komu przeszkadzają kasy samoobsługowe

„To dyskryminacja ludzi starych”. Komu jeszcze przeszkadzają kasy samoobsługowe?

5 minut czytania
Komentarze

Zastanawialiście się kiedyś, komu przeszkadzają kasy samoobsługowe? Okazuje się, że są grupy, którym postęp w dziedzinie robienia zakupów i kasowania produktów nie jest na rękę. Częściowo jest to zrozumiałe.

Kasy samoobsługowe przeszkadzają emerytom?

Łódzka Gazeta Wyborcza opisała w swoim serwisie internetowym historię pani Barbary – niezadowolonej klientki Lidla. Niezadowolonej z samoobsługowych kas, bo asortyment sklepu już jak najbardziej jej odpowiada. Emerytka chwali pieczywo i świeżość warzyw, ale na temat wspomnianych już kas ma zupełnie inne zdanie. Wciskam półbagietkę, bo bułka jakaś mała. Ekspedientka fuka, że się pomyliłam. Naciskam jabłka, a ona się złości, że nie wbiłam kodu. Czułam się jak kretynka – tłumaczy Gazecie Wyborczej. Według pani Barbary, kasy samoobsługowe to dobre rozwiązanie do prostych zakupów, dla młodszych ludzi. Całkowite wyłączenie możliwości płacenia w zwykłej kasie ma być natomiast dyskryminacją.

Warto zrozumieć historię tej kobiety. Mamy tu przykład osoby, która nie krytykuje postępu samego w sobie, a raczej czuje się w nim zagubiona i sfrustrowana. Można też zauważyć, że kasy samoobsługowe faktycznie swoim interfejsem czy czułością ekranu nieraz pozostawiają sporo do życzenia. Z moich obserwacji wynika, że jedne z lepszych znajdują się w sklepach Carrefour, a te gorsze – m.in. w Tesco. Młodsze osoby po chwili ogarną co i jak. Natomiast emeryt, który nigdy z kasy samoobsługowej nie korzystał, może czuć się zdezorientowany kilkoma rzeczami. Choćby niewielkimi czcionkami, mało intuicyjnym interfejsem i pytaniami automatu o kartę clubcard i liczbę reklamówek przerywającymi proces skanowania zakupów i płacenia. Zdarza się też, że produkt jest lekki i kasa nie wyczuwa, że odłożyliśmy go w odpowiednie miejsce (sam miałem kiedyś taką sytuację). Wina leży po stronie urządzenia, a starszy człowiek może mylnie zinterpretować to jako własny brak umiejętności radzenia sobie z kasą samoobsługową.

Kasy samoobsługowe nie tylko przeszkadzają, ale wręcz szkodzą drobnym oszustom. Tyle że oni o tym nie wiedzą

fot. wiadomoscihandlowe.pl

W internecie można co jakiś czas przeczytać o złodziejach, którzy ukradli za dużo. Zdarzało się, że złodzieje wyliczali, jaką ilość produktów mogą ukraść ze sklepu, by formalnie nie popełnić przestępstwa, tylko wykroczenie. W 2014 roku portal tvn24.pl informował nawet o przypadku, w którym złodzieja zmyliły ceny produktów, przez co wartość nielegalnie zabranych przez niego rzeczy przekraczała magiczną granicę między wykroczeniem a przestępstwem o…. 2 złote. Będąc pod wpływem alkoholu, postanowił on nawet zaskarżyć sklep do sądu za nieprawidłowe oznakowanie produktów.

Co to ma do tematu kas samoobsługowych? Okazuje się, że całkiem sporo. Za kradzież produktów o niewielkiej wartości, np. 100-200 złotych, w wielu sytuacjach złodziej dostanie mandat i wróci do domu. W ostatnim czasie pojawiło się jednak sporo informacji o zatrzymanych osobach, które próbowały zaniżyć wartość produktów przy kasie samoobsługowej, np. wpisując na ekranie kasy nieprawidłową ilość lub typ produktu. Choć potencjalne zyski na takim działaniu wynoszą często zaledwie kilka złotych, to osobom, które się tego dopuszczają, grozi do 8 lat więzienia. Wszystko przez to, że takie działanie nie jest traktowane jako kradzież, a jako oszustwo. Na etapie stawiania zarzutów nie ma większej różnicy, na jaką kwotę ktoś kogoś oszukał. Oszustwo to oszustwo i jest zagrożone taką, a nie inną karą. Wiele osób, które postanowiły przez przypadek wcisnąć zły przycisk na kasie samoobsługowej, musiało się potem poważnie zdziwić.

Brak kasjera to również niekoniecznie dobre wyjście dla osób kupujących określone produkty

Jeśli kupujemy leki lub np. alkohol, to przy kasie samoobsługowej po zeskanowaniu produktów najprawdopodobniej otrzymamy komunikat, że musimy poczekać na pracownika sklepu. Ten musi podejść i zatwierdzić nasze działanie. Zapewne ma to zapobiec sytuacjom, w których np. osoba niepełnoletnia kupuje alkohol, korzystając z samoobsługowej kasy i unikając weryfikacji dokumentu tożsamości przez kasjera. W praktyce jednak czasem przy kasie samoobsługowej spędzimy dobre kilkadziesiąt sekund więcej, czekając na pracownika. Przecież podeszliśmy jednak do tej kasy, żeby było szybciej. Osoby nieprzepadające za tłumami i nielubiące być w centrum uwagi mogą czuć się też nieco nieswojo, blokując kolejkę i wysłuchując głośnego komunikatu o tym, że potrzebna jest weryfikacja i zaraz podejdzie pracownik.

Czytaj także: Poczta Polska ma już 13 tysięcy punktów odbioru. Paczkomatów jest prawie 2x mniej

Kas samoobsługowych prawdopodobnie będzie coraz więcej, ostatecznie więc narzekanie nie jest dobrym wyjściem. Emerytom zagubionym w sklepach bez kasjerów radzimy poprosić o pomoc dzieci lub wnuki, by wytłumaczyły, jak to działa. Kupujący alkohol lub leki muszą przygotować się na to, że spędzą przy samoobsługowej kasie nieco więcej czasu. Może w przyszłości przy kasach pojawią się jakieś urządzenia, które będą rozpoznawały nasz dokument tożsamości i potwierdzały nasz wiek? Oszustom i kombinatorom sugerujemy natomiast uczciwość i lekturę Kodeksu Karnego przed tym, jak zechcą zaoszczędzić kilka złotych.

Motyw