mercedes-c-300-d-test-w206-recenzja-opinie
LINKI AFILIACYJNE

Test Mercedes C 300 d 4MATIC. Po zakazie diesli właśnie za takimi autami będziemy tęsknić

20 minut czytania
Komentarze

Przed Wami test Mercedesa C 300 d 4MATIC, który okazuje się rodzynkiem spośród wszystkich recenzji, które dla Was przeprowadziliśmy. W końcu pod maską tego auta znajdziemy silnik wysokoprężny, co w dobie wszechobecnych hybryd i elektryków stanowi nie lada wyróżnienie. Ok, na pokładzie jest miękka hybryda (MHEV), ale wciąż mówimy o samochodzie wyjątkowym i jednocześnie takim, za którym z czasem naprawdę będziemy tęsknić. Dlatego sprawdźcie, co dokładnie oferuje najnowsza klasa C (W206) z 2-litrowym dieslem i napędem na 4 koła.

Zalety

  • Daleki zasięg na jednym tankowaniu
  • Świetny system multimedialny
  • Bardzo wygodne fotele
  • Genialne prowadzenie z 4MATIC i tylną osią skrętną
  • Technologii nie brakuje, ale najważniejsze, że działa ona w pełni sprawnie i jest użyteczna

Wady

  • Ograniczona ilość miejsca w drugim rzędzie
  • Podobnie z bagażnikiem, do którego dostęp mógłby być lepszy
  • Miejscami gorsze wykończenie i wszechobecne piano black

Test Mercedes C 300 d 4MATIC w trzech zdaniach podsumowania

Testowany Mercedes pokazał mi się z idealnej strony, bo daje od groma luksusu i technologii połączonej ze świetnym silnikiem oraz takim samym napędem. Oczywiście to klasa C, więc nie ma wiele miejsca w drugim rzędzie i bagażniku. Za to pod względem zastosowanych rozwiązań niczego mu nie brakuje.

8,4/10
Ocena

Mercedes C 300 d 4MATIC

  • Ergonomia systemu operacyjnego 9
  • Fabryczna nawigacja i obsługa Apple CarPlay/Android Auto 9
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 8
  • Bagażnik 7
  • Stosunek dynamika-spalanie 9
  • System audio 8
  • Systemy wspomagające jazdę 9

Cena Mercedesa C Class (W206) – wersje silnikowe i wyposażenia

Mercedes daje ogromny wybór klientom, którzy są zainteresowani klasą C. Konfigurator zaczyna się aż od 16 wersji silnikowych, które podzielone są na odmiany benzynowe, diesle i hybrydy. Te ostatnie także mogą być napędzane zależnie od wersji za sprawą benzyny lub oleju napędowego. Rozpiętość cenowa jest ogromna, gdyż podstawowy model C 180 kosztuje niecałe 200 tysięcy złotych, a topowy C 43 AMG (na C 63 AMG jeszcze musimy chwilę poczekać) zaczyna się od 370 tysięcy złotych.

Naturalnie to dopiero początek, bo bazowy model C 300d 4MATIC kosztuje niecałe 270 tysięcy złotych. Tymczasem w pełni wyposażona, testowana wersja niebezpiecznie zbliża się do 400 tysięcy złotych. Wynika to z zastosowania praktycznie wszystkich dostępnych opcji. Wśród nich pojawia się w pełni skórzana tapicerka, skrętna tylna oś, opcjonalny lakier, 19-calowe felgi AMG, reflektory Digital Light z funkcją projekcji, system nagłośnienia Burmester 3D i wiele, wiele innych pakietów.

Ile kosztuje ubezpieczenie Mercedesa C 300 d 4MATIC?

Według danych Rankomatu ubezpieczenie OC testowanego Mercedesa dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 450 złotych. Niektóre ubezpieczalnie proponują nawet 404 złote. To świetny wynik, biorąc pod uwagę walory samochodu, do których za moment przejdziemy. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie Mercedesa, klikając poniższy link.

