test volvo xc40

Szefowie Volvo i Rolls-Royce: samochody elektryczne nie potrzebują większych zasięgów

3 minuty czytania
Komentarze

Wszyscy wiedzą, że samochody elektryczne mają jeden główny problem, a są to dalsze trasy. A przynajmniej tak nam się wydaje, bo CEO Volvo i CEO Rolls-Royce twierdzą inaczej. Co więcej, mogą mieć sporo racji.

O tym, że samochody elektryczne nie są idealne, pisałem między innymi w materiale o faktach i mitach, w materiale o kosztach podróży i opisując swoją własną, 1000-kilometrową trasę VW ID.3. W żadnym z tych trzech miejsc jednak nie powiedziałem, że są fatalne. Przeciwnie, elektryki mają swoją grupę docelową, w którą wpisują się wręcz idealnie. I o tym właśnie opowiedział serwisowi Autokult Jim Rowan, CEO Volvo.

Samochody elektryczne nie potrzebują zasięgu

test volvo xc40 samochody elektryczne

Tak twierdzi nie tylko Jim Rowan, ale też Torsten Müller-Ötvös, CEO marki Rolls-Royce. Obaj prezesi gigantycznych marek stwierdzili w swoich wypowiedziach, że klienci decydujący się na samochody elektryczne wcale nie wymagają gigantycznego zasięgu. Co więcej, uważają, że 500 kilometrów zasięgu (i nawet mniej) to w zupełności wystarczające wartości dla elektryka.

Powód jest prosty. Rowan twierdzi, że wraz z rozwojem infrastruktury ładowania, klienci nie będą oczekiwali ogromnych wartości. Im więcej ładowarek, tym mniejsze akumulatory wystarczą.

Prezes Volvo potwierdził, że 90% klientów Volvo nie interesuje się zasięgiem, bo nie pokonuje codziennie 500 kilometrów do pracy i z powrotem, ani nawet w ciągu tygodnia. Zauważył też, że produkcja samochodu z maksymalnie wysokim zasięgiem jest o wiele droższa, a masa takich aut o wiele wyższa. Według niego w najbliższej przyszłości będzie się dążyło raczej do redukcji akumulatorów.

Jego zdanie podziela CEO marki Rolls-Royce. Pierwszy elektryk producenta, Spectre, nie ma dużego zasięgu i zdaniem Mullera-Otvosa wcale nie musi go mieć, bo klienci zainteresowani drogimi samochodami nie pokonują dużych dystansów nawet między miastami. Jego zdaniem zasięg jest więcej niż wystarczający, bo klientów Spectre nie dotyczy problem ładowarek – bogatsi posiadacze i tak będą ładowali go w zamkniętych garażach, a nie w trasie.

I to wszystko ma sens. Ale…

Volvo stawia wszystko na jedną kartę i przenosi się całkowicie na „elektryki”

Trudno się nie zgodzić: właściciele samochodów elektrycznych rzadko kiedy decydują się na zakup takiego pojazdu w momencie, w którym muszą się tym zasięgiem realnie martwić. Taka sytuacja ma miejsce dosłownie kilka razy do roku, a wraz z rozwojem infrastruktury (nieuniknionym, tak czy inaczej), problem zaniknie. Akumulatora i tak w większości przypadków nie zaleca się zawsze ładować do 100%, a to właśnie ostatnie 20% ładuje się najwolniej. Co więcej, mniejsze akumulatory to zarazem szybsze ładowanie.

Jest tylko jedno „ale”. Kupujący samochody bardzo często chcieliby, by ich pojazd służył „do wszystkiego”, a nie tylko do dojazdów do pracy. Chcą mieć pewność, że komfortowo samochodem pojadą na wakacje, na narty, czy w dalszą trasę w razie potrzeby. O ile w Europie nie jest to bardzo uciążliwe, o tyle w Polsce mamy obecnie 0,7 ładowarki na 100 kilometrów, z czego większość wolnych, albo bardzo drogich. Krótko mówiąc, infrastruktura nam bardzo nie sprzyja i słaba sieć energetyczna na razie nie zapowiada, żeby miało się to zmienić.

Motyw