Mustang, ale niewątpliwie również ma swoje znaczenie w popkulturze i nie tylko. Amerykanie po raz pierwszy pokazali ten model w latach 60. ubiegłego wieku i w ramach pięciu generacji był produkowany aż do 1996 roku. Czym wyróżnia się Bronco? Przede wszystkim była to pierwsza propozycja Forda, która łączyła cechy auta terenowego i osobowego.

Tak, to swego rodzaju pierwowzór SUV-a, choć przez 30 lat wszystkie modele były 3-drzwiowe. Z czasem Bronco zostało wchłonięte przez model Explorer, który był produkowany równolegle. Skąd taka decyzja? Teorii jest wiele, a jedną z nich jest chociażby pościg za O.J. Simpsonem z 1994 roku. Amerykański celebryta (i przestępca) uciekał przed policją właśnie Fordem Bronco, ale to już historia.

Srebrny samochód terenowy Ford Bronco zaparkowany w lesie.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Marka Bronco, czyli „dziki koń” w wolnym tłumaczeniu, powróciła do żywych w 2020 roku, choć Ford miał na to zakusy nawet kilkanaście lat wcześniej, prezentując różne modele koncepcyjne. Niemniej to właśnie w latach 20. XXI wieku powitaliśmy nowożytne wcielenie Bronco. Tym razem już w wydaniu 5-drzwiowym, choć w Stanach Zjednoczonych wciąż oferowany jest wariant tylko z jedną parą drzwi. Producent na pewno nie miał łatwo z premierą, która musiała być przekładana m.in. przez pandemię.

Niemniej ostatecznie debiut odbył się właśnie w 2020 roku, ale wyłącznie w USA. W Polsce Bronco pojawił się dopiero w 2023 roku. W międzyczasie świat ujrzał odmianę Raptor (2022 rok), będącą wyczynową propozycją do szybkiej jazdy terenowej.

Szósta generacja Forda Bronco niewątpliwie urosła, co wynika m.in. ze względu na 5-drzwiowe nadwozie. Tym sposobem jest to SUV (… terenówka) segmentu E, którą możemy określić również jako Cabrio. Konkurencji wcale nie trzeba daleko szukać. Pierwszy samochód, który zapewne większości przyjdzie do głowy, to Jeep Wrangler (patrz: test Jeep Wrangler 4xe). Szukając kolejnych rywali, pojawiają się m.in. Ineos Grenadier. Bardziej luksusowe propozycje to Land Rover Defender, Toyota Land Cruiser i Mercedes klasy G.

System multimedialny Forda to powiew nowoczesności

Wnętrze samochodu z widoczną kierownicą, deska rozdzielcza pokazująca cyfrowy prędkościomierz i tachometr oraz ekran nawigacji z mapą.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

System multimedialny w autach typowo terenowych często schodzi na dalszy plan. W końcu w offroadzie panuje przekonanie, że im mniej elektroniki, tym lepiej. Jednak jest ona nieunikniona w dobie nowoczesnych samochodów i okazuje się, że testowany Ford Bronco znalazł złoty środek.

Zastosowana platforma stanowi idealne połączenie świetnej ergonomii za sprawą przycisków, które nie są zastępowane, a uzupełniane przez ekran dotykowy i funkcje z nim związane. Nawet abstrahując od faktu, że Bronco to samochód terenowy, w mojej opinii oprogramowanie Forda (SYNC 4) zasługuje na pochwały, bo również łączy lubianą wygodę z nowoczesnością i sprawdzi się także w autach, które dobrze czują się tylko na utwardzonych nawierzchniach.

Wersje Bronco, które oferowane są w Europie, stawiają na ten sam zestaw ekranów. Centralnie pojawia się duży, bo aż 12-calowy wyświetlacz z panelem dotykowym, który został osadzony desce rozdzielczej, co też ułatwia jego obsługę. Z kolei w ramach hybrydowego zestawu zegarów dojrzymy 8-calowy ekran. Oba panele mogą pochwalić się dobrą jakością obrazu i rozdzielczością. Nie jest to nic wybitnego, ale zdecydowanie dobrze dopasowanego do oferowanej platformy.

Centralny ekran jest duży i czytelny

System multimedialny testowanego Forda Bronco
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Z jednej strony oprogramowanie SYNC 4 jest bardzo nowoczesne, bo oferuje najważniejsze rozwiązania, które są istotne w dzisiejszych samochodach. Jednak z drugiej obsługa sprowadza się do dużych i wyraźnych przycisków oraz ikon, więc ergonomia stoi na bardzo wysokim poziomie. Ford nie postawił sobie za cel stworzenia przełomowych animacji, a ewidentnie pomyślał o tym, co jest wygodne w codziennej obsłudze. Jednocześnie wszelkie opcje są bardzo dobrze opisane, więc nikt nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem konkretnych przełączników.

Tym sposobem system w testowanym Fordzie Bronco nie wymaga poświęcania wielu godzin na naukę. Tak naprawdę przejście całej platformy SYNC 4 to kwestia kilkunastu minut. Jeśli napotkamy jakiekolwiek trudności, to z pomocą przyjdzie przepastna i wbudowana instrukcja obsługi. Oprócz podstawowych ekranów Ford zagospodarował część obszaru roboczego na swego rodzaju widżety, w ramach których możemy wyświetlać komputer pokładowy, multimedia, nawigację i oczywiście wskazania przydatne w terenie.

