Tesla

Tesla z zasięgiem 3000 km bez ładowania. Zobacz, jak udało się to osiągnąć

2 minuty czytania
Komentarze

Głównym problemem samochodów elektrycznych jest zasięg i potrzeba ładowania, która wiąże się zazwyczaj z dość długim czasem oczekiwania. Taka kolej rzeczy nie podobała się twórcy kanału Warped Perception. Zastosował więc dosyć prosty sposób, by nie musieć korzystać z ładowarki…

Tesla z generatorem prądu

Właściciel samochodu wykonał bardzo prostą modernizację. W standardowym tylnym bagażniku zbudował obudowę z blachy ryflowanej, usunął szybę z klapy i wbudował „generator prądu”. Ten agregat to najprostszy silnik spalinowy o pojemności 400 cm3 i około 13 koni mechanicznych mocy. Pierwotny plan na testy był prosty, a zarazem abstrakcyjny: pokonać 1600 mil (około 2600 kilometrów) bez dotykania się ładowarek. Ostatecznie droga rozciągnęła się na niecałe 3000 kilometrów, ale podróż nie była taka wygodna, jakby się mogło wydawać.

Mały silniczek umieszczony w bagażniku pracował bez przerwy, nawet na parkingach hoteli, w których kierowca nocował. Samochód więc technicznie ładował się cały czas, ale jednocylindrowa jednostka okazała się być niekiedy zbyt słaba, by podołać potrzebnej ilości energii. Dlatego też Tesla nie pozwalała utrzymywać wysokich prędkości, a niekiedy wymagała postojów na poboczu. Zdarzyło się również, że Matt został zatrzymany przez policję za zbyt wolną jazdę.

Eksperyment, choć nie miał większego sensu, to był bardzo ciekawy. Sam właściciel jednak nie był szczególnie zadowolony. Jak widać, generator prądu potrzebny do wytworzenia odpowiedniej ilości energii musi być znacznie większy, niż użyty przez Warped Perception.

To nie jedyny szalony test przeprowadzony przez tego kierowcę. Zobaczcie jak radzi sobie Tesla… Z silnikiem odrzutowym:

Motyw