elektryczny traktor Fendt

Elektryczny traktor to przyszłość dla rolników? Z takim czasem ładowania to nie ma prawa się udać…

2 minuty czytania
Komentarze

Elektryfikacja to nie tylko samochody osobowe, czy ciężarówki. Swoich sił spróbowała także niemiecka marka Fendt, proponując ogromny elektryczny traktor. Obecnie maszyna przechodzi szereg testów i już wiemy, że jeden z nich zdał na „dwóję”…

Elektryczny traktor Fendt. To nawet ma sens, ale…

Konwersja miała miejsce w holenderskim oddziale firmy. Producent chwali się, że taką modyfikację może dokonać na życzenie klientów, szczególnie że traktor już teraz spisał się w warunkach roboczych.

Nic dziwnego, w końcu na papierze silnik elektryczny jest wręcz idealnym rozwiązaniem dla maszyn rolniczych. Ogromny moment obrotowy dostępny od samego początku to tylko jedna z przewag nad silnikami spalinowymi. W przypadku ciągników wielkim problemem nie będzie też masa baterii. Co więc może pójść nie tak?

To, co zawsze: ładowanie. Fendt do swojego prototypu zainstalował pakiet baterii o pojemności 240 kWh lub 360 kWh, co poskutkowało nie tylko długim ładowaniem, ale też znacznym obciążeniem sieci energetycznej.

W praktyce któraś pojemność baterii (Fendt nie podał dokładnie, która z opisanych) wystarczy na około 8 godzin prac polowych, a kończy się 19-godzinnym ładowaniem. Co więcej, jeśli kupujący zgodzi się na właśnie większy pakiet baterii, czyli 360 kWh, nie będzie mógł zainstalować przedniego podnośnika.

Elektryczny traktor ma sens, ale akurat nie jak są żniwa

elektryczny traktor Fendt

Te 19 godzin ładowania można oczywiście skrócić do 10 godzin, jeśli podłączymy elektryczny traktor do prądu między 20-80%, co oznacza, że baterię odzyskamy bezstresowo w nocy. Nie stanowiłoby to problemu w małym gospodarstwie, kiedy akurat nie ma żniw.

W przeciwnej sytuacji traktory są używane przez wiele godzin ze zmieniającymi się kierowcami. Konieczność naładowania ciągnika, która wyłącza go z użytku na prawie dobę, mija się więc całkowicie z celem i samo przez siebie sprawia, że maszyna jest przez połowę czasu bezużyteczna.

Pozostaje sobie zadać pytanie: gigantyczny moment obrotowy silnika elektrycznego, czy chwila tankowania silnika diesla? Obawiam się, że rolnicy już znają odpowiedź. Szczególnie że Fendt nie „pochwalił się” ceną konwersji traktora na prąd, jednak śmiało można założyć, że kwota zwiększy się przynajmniej dwukrotnie względem modelu spalinowego.

Zdecydowanie lepszą opcją jest traktor z ogniwami wodorowymi, nad którą niemiecka firma również już pracuje.

    Motyw