Mimo że Bronco to samochód terenowy, to nie zapomina o komfortowych ustawieniach. Co prawda nie ma ich przesadnie wiele, ale podstawowa obsługa centralnego zamka, świateł i innych modułów znalazła się na pokładzie. Mało tego, testowaną terenówkę — jak przystało na amerykański model — możemy uruchamiać zdalnie z pilota, co by odpowiednio wcześniej kabina się wychłodziła lub sam motor odpowiednio nagrzał. W tym zakresie również nie zabrakło dodatkowych opcji konfiguracji.

Nowoczesność Bronco objawia się również tym, że Ford zadbał o bezproblemową łączność bezprzewodową. Tym sposobem na pokładzie znajdziemy Bluetooth, Wi-Fi, ale przede wszystkim opcje szybkiego parowania, która sprowadza się m.in. do Google Fast Pair. Smartfony z Androidem od razu rozpoznają Bronco, jeśli ten zacznie się ogłaszać, i w kilku kliknięciach jesteśmy gotowi do działania. Wszystko działa prosto, szybko i przyjemnie.

Z racji, że testowany Ford nie jest tanim autem, to na pokładzie nie mogło zabraknąć rozbudowanego zestawu audio. Co prawda producent pozwala na swobodne odkręcanie konkretnych głośników, ale do tego jeszcze dojdziemy. Zarówno wersja Outer Banks, jak i recenzowana Badlands są wyposażone w system nagłośnienia Premium B&O, który gra… dobrze. Jeśli skupić się na samej jakości dźwięku, to będziemy zadowoleniu.

Niestety, gorzej jest z trzeszczeniem plastików w tylnej części auta. Nie wykluczam, że może to być kwestia testowanego egzemplarza, który przeszedł już swoje, ale trzeba liczyć się z tym, że wiele ruchomych i plastikowych elementów ostatecznie może rezonować w połączeniu z dosadnym i szybkim basem wydobywanym przez 10 głośników, a przede wszystkim przez subwoofer w bagażniku. Też trzeba pamiętać, że na postoju całość gra bardzo dobrze, ale powyżej 110-120 km/h we wnętrzu Bronco robi się już na tyle głośno, że jakość audio nie ma większego znaczenia.

Nawigacja może być, a na Android Auto i Apple CarPlay nie można narzekać

Wyświetlacz systemu nawigacji samochodowej z mapą, na której zaznaczono Warszawę oraz główne drogi, takie jak autostrada A2 i droga ekspresowa S8.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Nawigacja oferowana przez Forda w testowanym Bronco jest stosunkowo prosta, ale jednocześnie oferuje wszystko to, co powinniśmy oczekiwać. Nie ma w niej żadnych dodatkowych funkcji, które pomogłyby w terenie, aczkolwiek na drogach asfaltowych radzi sobie bardzo dobrze. Doceniam aktualność map i przyjemny w obsłudze interfejs, który nie wymaga przechodzenia przez wiele ekranów, aby rozpocząć trasę. W trakcie prowadzenia przydatne mogą okazać się przyciski związane z omijaniem korków lub szybkiego poszukiwania zjazdów z usługami.

Naturalnie Ford Bronco oferuje Apple CarPlay i Android Auto bezprzewodowo. Obie platformy działają szybko i bezproblemowo, ale doceniam inwencję producenta auta w możliwość wyświetlania obrazu na niemalże pełnym ekranie lub z dodatkowym paskiem, który towarzyszy nam przez cały system SYNC 4. Warto też wiedzieć, że Android Auto bardzo dobrze współpracuje m.in. z cyfrowymi zegarami w ramach nawigacji i multimediów.

Cyfrowe zegary z analogowym wskaźnikiem

Wyświetlacz deski rozdzielczej samochodu pokazujący prędkościomierz na 0 km/h, wskaźnik paliwa prawie pełny, przebieg 15912.6 km i sugerowany zasięg do kolejnego tankowania 317 km.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

O ile system SYNC 4 w Fordzie Bronco w ramach centralnego ekranu działa bardzo, ale to bardzo dobrze, tak przechodząc do cyfrowych zegarów, można mieć mieszane uczucia. Przede wszystkim mówimy w tym wypadku niejako o osobnym oprogramowaniu, które nie zostało spolszczone (niczym w Porsche Macan T) i działa wyraźnie wolniej. Reakcje na wszelkie polecenia wykonywane są z drobnym, ale jednak odczuwalnym opóźnieniem. Po przyzwyczajeniu się do tych dwóch aspektów dalej będzie już tylko lepiej.

Wspomniałem wcześniej o hybrydowym połączeniu zestawu wskaźników, który kierowca obserwuje przed sobą. W końcu obok 8-calowego ekranu pojawia się klasyczny prędkościomierz, a także szereg ikonek i tradycyjny szereg liter, pokazujący wybrany tryb pracy skrzyni biegów. Skupiając się już na wyświetlaczu, Ford nie oferuje żadnych motywów, a jedynie możliwość pokazywania dodatkowego paska na poboczne informacje. Jest to dokładnie ten sam zamysł, co na centralnym ekranie.

