Netflix to kopalnia filmów i seriali. Jedne mogą przyprawić o uśmiech zażenowania, inne trzymają w napięciu. Co jakiś czas nowy tytuł podbija listy portalu streamingowego. „Kitz” to serial, który staje się hitem Netflixa. Jednak mam mieszane odczucia po jego obejrzeniu.
Zobacz także: Poznaj absolutnie wszystkie Usługi Google
Kitz staje się hitem Netflixa – o czym jest serial?
Kitzbühel to miasto w Austrii, gdzie piwo jest zimne, a rozgrywający się dramat specyficzny. Jest tak gorąco, że wybucha pożar, co widzimy już w pierwszym odcinku. W osobliwym austriackim kurorcie narciarskim Kitzbühel tajemnica koncentruje się wokół miejscowej dziewczyny, która infiltruje bogatą i wpływową grupę młodych ludzi, aby pomścić śmierć brata. Chociaż dramat jest fikcyjny, miasto jest bardzo realne.
W serialu naszą bohaterką jest dziewiętnastoletnia Lisi (Sofie Eifertinger), niedoszła projektantka mody, która po tragicznej śmierci swojego starszego brata Josepha (Felix Mayr) odrzuciła stypendium w szkole projektowania w Londynie. Jako barmanka bogatych i wpływowych, Lisi wymyśliła plan zemsty na ludziach, których uważa za winnych śmierci Josepha.
Jej najbliższy przyjaciel, miejscowy chłopak z farmy Hans (Ben Felipe), zostaje jej partnerem w zbrodni. Nie wszystko układa się tej parze tak, jakby chcieli. Pojawiają się bowiem wątki miłosne i inne okoliczności.
Czarnym charakterem jest tutaj Vanessa, która ma być winna śmierci Josepha – tak przynajmniej uważa Lisi. Jest ona influencerką i przywódczynią wysokiej klasy kliki wypoczywającej w Kitzbühel. Aspirująca aktorka uwielbia być w centrum uwagi i ma upodobanie do czekoladek Mozartkugel i utrzymywania swojego publicznego wizerunku. W serialu zobaczymy jeszcze jednego bohatera – chłopaka Vanessy, Dominika.
Czy warto obejrzeć Kitz?
Mam mieszane odczucia i nie odpowiem jednoznacznie, czy warto obejrzeć serial. Plusem jest fakt, że jeśli się nie spodoba, to jest to tylko 6 odcinków po około 45 minut każdy. Nie stracimy więc dużo czasu. „Kitz” jednak coś mi przypomina. W swym pomyśle jest trochę podobny do „Szkoły dla Elity”. W ostatnim odcinku można bowiem zastanawiać się, czy osoba winna zostanie faktycznie ukarana.
„Kitz” ma duży potencjał. Tytuł stara się zachować cel jako główny motyw, a mimo to kiepsko wypełnia minuty mniej interesującymi momentami. Zamiast skupiać się na postępach Lisi, wypełniacze, czyli poboczne historie są po prostu nudne. Potencjał tkwi w fabule, ale ta stanie się dość oczywista w ostatnim odcinku.
Z pewnością trzeba pochwalić główną bohaterkę, która jest wyjątkowo interesująca sama w sobie. Z jednej strony spokojna, z drugiej przebiegła. Inni bohaterowie nie mają wiele do zaoferowania.
Jeśli masz nadmiary czasu i lubisz dramaty o nastolatkach, możesz dać szansę serialowi. Z drugiej strony wydaje się, że to coś, co widzieliśmy setki razy i tak naprawdę nie wkracza na żaden nowy grunt. Obejrzałem i nie żałuję, ale nie zrobiłbym tego ponownie.
Źródło: netflix, decider, readysteadycut