Testowany Mercedes klasy C to generacja W206, czyli kolejny Baby Benz, który świętował niedawno 35 lat. Do niedawna też był to najmniejszy sedan (limuzyna) firmy, aż pojawiła się A klasa w sedanie (i CLA). Oczywiście w ofercie znajdziemy jeszcze klasę C w nadwoziach kombi (+All Terain), coupe i kabriolet. Co ciekawe, Mercedes jeszcze nie zdecydował się na wprowadzenie elektrycznej odmiany.

Naturalnie konkurencji dla Mercedesa klasy C nie trzeba daleko szukać. Jako reprezentant segmentu D (premium) obok ustawiają się Audi A4 i BMW serii 3. Wychodząc poza niemiecką trójcę, dojrzymy Volvo S60 oraz Lexusa IS. Tym sposobem jest w czym wybierać.

Na pokładzie jeden z najlepszych systemów operacyjnych

Klasa C generacji W206 wykorzystuje najnowszą platformę MBUX włącznie z wyświetlaczami. Jest to niemalże najwyższy system stosowany przez Mercedesa. Wyżej w hierarchii jest już tylko Hyperscreen, który spotkamy w modelach EQS i EQE. Z kolei niżej stawiane są mniejsze ekrany, znane między innymi z EQA.

Oferowana funkcjonalność jest bliższa, a nawet niemalże identyczna względem tego, co znajdziemy właśnie we flagowych modelach. Nie bez powodu mówi się, że testowana C-klasa to pomniejszona limuzyna, czyli S-klasa. Oczywiście różnica sprowadza się nie tylko do rozmiaru, ale też do konkretnych rozwiązań w poszczególnych menu systemu.

Z racji topowej wersji wyposażenia testowanego egzemplarza na pokładzie znajdziemy centralny, pionowy i niemalże 12-calowy wyświetlacz. Przed kierowcą pojawiają się 12,3-calowe, cyfrowe zegary. Do tego informacje prezentowane są jeszcze na szybie w ramach sporego, kolorowego panelu HUD. Wszystkie zastosowane ekrany oferują świetną jakość obrazu i wysoką rozdzielczość, więc czas przejść do tego, co możemy oglądać na nich.

Cały system działa bardzo sprawnie. Bardzo rzadko zdarzały się sytuacje, żebym musiał dłużej poczekać na wykonanie polecenia. Jeśli już, to prawdopodobnie były one związane z gorszą jakością połączenia internetowego, aniżeli brakiem mocy obliczeniowej. Pamiętam też, że pierwotne odsłony tej generacji MBUX sprawiały wiele problemów właśnie w zakresie stabilności. Jeśli tak, to Mercedes zakasał rękawy i dzisiaj nie mogę złego słowa powiedzieć w kwestii jakości działania oprogramowania. W końcu aktualizacje oferowane są online i tych nie brakuje.

Jedyne, co jeszcze można poprawić, to i tak świetnego (jak na nasze warunki) asystenta głosowego. Z racji, że dobrze on rozumie, kto się zwraca do niego i nie ma problemów z językiem polskim, to do pełnego szczęścia brakuje tylko… płynności w generowaniu akcji. Po wydaniu polecenia często trzeba poczekać od kilku do nawet kilkunastu sekund na stosowną reakcję. Za to na easter eggi reaguje całkiem sprawnie — czyżby system uczył się użytkowników, którzy pierwsze co sprawdzają, to właśnie nietypowe polecenia?

Centralny monitor wymaga przyzwyczajenia, ale jest niesamowicie czytelny

Interfejs w testowanej wersji MBUX w C-klasie jest żywcem wyjęty z tego, co spotkałem we wspomnianym EQS. Oczywiście ograniczona jest funkcjonalność, co wynika między innymi z faktu, że tym razem nie ma mowy o napędzie elektrycznym i dostępny jest inny poziom wyposażenia. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że jest to ubogi system. Wręcz przeciwnie, bo treści nie brakuje, a dostęp do niej jest wygodny. Na ekran trafiła także obsługa systemu klimatyzacji, co nie wszystkim przypadnie do gustu, ale można się przyzwyczaić. Przeciętnie wypada system haptyczny, który raz faktycznie sprawiał, że czuliśmy, jakbyśmy dotykali fizyczne przyciski, a raz w ogóle nie reagował wibracjami.