Z racji, że cyfrowe zegary są swego rodzaju osobnym systemem, tak składa się na nie dodatkowe menu do obsługi. W ramach dostępnych ustawień możemy m.in. obsługiwać nawigację, multimedia, ale też konfigurować wyświetlane ekrany. W tym możemy stworzyć swój zestaw informacji, które chcemy mieć zawsze pod ręką. Proste, łatwe i przyjemne. Poza tym nie zapominajmy o ustawieniach związanych z trybami jazdy i opcjami napędu, ale o tym porozmawiamy w ramach wrażeń z jazdy Bronco, czyli za kilkanaście akapitów.

Na dodatkowym pasku możemy wyświetlać wiele wskazań. Naturalnie nie zabrakło komputera pokładowego, multimediów i nawigacji. Jednak do tego dochodzi szereg innych parametrów, które możemy obserwować. W tym mnóstwo związanych z działaniem samego auta, czyli nie tylko temperaturę oleju w silniku, ale również w skrzyni biegów. Do tego dołóżmy możliwość śledzenia pracy napędu, turbosprężarek, alternatora i wielu, wielu innych. Naturalnie nie mogło jeszcze w tym wszystkim zabraknąć informacji przydatnych w terenie.

Wnętrze Forda Bronco jest toporne, czyli prawie idealne

Wnętrze nowoczesnej terenówki z widoczną kierownicą, panelami instrumentów i ekranami dotykowymi.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Od prawdziwych terenówek rzadko oczekujemy luksusów we wnętrzu. W końcu są to samochody, które narażone są na pracę w znacznie cięższych warunkach, gdzie jest dużo brudu i wilgoci. Doskonale udowodnił to testowany wcześniej Jeep Wrangler 4xe, a jak jest z Bronco?

W sumie podobnie, bo nadal wnętrze jest siermiężne, choć zdecydowanie mniej toporne. Projekt ewidentnie jest bardziej nowoczesny, co przekłada się na omówiony już, lepszy system multimedialny, ale też bardziej przyjazny dla oka design. Niemniej na pewno nie oczekujmy od Forda Bronco luksusowych materiałów. Dominują twarde i szorstkie plastiki, które łatwo się czyści i o dziwo nie wydają dźwięków w czasie jazdy (wyjątek: system audio). Dlatego spasowanie wypada bardzo dobrze, ergonomia również, ale nietrudno o cechy typowo robocze.

Ford Bronco jest autem nowoczesnym, więc producent nie zapomniał o systemie dostępu bezkluczykowego. Realizowany on jest poprzez czujniki w klamkach. Mając pilota przy sobie, wystarczy, że podejdziemy do dowolnych, przednich drzwi i złapiemy klamkę, aby odblokować centralny zamek. Blokowanie odbywa się poprzez dotknięcie widocznych wypustek. Z ciekawostek, widoczny powyżej na zdjęciach pilot to podstawowa wersja. W zestawie z Bronco może pojawić się również odmiana z dodatkowymi przyciskami, która pozwala m.in. na zdalne uruchamianie silnika. Konfigurację tej funkcji przeprowadzamy z poziomu systemu multimedialnego.

Tymczasem wracając do systemu dostępu bezkluczykowego Forda, warto wiedzieć, że podobnie jest on obsługiwany przez klapę bagażnika. Z tym wyjątkiem, że domyślnie otwiera się tylko ona, gdy złapiemy za jej klamkę. Niemniej ponownie dostępna jest wypustka, która zamyka cały samochód.

Wskakujemy do pierwszego rzędu

Otwierając drzwi testowanego Forda Bronco, zauważymy, że okna w drzwiach są bez ramek, co też charakterystycznie podkreśla dźwięk, który towarzyszy nam też przy zamykaniu. Oczywiście mówimy o aucie terenowym, do którego wsiada się bardzo wysoko. W tym celu pomagają nam uchwyty, stanowiące część deski rozdzielczej.

Chciałoby się powiedzieć, że boczek drzwi to lity plastik, ale zawiera on różne smaczki stylistyczne, które mają urozmaicić ogólny projekt. Całość wygląda ciekawie i bardzo praktycznie. Swego rodzaju podstawową miękkość oferują wyłącznie podłokietniki. Ze względu na możliwość demontażu drzwi większość przełączników powędrowała na konsolę środkową, ale po stronie kierowcy i tak znajdziemy klawisze odpowiedzialne za sterowanie centralnym zamkiem.

Fotele zaskakująco komfortowe

Fotele testowanego Forda Bronco
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

W Bronco siedzi się typowo po amerykańsku. Zastosowane fotele są przepastne i bardzo szerokie, a jednocześnie praktycznie pozbawione są trzymania bocznego. Niemniej w terenówce można przymknąć oko na to, bo nie jest to samochód do dynamicznych manewrów. Jednak oferowana miękkość pozwala na długie podróże. Z kolei wykończenie stanowi ciekawy kompromis luksus (eko-skóra) i trwałości połączonej z łatwością czyszczenia (winyl).

