tesla z agregatem

Tesla jeżdżąca… na agregacie na benzynę. Tym razem zwolennicy paliwa śmiać się jednak nie powinni

2 minuty czytania
Komentarze

Niedawno w internecie pojawiło się pewne zdjęcie, które wywołało falę śmiechu wśród konserwatywnych fanów motoryzacji. Znajduje się na nim Tesla Model S, która za swoim bagażnikiem ma podczepiony bardzo prosty agregat prądotwórczy na benzynę.

Tesla z agregatem. O co tu chodzi?

Pierwszy raz Tesla została opublikowana na Twitterze przez Igora Sushko. Sytuacja jest dość prosta: w stolicy Ukrainy, Kijowie, samochód przemierzał miasto z przyczepionym do haka stelażem z agregatem prądotwórczym. Przez autora wpisu został on określony jako „źródło prądu” auta. W tym wypadku nie jest to jednak żaden śmieszny eksperyment (tak jak to miało miejsce w innym materiale), a realna sytuacja dostosowywania się do panujących warunków.

Nie zapominajmy, że w Ukrainie obecnie trwa trudna i krwawa wojna, a Rosjanie nieustannie atakują elektrownie. Mieszkańcy muszą przywyknąć do rzeczywistości powtarzających się awaryjnych i planowanych blackoutów, a taka sytuacja zdecydowanie nie sprzyja właścicielom samochodów elektrycznych. Agregat na haku jest więc prawdopodobnie awaryjnym źródłem zasilania, szczególnie że łatwo rozkodować jego model: to Könner&Söhnen Ks 2800C, który generuje raptem 2,8 kW maksymalnej mocy, a jego zbiornik to zaledwie 15 litrów. O pełnym naładowaniu można więc zapomnieć, ale awaryjnie na dłuższą metę samochód odzyska nieco prądu i będzie zdatny do jazdy.

Podobną „hybrydę” może zrobić sobie tak naprawdę każdy, a kilka takich konstrukcji na świecie już powstało. W tym kierunku poszedł też Nissan, który w swoich modelach stosuje napęd e-Power, wykorzystujący silnik spalinowy pod maską tylko jako generator prądu dla silnika elektrycznego umieszczonego na osi samochodu.

Ile kosztuje agregat na benzynę?

Sprawdziliśmy przykładowe ceny agregatów. Jednym z nich jest bohater wpisu, Ks 2800C.

Motyw