Mercedes C63S AMG – 2 litry, 680KM i 2 tony. Pożegnajmy z żalem V8-ki, przywitajmy prąd…

7 minut czytania
Komentarze

Muszę przyznać, że nie miałem złudzeń, że tak właśnie się stanie, ale do tej pory z niedowierzaniem przecieram oczy. Kończy się bowiem pewna epoka motoryzacji, która przez wielu, w tym oczywiście mnie, jest szczerze uwielbiana. Wydaje się, że już bezpowrotnie musimy pożegnać silniki V8 w Europejczykach, ale przecież nie tylko, ponieważ już nawet Stany Zjednoczone, czyli kolebka V8-ek się elektryfikują. Nowy Mercedes C63S jest kolejnym krokiem do zakończenia epoki prawdziwej motoryzacji i nie chce zabrzmieć teraz jak boomer, ale ciężko jest doszukać mi się w nim rasowego charakteru poprzednich C-klas ze znaczkiem AMG…

Zapraszam na trochę wspominkowy artykuł, który przypomni nam wspaniałą erę ogromnych silników mercedesa, ale także rozdrapiemy zatracenie ikonicznego oznaczenia 63 AMG, które wcześniej wskazywały na brutalny charakter, dziś co prawda ukazuje wspaniałe osiągi, ale jeszcze bardziej przywołuje nieśmiałe popierdywanie czterech cylindrów rodem z Passata B5 z 1.8T.

Nowy Mercedes C63S ma wspaniałe osiągi, choć trochę się przytyło…

Mercedes C63S AMG tył

Najpierw trochę pochwalmy, bo osobiste odczucia to jedno, ale nie można odmówić nowej C klasie, że mocy ma zdecydowanie pod dostatkiem. C63-ka korzysta dokładnie z takiego samego, dwulitrowego motoru, jaki mogliśmy już znaleźć w C43 AMG. Obecnie natomiast został on wsparty dodatkowym silnikiem elektrycznym, który czyni z nowej C-klasy hybrydę. Co istotne zmienił się również sam silnik benzynowy, ale pod względem osprzętu. W C43 generował on 408 KM, w C63S sam benzyniak może pochwalić się mocą 476 KM i obecnie jest to najmocniejszy czterocylindrowy silnik, który został wyprodukowany. Dodatkowe 204 KM dokłada od siebie silnik elektryczny, który umieszczony jest za tylną osią i jest on spięty z elektronicznie sterowanym mechanizmem różnicowym.

Łącznie nowy Mercedes C63S AMG generuje zawrotne 680 KM, które na pewno będą w zupełnie wystarczające do prawdziwie szaleńczej jazdy. Jest to również pierwsza C-klasa AMG z oznaczeniem 63, która posiada napęd na cztery koła. Poprzednia 63-ka miała napęd na tylne koła. Oznacza to, że nowy Mercedes C63S jest mniej zwariowany? Mimo wszystko zapewne nie. Zapowiedziano bowiem tryb jazdy pod nazwą „master”, który ma mieć tendencję do wprowadzania pojazdu w nadsterowność, czyli potoczny drift. Zapewne będzie to tryb, który pozwoli nam odpiąć przedni napęd i przekazać zdecydowaną większość mocy na tylne koła. Ciekawe tylko, czy będzie możliwość wyłączenia zupełnie kontroli trakcji…

Wiemy już, że nowa C klasa w AMG będzie naprawdę potężna, ale będzie niestety też potężna pod względem wagi. Konkurent dla BMW serii 3 będzie ważyć ponad 2 tony, a dokładniej 2036 Kg co czyni go cięższym samochodem nawet od niektórych S klas ze stajni Mercedesa. Pierwsza setka ma być na zegarach w 3.4 sekundy, a maksymalnie pojedziemy 250 km/h z uwagi na elektroniczny ogranicznik. Na uwagę zasługuje również tylna skrętna oś, która z pewnością poprawi właściwości jezdne, ale jakoś nie widzę mimo wszystko 2 tonowego kloca na torze.

Kompletne zatracenie charakteru!

Nowy Mercedes C63S AMG zapowiada się na naprawdę mocne i bardzo technologicznie dopracowane auto sportowe, ale nie wiem jak wy, dla mnie konie pod maską, to nie wszystko. Kochałem poprzednie C klasy za absolutnie wspaniałe brzmienie i pewną brutalność. Moim ulubionym modelem zresztą po dziś dzień jest Mercedes C63 AMG generacji W204 Black Series, któremu pod względem mocy daleko do nowego tworu AMG. Tam mieliśmy „zaledwie” 517 koni, ale moc ta była krzesana z wolnossącego silnika V8 o pojemności 6.2 litra i była w całości przekazywana na tyle koła.