Z udogodnień Ford Bronco oferuje pełną elektrykę, która jest identyczna dla obu foteli w pierwszym rzędzie i uwzględnia odcinek lędźwiowy. Tak samo jest z podgrzewaniem i możliwością regulacji zagłówka nie tylko na wysokość, ale również w ramach pochylenia.

Kierownica pełna fizycznych przycisków

Kierownica Forda Bronco z przyciskami sterującymi i logo w kształcie konia na środku, widok wnętrza z deski rozdzielczej i ekranem nawigacji w tle.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Klasyczna kierownica Forda otrzymała logo Bronco na stosunkowo małej osłonie poduszki powietrznej. Wieniec jest w pełni okrągły, stosunkowo gruby i skórzany, a także podgrzewany. Całość dobrze leży w dłoni, a regulacja jest manualna, w dwóch płaszczyznach.

Ford przemyślał aspekt sterowania, więc do dyspozycji otrzymujemy fizyczne klawisze, ale ukryte za gumowymi osłonami. W końcu jest to auto terenowe, więc zabezpieczenia przed zabrudzeniami zostały zrobione w możliwie najlepszy sposób. Jednocześnie nie cierpi na tym ergonomia. Sekcja na lewym ramieniu obsługuje tempomat i natężenie dźwięku, podczas gdy prawa odpowiada za obsługę cyfrowych zegarów oraz pozostałe funkcje multimedialne.

Deska rozdzielcza z mnóstwem przełączników

Wnętrze nowoczesnego samochodu z widokiem na kierownicę, deska rozdzielcza z dużym ekranem nawigacyjnym, dźwignia zmiany biegów i foteli z czarnej skóry.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Deska rozdzielcza Bronco ewidentnie ma swój charakter i czuć, że została stworzona do pracy w ciężkich warunkach. Oczywiście całość przełamują nowoczesne ekrany, ale ogólna obsługa nadal bazuje na fizycznych przyciskach. Naturalnie nie da się też ukryć, że czego nie dotkniemy, tam będzie twardo, ale tak ma być. Najważniejsze, że nic nie trzeszczy w trakcie jazdy, więc najważniejsze cele zostały spełnione.

W ramach kokpitu Bronco bardzo dużo dzieje się już na samym jego szczycie, który skrywa nie tylko część systemu nagłośnienia, ale m.in. dodatkowe gniazda USB-C i USB-A. Przydadzą się one m.in. do montażu akcesoriów. Do tego witają się z nami pierwsze fizyczne przyciski, które będą dla nas bardzo ważne w trakcie jazdy terenowej, bo to nimi m.in. aktywujemy blokady mostów i rozpinamy stabilizator.

Przechodząc już pod ekran systemu multimedialnego, witają nas kolejne klawisze. Tym razem mówimy o sekcji, która pozwala obsługiwać multimedia i klimatyzację. Poniżej dojrzymy schowek, w którym kryje się kolejna para gniazd USB-C i USB-A, a także ładowarka indukcyjna.

Pomiędzy fotelami pojawia się dźwignia od przekładni automatycznej. Reduktor i pracę napędu dostosowujemy poprzez osobne pokrętło, więc w pełni elektronicznie. Mechaniczne wajchy odeszły na bok, co akurat ma swoje wady i zalety. Niemniej, idąc dalej, dojrzymy dwa uchwyty na kubki i nieregulowany podłokietnik. Ten ostatni możemy nawet zamykać na klucz, a w środku znajdziemy prosty organizer i stosunkowo spory schowek.

W testowanym Bronco Badlands ciekawie wygląda jeszcze sekcja nad lusterkiem fotochromatycznym. Znajdziemy tam nie tylko dodatkowe oświetlenie do czytania, ale również sześć przełączników do dodatkowych akcesoriów. Ford rozprowadził instalację elektryczną, która pozwala nam w bardzo szybki sposób podłączyć m.in. dodatkowe oświetlenie. To naprawdę świetne rozwiązanie, bo Amerykanie uprościli życie użytkowników Bronco. Minimalnie, bo minimalnie, ale jest to gest warty docenienia.

Drugi rząd nadal pozostaje wygodny

Tylne drzwi w Bronco wciąż oferują odpowiedni otwór, aby komfortowo zajmować miejsca na kanapie. Naturalnie pomaga w tym odpowiednia rączka na słupku B, co by nie wskakiwać do środka. Bez zmian pozostaje wykończenie boczka, który jest twardy, ale daleki od typowej czerni.

W drugim rzędzie siedzeń siedzi się odczuwalnie wyżej, ale też nie ma obaw o brak miejsca. Jest go całkiem sporo i nawet osoby ze wzrostem powyżej 1,9 metra poczują się swobodnie. Jedynie oparcia mogłyby być wyższe. Z zakresu regulacji warto zwrócić uwagę na charakterystyczne zagłówki, a także fakt, że możemy w minimalnym zakresie ustawiać kąt pochylenia oparcia kanapy (40:60).