Niech Was nie przerazi spora galeria, bo… to tylko wybrany fragment funkcji MBUX. W dalszej części recenzji znajdziecie również sekcje związane między innymi z dodatkowymi technologiami, które wspierają kierowcę w trakcie jazdy. Przeglądając powyższe zdjęcia, zapewne też zauważycie, że z czasem odcisków palców robiło się coraz więcej — nie są one do uniknięcia.

Tymczasem Mercedes pozwala w całkiem szerokim zakresie spersonalizować działanie poszczególnych modułów. Włącznie z fotelem kierowcy i pasażera, rozbudowanym oświetleniem ambientowym, taką samą pracą klimatyzacji oraz oczywiście jakością dźwięku.

Bardzo wygodna nawigacja i takie samo Android Auto oraz Apple CarPlay

Mercedes w ramach swojej platformy dostarcza system nawigacji, który został stworzony we współpracy z HERE. Jest to dobra kooperacja, bo tylko pojedyncze nitki świeżych ulic nie były dostępne, a wyznaczanie tras sprawdza się bez zarzutu. Nie brakuje wielu opcji personalizacji wyników, uwzględniania stacji paliw i sposobu dobierania ścieżek.

Od strony funkcjonalnej nawigacja Mercedesa działa bez zarzutu, ale skrywa jeszcze kilka asów w rękawie, które sprawiają, że chce się korzystać właśnie z niej. Przede wszystkim chodzi o świetną integrację z cyfrowymi zegarami i HUD. Dodatkowo do dyspozycji możemy mieć (za dopłatą) rozszerzoną rzeczywistość (jak w EQS i BMW X1), czyli na obrazie z kamery (z szyby czołowej) system nakłada strzałki, abyśmy na pewno nie mieli wątpliwości, w którą ulicę skręcić lub jak pojechać na rondzie. Sprawdza się to bardzo dobrze. Dodatkowo Mercedes wyświetla obraz z kamer, gdy podjedziemy pod sygnalizator świetlny, co byśmy nie musieli wychylać się z fotela. Genialna sprawa.

Naturalnie nie mogło też zabraknąć Android Auto i Apple CarPlay. Na pokładzie znajdziemy obie platformy i obie pracują w trybie bezprzewodowym bez żadnych uwag. Częściowo przekazywane informacje dostępne są również w ramach cyfrowych zegarów i HUD, ale nie jest to tak zaawansowane rozwiązanie jak fabrycznie zintegrowana nawigacja.

Cyfrowe zegary każdy dostosuje pod siebie i tak samo HUD

Mercedes nie ogranicza się, jeśli chodzi o wielkość ekranów, więc cyfrowe zegary również prezentowane są na sporej powierzchni i w wysokiej rozdzielczości. Podobnie firma nie stara się narzucać jednego, konkretnego stylu prezentowanych informacji, więc dostępnych jest wiele trybów UI — od tych najprostszych, najbardziej dyskretnych, po najbardziej rozbudowane i sportowe. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

W ramach prezentowanych informacji nie brakuje komputera pokładowego, wskaźników Eco, a nawet szczegółowych map. Oczywiście do tego dochodzą wskazania ze wszelkich asystentów drogowych.

Niemniej częściej będziemy patrzeć na to, co się dzieje na sporej wielkości wyświetlaczu przeziernym. Ten jest kolorowy i ponownie możemy dostosować mnogość informacji, które mają być prezentowane na nim. Wszystko w sposób czytelny i bardzo przystępny dla kierowcy.

Wnętrze także ma większe aspiracje

Zanim spojrzycie na wyposażenie i wykończenie poszczególnych elementów, pamiętajcie, że Mercedes daje ogrom opcji personalizacji wnętrza. Tapicerka, dekory, kierownica, oświetlenie ambientowe — wszystko możemy dobrać pod siebie za odpowiednią opłatą. Testowany egzemplarz może pochwalić się bardzo dobrym wykonaniem. Wszelkie zastosowane materiały cechują się wysoką jakością i niezłym spasowaniem. Nie jest ono idealne, bo niektóre elementy potrafią odezwać się po naciśnięciu lub przy… mocniejszym uderzeniu basu. Jednak dzieje się to głównie na postoju, gdy nie pracuje silnik. W trakcie jazdy wszystko zachowuje odpowiednią ciszę. Wtedy też docenimy świetny system audio, który bardzo dobrze wpasowuje się w charakterystykę auta.

Przyczepić mogę się także do piano black, które już nosiło drobne ślady użytkowania, mimo że samochód odebrałem z przebiegiem niecałych 5000 kilometrów. Na szczęście w konfiguratorze za dodatkową opłatą (warto) te elementy można zastąpić ciekawszymi i bardziej praktycznymi materiałami.

Patrząc na wnętrze testowanej klasy C, po raz kolejny możemy odnieść wrażenie, że to mniejsza klasa S, bo nie tylko karoseria jest zbliżona. Jedni traktują to jako wadę, inni jako zaletę, ale na pewno trzeba oddać, że mówimy o samochodzie, który w pełni należy do klasy premium.

Zanim jeszcze wejdziemy do środka i przyjrzymy się szczegółom, spójrzmy na dach, gdzie pojawia się spore, dwuczęściowe okno. Fragment nad pierwszym rzędem siedzeń jest otwierany, a całość dodatkowo możemy zasunąć dosyć cienkim materiałem w ramach rolety. Wszystko sterowane jest elektrycznie i to na kilka sposobów — z panelu nad lusterkiem lub z systemu MBUX. Co istotne, okno dachowe nie wywołuje dodatkowych szumów i mając 1,8-metra wzrostu, nie odczuwałem ograniczonego miejsca nad głową.

Czuć, że to Mercedes już po otworzeniu drzwi

Otwieramy drzwi i od razu widzimy cechy charakterystyczne dla Mercedesa, czyli na drzwiach pojawia się rozbudowane sterowanie fotelem i taki sam system audio od Burmestera. Pojawia się również opcja otwierania bagażnika ze schowka, który jest akceptowalnych rozmiarów.

Zaglądając do wnętrza, zobaczymy z lewej strony sterowanie światłami i hamulcem postojowym. Oba elementy są też automatyczne, więc naprawdę rzadko będziemy tutaj zaglądać. Z tej samej strony pojawia się sterowanie kierownicy, która oczywiście także jest elektrycznie regulowana i podgrzewana.

Siadając na fotelu kierowcy, docenimy niesamowicie szeroką regulację w praktycznie każdej płaszczyźnie. Nie brakuje opcji związanych z lędźwiami i udami, podgrzewania i wentylacji. Ręcznie tak naprawdę dostosowujemy wyłącznie pochylenie zagłówka. Fotel także wspiera dynamiczną kinetykę, co by długie trasy były jeszcze bardziej przyjemne. Wisienką na torcie jest automatyczne dostosowywanie pozycji względem wzrostu kierowcy, co działa… poprawnie, ale później i tak będziemy robić korekty pod siebie.

Kierownica, która wygląda świetnie i wymaga przyzwyczajenia

Wysoko postawiona wygoda prowadzenia wynika między innymi z zastosowanej kierownicy. Idealny rozmiar, nieco grubszy, podcięty wieniec, bicepsy, oczywiście podgrzewanie i… ciekawy ogólny wygląd.

Mercedes już ostatecznie postawił w swoich samochodach na przyciski fizyczne zespolone z panelami dotykowymi — tym razem w ramach podwójnych poprzeczek. Podobne rozwiązanie spotkałem już w EQS, ale właśnie bez tego podziału i o ile w elektrycznym Mercedesie sprawdzało się to bardzo dobrze, tak klasa C oferuje nieco gorszą ergonomię. Wynika to właśnie z tego podziału na osobne belki, które wymagają przyzwyczajenia. Niemniej zasada działania pozostaje taka sama, czyli przyciski pod lewą dłoń odpowiadają za obsługę cyfrowych zegarów, a z prawej za centralny wyświetlacz.

Dostępne są również łopatki, które minimalnie przyspieszają pracę 9-stopniowej przekładni automatycznej. W ramach charakterystycznych elementów pojawia się też pająk, gdzie prawa dźwignia odpowiada za sterowanie kierunkiem jazdy, a lewa za kierunkowskazy i wycieraczki.

Konsola centralna wyznaczająca nowe trendy

Mercedes w swoich najnowszych modelach wyraźnie wydziela ekrany względem deski rozdzielczej. Dlatego centralny ekran został minimalnie odsunięty i skierowany w stronę kierowcy. Wyżej pojawiają się wydajne wyloty systemu klimatyzacji, a całość dopełnia świetne oświetlenie ambientowe, które przechodzi praktycznie przez cały samochód w ramach kilku dynamicznych stref.

Pod wyświetlaczem Mercedes zagospodarował kilka przycisków fizycznych, które również po części są panelami dotykowymi. Wśród klasycznych funkcji pojawia się sterowanie trybami jazdy, kamerami lub dźwiękiem. Jednocześnie dojrzymy tutaj czytnik linii papilarnych, który pozwala bardzo szybko aktywować personalizację konkretnego kierowcy.

Schodzimy jeszcze niżej, aby dojrzeć nieszczęsne piano black, pod którym znajdziemy spory schowek z regulowanymi cupholderami, dwoma gniazdami USB-C i ładowarką indukcyjną. Wygodne rozwiązanie, podobnie jak dalszy schowek, pod skórzanym, nieregulowanym podłokietnikiem. W nim także pojawiły się złącza USB-C i podświetleniem.

Na miejscu pasażera dostępny jest równie dobrze wyposażony fotel, co ten kierowcy. Przed kolanami dojrzymy przeciętnej wielkości schowek.

W drugim rzędzie jest wygodnie, ale nie można być wysokim

To w drugim rzędzie siedzeń od razu uświadomimy sobie, że nie jest to klasa S, a właśnie klasa C, bo miejsca jest znacznie mniej, ale… niekoniecznie mało. Wręcz tak idealnie, gdy chcemy jechać w czwórkę i wzrost pasażerów nie przekracza 1,8-metra.

Pasażerowie na tylnej kanapie otrzymują między innymi kolejne dwie strefy klimatyzacji (w sumie cztery) oraz kolejne dwa gniazda USB-C i jedno zapalniczki. Nie brakuje mocowań ISOFIX i podłokietnika, w którym… jest tylko miejsce na długopis lub uchwyt na smartfona.

Bagażnik typowy dla sedana, czyli bez szaleństw

Jak to w sedanach bywa, bagażnik nie jest ich najmocniejszą stroną. Przynajmniej w zakresie wielkości otworu załadunkowego i wysokości progu. W tym wypadku Mercedes ewidentnie bardziej postawił na wygląd, aniżeli praktyczność, ale też ostatecznie nie ma tragedii.

W końcu za elektrycznie otwieraną klapą pojawia się przestrzeń o pojemności 450 litrów, co wypada akceptowalnie na tle konkurencji. Nie najgorzej, ale też są lepsi. Testowany Mercedes może pochwalić się dodatkową przestrzenią pod podłogą na drobne rzeczy. Dostępne są także dwa haczyki i miejsca do mocowania siatki. Na plus warto też zaznaczyć możliwość składania kanapy z poziomu bagażnika. Możemy też ją podzielić w stosunku 40:20:40, ale wtedy musimy już wejść do auta, aby wydzielić środkową część.

Diesel, który kocha długie trasy i nie da sobie dmuchać w kaszę

Mercedes C 300 d to pierwszy samochód tej firmy, który testujemy i nie jest on elektrykiem. Mało tego, nie jest nawet hybrydą z dużym akumulatorem, a starym, dobrym dieslem. Oczywiście nie jest to bardzo stara konstrukcja i nie jest idealna w mniemaniu urzędników, ale na pewno świetna dla kierowcy. W końcu do dyspozycji dostajemy 2-litrowy silnik spalinowy o mocy 265 KM, któremu nie brakuje przede wszystkim momentu obrotowego (550 Nm), co przekłada się na przyspieszenie do 100 km/h w niecałe 6 sekund.

Tym sposobem dynamika jazdy stoi na naprawdę wysokim poziomie i w połączeniu z napędem 4MATIC nie są straszne żadne warunki podróżowania. A skoro już przy kołach jesteśmy, to klasycznie byłem wniebowzięty manewrowaniem za sprawą tylnej osi skrętnej. To coś niebywałego, że nawet w mniejszym samochodzie różnice są aż tak odczuwalne. Zresztą ogólnie rzecz biorąc, układ kierownicy klasy C wypada świetnie.

Nie inaczej jest z zawieszeniem, choć domyślam się, że nie wszystkim przypadnie ono do gustu ze względu na swoją sztywność. Jest dosyć twardo, co potęguje pakiet AMG (z fake’owymi końcówkami wydechu) i ostatecznie Mercedes siedzi całkiem nisko. Jednak zakręty nie są mu straszne i podróże z wyższymi prędkościami także. Nie ma żadnego bujania i innych nieprzyjemnych efektów typowych dla aut z miękkim zawieszeniem. Z drugiej strony klasa C odnajduje się bardzo dobrze wyłącznie na płaskich drogach. Wszelkie nierówności są dobrze wybierane, ale też mocno przenoszone na pasażerów.

Tryby jazdy wyraźnie zmieniają specyfikę auta

Oczywiście, jak to bywa w dzisiejszych samochodach, nie mogło zabraknąć kilku trybów jazdy. W przypadku testowanej klasy C różnice nie były ogromne, ale dało się odczuć zmianę zachowania reakcji na gaz i pracy skrzyni biegów. Ta ostatnia ze swoimi 9 przełożeniami sprawdza się bez zarzutu, choć momentami potrafi przeciągnąć niższe biegi, przez co utwierdzamy się w przekonaniu, że pod maską jest silnik wysokoprężny.

Tylko nie wspomniałem jeszcze, że Mercedes dołożył do zestawu również mikro-elektrownię, czyli C 300 d to miękka hybryda (MHEV). Rozszerzony system start stop bardzo sprawnie gasi i uruchamia silnik tak, że jest to praktycznie niewyczuwalne w kabinie — zarówno w trakcie jazdy, jak i pod światłami. Ogólnie wyciszenie wnętrza i kultura pracy 4-cylindrowej jednostki stoi na wysokim poziomie. Jak się wsłuchamy, to odkryjemy diesla, ale jest skutecznie wygłuszany przez dźwięk z głośników, który nie brzmi nadmiernie sztuczny.

Bardzo niskie spalanie, gdy jedziecie ze stałą prędkością

Jednak czym byłby diesel, gdyby nie niskie spalanie? Naprawdę dawno nie widziałem tak dobrych wyników. Tylko trzeba jeździć równo, bo jeśli chcemy korzystać z mocy i sprawdzać hamulce, to szybko odbija się to na wynikach spalania. Im dłuższa trasa ze stałą prędkością, tym osiągane rezultaty są znacznie lepsze.

Moje testy Mercedesa C 300 d przypadły na drastyczne załamanie pogody w Warszawie i okolicach, z mocnym wiatrem, ale bez śniegu. Nie są to idealne warunki, a mimo to osiągnięte wyniki wypadają świetnie. Przejeżdżając po kilkanaście kilometrów ze średnią prędkością, udało się uzyskać bez większych problemów:

  • przy 100 km/h – 5 litrów/100 km
  • 120 km/h – 5,8 l/100 km
  • 140 km/h – 7 l/100 km
  • jazda w mieście – 6,5-6 l/100 km

Niemniej jazda bardziej dynamiczna w terenie zabudowanym może sprawić, że uzyskamy średnie spalanie bliższe 10 l/100 km. Dołóżmy do tego 66-litrowy bak i uzyskujemy zasięg zbliżony do 1000 kilometrów. To robi wrażenie.

Technologia towarzyszy kierowcy na każdym kroku

Wspomniałem wcześniej o trybach jazdy, napędzie na wszystkie koła i skrętnej tylnej osi, ale to dopiero początek technologicznych rozwiązań, które oferuje testowany Mercedes C 300 d. Praktycznie z każdej strony sprawdzany przez nas egzemplarz posiadał coś ekstra, więc zacznijmy od przodu.

Z frontu dojrzymy przede wszystkim najbardziej zaawansowane reflektory LED. Dlatego fakt, że snop światła jest bardzo dobry i automatyczne długie sprawdzają się bez zarzutu, to jakby nie napisać nic.

Adaptacyjne reflektory przede wszystkim doskonale wycinają to, co powinny wycinać. Do tego dołóżmy projekcję świetlną na drodze, co by nie musieć odrywać wzroku od tego, co dzieje się przed nami. Co prawda w tym zakresie zbyt wielu akcji nie ma, ale podkreślanie zagrożeń wygląda dobrze (np. zjazdu z pasa ruchu). W wątku świateł jeszcze pozostając, również manewrowanie wypada znacznie lepiej, gdyż nawet z lusterek wydobywa się mocne światło, aby auto po bokach zostało lepiej doświetlone.

Wspominałem wcześniej, że MBUX ma ogromne możliwości, więc przed Wami kolejna galeria dostępnych przełączników w systemie:

Samochód monitoruje nasze samopoczucie i senność, ostrzega o ruchu poprzecznym, może samo hamować podczas manewrowania (dosyć drażniące) i oczywiście oferuje rozbudowany tempomat. W ramach tego ostatniego świetnie sprawdza się utrzymywanie w pasie ruchu i dynamiczne dostosowywanie odległości do poprzedzającego auta. Wszystko działa płynnie, bez szarpania, jak to przystało na Mercedesa, ale chętni mogą wyczulić działanie systemów. Tempomat też może wykorzystywać na bieżąco dane ze znaków (i nawigacji), co sprawdza się poprawnie, ale jednak na niektórych drogach może być irytujące, gdy ciągle zmienia się dopuszczalna prędkość.

Na końcu został system kamer 360 stopni, który może być aktywowany na podstawie lokalizacji GPS. Poza tym uruchamiany jest automatycznie w momencie, gdy czujniki wykryją przeszkodę lub wrzucimy wsteczny bieg. Oprócz wspomnianego wcześniej doświetlania sama jasność (i jakość) obrazu stoi na bardzo wysokim poziomie. Jedynie trzeba przyzwyczaić się do bardzo specyficznego kąta tylnej kamery, która mocno zniekształca obraz i wydaje się przez to, że jesteśmy dalej od przeszkody, niż ma to faktycznie miejsce. Na deser jest też opcja automatycznego parkowania, ale jak to zazwyczaj bywa z takimi dodatkami, szybciej zrobi to kierowca, więc uznajmy ją za ciekawostkę.

Test Mercedes C 300 d 4MATIC — podsumowanie

Potrzebujesz mocnego sedana, który oferuje od groma nowoczesnej technologii, mało pali i może przejechać setki kilometrów bez przerwy? Jednocześnie nie zależy Ci na ogromnym bagażniku i nie będziesz przewoził kompletu pasażerów? Klasa C (W206) od Mercedesa kłania się i zgłasza do działania. Nie mówimy o tanim samochodzie, szczególnie w kontekście testowanego egzemplarza i to oczywiście jest główną przeszkodą, ale też wyznacznikiem klasy premium.

Często powtarza się to stwierdzenie, ale takich samochodów niedługo już nie będzie, a to idealny przykład auta, które daje wiele radości z jazdy, użyteczności i komfortu podróżowania. Większość z tych cech wywodzi się bezpośrednio z zastosowanego napędu, który na równi z technologiami sprawia, że test Mercedesa Klasy C wypadł bardzo pozytywnie. To połykacz płaskich kilometrów w wygodnym stylu.

Motyw