Był to samochód, który ryczał tak głośno, że słyszało się go kilka ulic dalej, a nierozważni kierowcy szybko kończyli w rowie, czy na drzewie. Może to okrutne, ale brutalność tej C klasy do dziś jest imponująca. Przypominam, że było to wolnossące V8! Bogaci tego świata, którzy mieli w swojej kolekcji jedno z tych zaledwie 800 wyprodukowanych sztuk, czasem dokładali do niego nawet turbo i wprowadzali inne modyfikacje, a silnik ten wytrzymywał podniesienie mocy do nawet 1000 KM!

Tak wyglądało 6.2 V8 od AMG w Mercedesie C63 AMG W204

Ostatnia generacja C63 z V8 i napędem na tyle koła przestała być produkowana w 2018 roku. Miała 4 litrowy silnik, który generował 510 KM i również przekazywał całą moc na tylną oś. Była to ostatnia C klasa z charakterem, choć niektórzy uważają tak jak ja, że to właśnie W204 zakończyło pewną erę niestawiania sobie ograniczeń przez producentów samochodów i dostarczania klientom nie samochodu, a pewnego wyjątkowego doświadczenia i emocji.

Co nowy Mercedes C63S AMG będzie robił źle, choć jeszcze nie wyszedł? Przede wszystkim jest po prostu samochodem, które powstało z ograniczeń. Z ograniczeń unijnych norm spalin, z mody na elektryfikacje i hybrydy. Choć AMG zapewnia, że dwa litry benzyniaka i dodatkowy silnik elektryczny jest tylko po to, żeby dostarczyć jeszcze więcej frajdy, to nie ma się co oszukiwać. Oznaczenie 63 AMG przybrało twarz śmiesznych dwóch litrów, ponieważ żyjemy w czasach downsizingu silników oraz elektryków. Nowe C63S AMG jest jednym wielkim ograniczeniem producenta, który zrobił, co mógł, ale nadal mówimy tutaj przede wszystkim o kompromisie. Nie rasowym brutalu z krwi i kości, jakim były poprzednie C klasy…

Ile to będzie kosztować i co zamiast C klasy?

Niestety na tą chwilę ceny są nieznane, ale pozwoliłem sobie zajrzeć w konfigurator obecnej C klasy AMG, którą nadal możemy zakupić z silnikiem V8. Obecnie za C-klasę z silnikiem V8 i pakietem AMG musimy zapłacić trochę ponad pół miliona złotych. Dużo, a nowa 63-ka będzie z pewnością jeszcze droższa, ponieważ jest jeszcze bardziej naszpikowana technologią. Szacuje, że jej ceny będą zaczynać się od 700 tysięcy w konfiguratorze. Co zatem wybrać, jeśli macie takie pieniądze, ale nowa C klasa do was nie przemawia?

Niestety wybór nie jest zbyt duży. Praktycznie można powiedzieć, że nie ma go wcale. Jeśli interesuje nas nadwozie coupe, to mamy większe pole manewru, jeśli chodzi o segment sportowych samochodów. W tym przypadku można zdecydować się na przykład na Porsche. Model Cayman GT4 zaczyna się od 500 tysięcy złotych, a nawet puszczając delikatnie wodzę fantazji, za 600 tysięcy będziemy mieć doposażony egzemplarz. A jest to w końcu Porsche. Taniej możemy mieć również BMW serii 3 i choć jego wygląd jest mocno dyskusyjny, to 3 litrowy, 6-cylindrowy silnik daje radę. Wszystko zależy od wyceny końcowej, jeśli Mercedes C63S AMG będzie kosztować ponad 700 tysięcy złotych, to nie wróżę mu ogromnego sukcesu.

Mercedes C63S AMG przód

Ba! Nadal można kupić przecież wspaniałego Nissana GTR-a, który ma 550 KM, ale jest lżejszy od przyszłej C-klasy o 200 kg. Ma lepsze przyspieszenie od zera do setki – poniżej 3 sekund oraz robi zdecydowanie większe wrażenie na ulicy niż C klasa w AMG. Jego ceny w doposażonej już wersji wahają się w okolicach 600 tysięcy złotych.

Pokazuje to, że Mercedes C63S AMG, aby odnieść sukces, musi być rozsądnie wyceniony. Ja wiem, że jest to mercedes i może nie ma dużo konkurencji w swoim segmencie, ale nadal po chwili grzebania w internecie, dochodzę do wniosku, że jeśli miałbym takie pieniądze i rozglądałbym się za naprawdę szybkim autem, to czterocylindrowa C klasa nie byłaby nawet na podium moich wyborów zakupowych. Pożyjemy, zobaczymy. Premiera w salonie już na początku następnego roku i dopiero wtedy przekonamy się, na co stać nową C-klasę. Może zaskoczy na wielu polach i będzie naprawdę godnym następcą obecnych czasów? Lepiej nie wykluczać żadnej możliwości.

Motyw