Podróżujący na tylnej kanapie Forda Bronco mogą liczyć na kilka udogodnień. Pojawiają się różne źródła zasilania (USB-C, USB-A, 230 V do 400 W), gazetowniki, podłokietnik z niezasłoniętymi uchwytami na kubki i mocowania Isofix. Te ostatnie nie zostały osłonięte żadnymi zaślepkami, więc trzeba uważać na tapicerkę podczas montażu fotelików. Do pełni szczęścia zabrakło głównie dodatkowego nawiewu.

Oświetlenie i zdejmowany dach (+drzwi)

Za chwilę przekonacie się, że sztywność nadwozia Bronco sprowadza się nie do dachu i drzwi, gdyż są to zdejmowane elementy. Dlatego we wnętrzu Forda znajdziemy cały stelaż, który zapewnia nie tylko wspomnianą sztywność, ale mieści również m.in. poduszki powietrza. To wszystko sprawia, że w Bronco nie oferuje rozbudowanego oświetlenia wnętrza. Dostępne są wyłącznie podstawowe źródła, które skupiają się na najważniejszych częściach samochodu. Do tego dochodzi symboliczne oświetlenie nastrojowe, które jest jednokolorowe i obejmuje obszar nóg w pierwszym rzędzie siedzeń. Regulować możemy jedynie jego jasność. Poza tym wersja Badlands otrzymała dodatkowe lampki do czytania mapy.

Niemalże na samym początku wspomniałem, że Ford Bronco to swego rodzaju terenówka-kabriolet. Świadczy o tym możliwość demontażu zarówno dachu, jak i drzwi. Oczywiście producent nie zaleca jeżdżenia po drogach publicznych bez tych ostatnich, ale tutaj też pojawiają się akcesoria i np. zamienniki drzwi z samych rur stalowych. Wracając jeszcze do dachu, ten możemy demontować w ramach czterech części: dwóch z przodu, jednego nad drugim rzędem siedzeń oraz całego bagażnika. Demontaż i montaż jest banalnie prosty, ale trzeba pamiętać, że taka funkcjonalność jest jednym z głównych powodów tego, że we wnętrzu Bronco jest dosyć głośno.

Naturalnie podobne rozwiązanie oferuje Jeep Wrangler. W odróżnieniu od niego Ford postanowił jedynie zamontować szybę na stałe. Tej nie położymy na masce. Druga różnica to wykończenie samych paneli dachu, które w Bronco są miękkie i najzwyczajniej w świecie wyglądają lepiej. Trzecia to lusterka, które w testowanym samochodzie przymocowane są do nadwozia, więc pozbycie się drzwi nie pozbawia nas możliwości obserwowania drogi dookoła nas.

Bagażnik zniesie wszystko i sporo zmieści

Z racji, że górna połowa bagażnika również stanowi część demontowalnych elementów Bronco, tak dostęp do tej przestrzeni odbywa się dwuetapowo. Najpierw musimy otworzyć klapę, pamiętając o odpowiedniej przestrzeni. Istotne jest, aby faktycznie odchylić ją do końca, w czym pomaga siłownik, gdyż dopiero wtedy będziemy mogli podnieść szybę i ostatecznie dostać się do bagażnika.

Bagażnik Bronco jest bardzo ustawny i wygląda na duży. Faktycznie taki jest, gdy uwzględnimy możliwość pakowania się po sam dach. W takim wypadku uzyskujemy aż 873 litry. Jeśli myślimy o zdjęciu dachu oraz nałożeniu gumowej, akcesoryjnej osłony, czyli prościej mówiąc, spakujemy się do linii okien, przestrzeń ogranicza się do 562 litrów. To wciąż sporo, ale składając oparcia kanapy (w proporcjach 40:60, bez otworu na narty), ukaże nam się bagażnik o pojemności przekraczającej 1800 litrów. Jedynie trzeba uwzględnić pokonanie progu, którego nie da się pominąć. Mało? Nie zapominajmy o relingach, haku holowniczym i szeregu akcesoriów, na które Bronco jest fabrycznie przygotowany.

W tym wszystkim zabrakło jedynie standardowych haczyków lub innych mocowań. Z udogodnień Ford przewidział wyłącznie jedno źródło światła i gniazdo 12 V. W ramach ciekawostek, w wersji Outer Banks z bagażnika można wysunąć podłogę, tworząc prostą „ławkę”, która ma udźwig do 136 kg. Niemniej zabiera ona 50 litrów z przestrzeni.

Wrażenia z jazdy Bronco są typowe dla terenówki

Szary samochód terenowy Ford Bronco zaparkowany w leśnym terenie na błotnistym podłożu.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Umówmy się, że auta terenowe nie są po to, aby komfortowo pokonywać setki kilometrów z punktu A do B. Nie, pod tym względem będą bardziej męczące od SUV-ów i innych, typowych samochodów osobowych. Wynika to z wyciszenia, częściowo wyposażenia i kilku innych czynników. Dlatego nie warto porównywać Bronco do chociażby BMW X5 (patrz: test BMW X5 50e), bo o ile na papierze są to auta z tego samego segmentu, tak w praktyce trafiają do zupełnie różnego grona odbiorców.

Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Skoro mamy to już za sobą, to… Fordem jeździ się naprawdę przyjemnie. Naprawdę byłem pozytywnie zaskoczony, że spokojna jazda nie jest aż nadto męcząca. Fakt, w środku jest głośno, nawet bardzo, co szczególnie odczujemy na drogach szybkiego ruchu. W końcu zdejmowany dach swoje robi i „przekrzykuje” nawet terenowe opony. Układ kierowniczy nie jest w 100% precyzyjny i trzeba mieć na względzie specyfikę kół (np. wysoki profil).

Podobnie należy pamiętać, że wyhamowanie ponad 2,3-tonową terenówką wymaga wyczucia. Na koniec wypadkowa wszystkich tych czynników, czyli wybieranie nierówności na drodze. Wszelkie uskoki są przenoszone do środka. Wpływ na to ma zarówno sztywne zawieszenie, jak i takie samo nadwozie. To była jazda po asfalcie i uwzględniając fakt, że Bronco to terenówka z krwi i kości, nie powinniśmy w ogóle narzekać, bo we wszystkich tych aspektach odczucia są lepsze w porównaniu do konkurencji. Główna w tym zasługa niezależnego zawieszenia z przodu zamiast sztywnego mostu, które z drugiej strony ogranicza „wykrzyż” w jeździe terenowej.

Testowany samochód terenowy Ford Bronco zaparkowany na leśnej ścieżce, z osłoną na zapasowe koło z tyłu z napisem "Bronco".
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Tymczasem dopiero w terenie Bronco ujawnia, skąd ma swoją nazwę. W końcu dziki koń budzi się do życia i naprawdę żadne wzniesienia, uskoki i większe przeszkody nie robią na aucie wrażenia. Ford tak naprawdę zadbał o wszystko, co najważniejsze, aby testowany samochód mógł być przygotowywany na dalsze wyprawy lub do zwiększania dzielności terenowej.

Już pomijam fakt, że możemy zdejmować dach oraz drzwi, bo to częściowo tylko „bajer”. Za to 33-calowe koła z 17-calowymi felgami, stalowe zderzaki, dodatkowe osłony pod podwoziem, wzmocnione progi, fabryczne uchwyty holownicze, rozpinany stabilizator, reduktor, przygotowanie pod wyciągarkę i rozprowadzona instalacja elektryczna pod dodatkowe akcesoria pomocnicze — to wszystko stanowi istotne zalety.

Wybierając wersję Badlands, możemy liczyć na poprawione kluczowe parametry terenowe, co doskonale obrazuje poniższa grafika Forda. Bronco na papierze może pochwalić się naprawdę dobrymi wartościami. Co też istotne, wszystko, co znajdziemy w recenzowanym aucie, ma swoje odwzorowanie w rzeczywistości. Ewidentnie dało się odczuć, że testowany egzemplarz zdążył już swoje przejść przez ponad 15 tys. kilometrów, ale wyłącznie przez zarysowany lakier i poobijane zderzaki.

Właściwości terenowe Forda Bronco / materiały producenta

Jak w praktyce radzi sobie Ford Bronco w terenie? W mojej opinii jest to jedno z najlepszych aut na rynku, które faktycznie możemy kupić w salonie i bez większych przeszkód oraz obaw od razu pojechać na bezdroża. Niemniej w tym wypadku polecam sprawdzić opinie ekspertów z Terenwizji, którzy doskonale wiedzą, jak obchodzić się z samochodami terenowymi.

Dynamika jazdy jest tak dobra, że aż strach

Podniesiona maska samochodu ujawniająca zabrudzony i używany silnik, z widocznymi przewodami, akumulatorem i innymi komponentami.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Częste porównania Bronco z Wranglerem mają swoje przełożenie na zespół napędowy. W końcu zawieszenie i inne układy możemy dosyć swobodnie modyfikować. Gorzej robi się, gdy chcemy zmienić lub poprawić silniki.

O ile Jeep przestawił się na elektryfikację, tak Ford pozostał amerykański do szpiku kości. Oba modele oferują bardzo zbliżoną dynamikę, moc i poboczne parametry. Jednak Bronco wygrywa tym, że osiągi generowane są z silnika V6, który oferuje znacznie, ale to znacznie lepszą kulturę pracy i przy okazji jest przyjemny dla ucha. Do pełni szczęścia brakuje tylko bardziej donośnego wydechu, rodem na przykład z Forda Rangera Raptora.

System G.O.A.T. w Bronco Badlands oferuje 7 trybów jazdy (na czele z Baja), z czego tylko z dwóch będziemy korzystać na co dzień (Eco lub Normal). Pozostałe wykorzystujemy w terenie, co obrazują dodatkowe komunikaty. Ford dostosowuje zarówno działanie napędu na 4 koła, który realizowany jest w pełni elektronicznie (bez żadnych wajch), jak i dodatkowych rozwiązań offroadowych.

Przez to ostatnie rozumiem m.in. rozpinany stabilizator, system kontroli zjazdu z wniesienia i inne. Istotną zaletą Bronco pozostają dwie blokady mechanizmu różnicowego (przednia i tylna). Z kolei ciekawostką jest… funkcja wspomagająca zawracanie, która blokuje tylne, wewnętrzne koło, aby zmniejszyć promień skrętu i to… faktycznie pomaga, choć to „bajer” w ogólnym rozrachunku.

Na papierze Bronco w wydaniu Badlands przyspiesza od 0 do 100 km/h o 0,5 sekundy gorzej względem Outer Banks, bo w 7,2 sekundy. Jednak moje pomiary pokazały, że testowany egzemplarz nie ma problemów z zejściem poniżej 7 sekund, więc Ford ewidentnie daje niespodziewany bonus. Prędkość maksymalna to z kolei nieco ponad 160 km/h, co wynika z bardzo słusznej, elektronicznej blokady nałożonej przez producenta. W tym wszystkim istotną rolę odgrywają nie tylko dwie turbiny, ale też 10-stopniowa skrzynia biegów. Jest ona bardzo szybka, ale nie da się ukryć, że momentami można odnieść wrażenie, że tych przełożeń jest za dużo.

W codziennej jeździe ciężko zarzucić coś złego pracy skrzyni biegów, ale potrafi czasami zgubić się, gdy nagle poprosimy cały układ o pełną moc. W terenie 10 przełożeń może stanowić istotną zaletę w połączeniu z reduktorem, bo jesteśmy w stanie bardzo precyzyjnie dostosować prędkość do aktualnych warunków. Poza tym mamy możliwość manualnej zmiany przełożeń, choć nie zachęcają do tego przyciski na lewarku. Popularne łopatki sprawdziłyby się lepiej.

Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Kluczowa w mojej opinii przewaga Bronco nad Wranglerem, to codzienna jazda po asfalcie. Ford znacznie pewniej się prowadzi i ani razu nie odczuwałem potrzeby ręcznego dołączania napędu na przednią oś. Mało tego, Bronco wręcz momentami daje ogromną frajdę z prowadzenia nawet po ubitym terenie. Mimo ogromnych rozmiarów i przeciętnej widoczności wewnątrz nie odczuwałem też większych problemów podczas manewrowania. Tak naprawdę najbardziej obawiałem się wjazdów do garaży, a to przez wysokość testowanego auta (1,96 m).

Spalanie Forda Bronco nikogo nie powinno dziwić

Klapka wlewu paliwa samochodu z otwartym korkiem i naklejką informacyjną o dozwolonym rodzaju paliwa.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Mając duży i mocny silnik, z dwoma turbinami, który napędza bardzo ciężki samochód z karoserią, która nie była tworzona z myślą o wybitnej opływowości, po prostu nie oczekujmy niskiego zużycia paliwa. Jeżeli będziemy chcieli podróżować z większą dynamiką, to bez problemu uzyskamy spalanie na poziomie 25 l/100 km. Na szczęście Ford Bronco może zabrać na pokład dużo benzyny, gdyż bak, który znalazł się na pokładzie, liczy aż 79 litrów pojemności. Do tego dodajmy fakt, że producent zastosował bezkorkowy system wlewu paliwa (Easy Fuel), który jest po prostu wygodny w obsłudze.

Przechodząc już do konkretów, ile pali Ford Bronco w mieście? Między 12 a 13 l/100 km (zasięg: ~630 km) to przedział, w którym poruszałem się najczęściej. Jak zawsze kluczowe znaczenie ma liczba startów zatrzymanych, czyli zakorkowane miasta i „czerwona fala” na sygnalizatorach są największymi wyzwaniami dla testowanej terenówki. Co prawda na pokładzie znalazł się system start-stop, ale nie ma on ogromnego znaczenia w naszych kalkulacjach.

Opuszczając obszar zabudowany, Bronco jest w stanie zejść poniżej 10 litrów. Komputer może wskazać spalanie w okolicach 8,3 l/100 km (zasięg: ~950 km) przy równej jeździe z prędkościami ~80 km/h. Jednak wybierając się w dalekie trasy drogami szybkiego ruchu, będziemy zmuszeni nie tylko do podróży w hałasie, ale też z wysokim zużyciem paliwa:

  • 100 km/h: 9,7 l//100 km (zasięg: ~810 km)
  • 120 km/h: 12,5 l/100 km (zasięg: ~630 km)
  • 130 km/h: 13,4 l/100 km (zasięg: ~590 km)
  • 140 km/h: 14,4 l/100 km (zasięg: ~540 km).

Dużo? Dużo, ale są to w pełni zrozumiałe wyniki. Jednak z drugiej strony wciąż mówimy o silniku V6, który nie jest wspierany motorem elektrycznym, a powyższe rezultaty wcale nie się aż tak odległe od… spalania Jeepa Wranglera 4xe.

Ford nie oszczędzał na systemach wsparcia w Bronco

Tył szarego samochodu terenowego Ford Bronco z zabezpieczonym kołem zapasowym, zaparkowanego na leśnej ścieżce.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Bronco, mimo że jego design mocno nawiązuje do modelu z lat 60. ubiegłego wieku, jest nowoczesnym samochodem. Dlatego na pokładzie znajdziemy sporo dobrych technologii, które sprawdzają się w codziennym wsparciu pracy kierowcy. Trzeba przyznać, że nie spotkałem się z niczym, co miałoby jakiekolwiek cechy bycia irytującym, a wręcz przeciwnie. Całość urozmaicają szczegółowe opisy przy poszczególnych funkcjach, więc jeszcze raz muszę pochwalić za to platformę SYNC 4.

Przez dosyć długi czas nawet nie zauważałem, że Bronco ma na wyposażeniu system rozpoznawania znaków. Oczywiście musiał znaleźć się on na pokładzie testowanego Forda, ale w mojej opinii jest to najlepsza możliwa implementacja, jeśli chodzi o wizualizację. Stosowna ikona w żaden sposób nie mruga, nie narzuca się i nie jest sprzężona z dodatkowym „pikaniem”. Do tego w większości przypadków Bronco poprawnie rozpoznawał aktualne ograniczenia, ale skłamałbym, pisząc, że w ogóle się nie myli. Ma problem głównie ze znakami typowymi w Polsce, czyli obszarem zabudowanym lub strefami ze stałą prędkością.

Lusterka w Bronco są odpowiednio duże, więc najważniejsza cecha została spełniona. Ford oferuje również system monitorowania martwego pola (i ruchu poprzecznego) i tu ponownie nie mogę się przyczepić. Jedynie trzeba pamiętać, że obudowy nie są składane elektrycznie, więc musimy ręcznie sięgać do luster, gdy zrobi się ciasno na drodze.

Szary samochód terenowy Ford Bronco zaparkowany w lesie, widoczny z przodu i boku, z tablicą rejestracyjną oznaczoną "A22E" i polskim oznaczeniem kraju.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Ford oferuje adaptacyjny tempomat, który sprawdza się bez zarzutu. Powiedziałbym wręcz, że Bronco emanuje swoją wielkością i potrafi podjeżdżać bardzo blisko do poprzedzających aut, ale wciąż w bezpieczny sposób. Złego słowa nie mogę powiedzieć o sposobie reakcji radarów (szybkie i pewne) i algorytmów podczas jazdy na drogach szybkiego ruchu. To naprawdę dobry tempomat.

Z drugiej strony Ford nie pokusił się o wprowadzenie systemu jazdy autostradowej, który pilnowałby pasa ruchu. Na pokładzie Bronco znajdziemy wyłącznie asystenta, który dba o to, aby nie przekraczać wyznaczonych linii. Jednak wielkość auta sprawia, że często nie zauważamy jego istnienia, bo nie jest irytujący. Nie dziwi też fakt, że Bronco pozwala na jego wyłączenie z poziomu kierownicy.

Reflektory testowanego Bronco to jeden z tych elementów, który najbardziej nawiązuje do pierwowzoru. Na szczęście Ford pamiętał, żeby nie skupiać się tylko na designie, ale uwzględnić jednocześnie jakość rzucanego światła. Dlatego jakość świecenia reflektorów jest dobra, choć momentami chciałoby się, żeby snop sięgał dalej. W tym miejscu do gry wchodzą aktywne światła drogowe. Ford Bronco automatycznie włącza i wyłącza „długie” i robi to w sposób bardzo bezpieczny, tzn. nie zdarzyło mi się oślepić nikogo z naprzeciwka. Całość uzupełniają przednie, fabryczne światła przeciwmgielne.

Na koniec systemów wsparcia pojawia się system kamer 360 stopni. Oferowana przez niego jakość obrazu jest poprawna, choć moglibyśmy oczekiwać wyższego poziomu szczegółowości. Niemniej najbardziej doceniam kąt ustawienia poszczególnych obiektywów, które bardzo precyzyjnie pokazują nam odległości względem potencjalnych przeszkód. Jakby nie patrzeć, właśnie podgląd z kamer stanowi jedno z najważniejszych udogodnień w jeździe terenowej, więc recenzowany Ford Bronco wypada pod tym względem na plus.

Test Ford Bronco Badlands. Podsumowanie i nasza opinia

Szary samochód terenowy marki Ford Bronco zaparkowany w lesie.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Terenówki wciąż mają się dobrze. Tak można zakończyć test Ford Bronco w wydaniu Badlands, gdyż jest to świetne auto, które ewidentnie zostało stworzone z myślą o jeździe po nieubitych szlakach. Jednocześnie nie odstrasza od siebie w żaden sposób topornością i oferuje naprawdę mocny napęd, który zaskakuje nie tylko w terenie, ale również na drogach asfaltowych. Dodatkowo Amerykanie dodali wiele przyjaznych w obyciu technologii, więc jest to ewidentnie auto nowożytne z ogromnym potencjałem do dalszych modyfikacji.

Terenówki wciąż mają się dobrze, ale… są niesamowicie drogie. Oczywiście Ford musiał postawić na kompromis, wprowadzając tylko wybrane wersje (jedne z droższych) Bronco do Europy, bo podatki, cło itd. Niemniej ponad 400 tys. złotych to ogromna kwota, a we wnętrzu jest dosyć plastikowo, audio potrafi trzeszczeć, więc jest to coś za coś. Potrzebujemy więcej luksusu? Zajrzyjmy do salonów konkurencji, ale jednak z obawą o gorsze właściwości terenowe oraz mniejszy potencjał na rozbudowę.

Zdjęcie otwierające: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw