superbakterie

Superbakterie. Zagrożenie, o którym mało się mówi. Jak walczyć z bakteriami opornymi na antybiotyki?

4 minuty czytania
Komentarze

Od pewnego czasu, ze względu na pandemię koronawirusa COVID-19 z pewnością więcej myślimy o własnym zdrowiu i zabezpieczaniu się przed chorobami. O ile przed zagrożeniem, które po raz pierwszy pojawiło się w chińskim mieście Wuhan, możemy bronić się np. poprzez niewychodzenie z domu (i do tego gorąco was zachęcam – bądźmy odpowiedzialni), to istnieje inne niebezpieczeństwo, o którym nie mówi się tak często. Superbakterie, czyli bakterie oporne na wszelkiego rodzaju antybiotyki, rozprzestrzeniają się na świecie i za 30 lat każdego roku mogą zabijać więcej ludzi niż nowotwory. Jak się przed nimi chronić?

Superbakterie. W tej dramatycznej sytuacji mogą pomóc nam… wirusy

superbakterie

Na samym początku tego akapitu musimy przyznać jedno – nasze społeczeństwo po prostu zawaliło. Gdy Alexander Fleming w 1928 roku odkrył pierwszy antybiotyk, penicylinę, ludzkość otrzymała potężną broń do walki z bakteriami. Dzięki niej choroby powodowane przez te organizmy praktycznie przestały być dla nas groźne, można wręcz powiedzieć, że zaczęliśmy lekceważyć naszego przeciwnika. Dla wielu osób, szczególnie tych bez większego wykształcenia, antybiotyki stały się panaceum, korzystano z nich nawet w sytuacjach, które tego nie wymagały. Zaczęto je również bezmyślnie wykorzystywać w przemysłowej hodowli zwierząt. Nie muszę chyba mówić, że był to fatalny błąd. Bakterie, jak wszystkie żywe organizmy, ewoluują i nadużywanie naszej superbroni spowodowało, że powstały szczepy oporne na działanie antybiotyków. Z ich powodu każdego roku jedynie w Stanach Zjednoczonych umiera ponad 20 tysięcy osób, a liczba ta będzie ciągle rosnąć. Czasy, gdy skaleczenie mogło zabić, wracają. Czy jest zatem dla nas jakaś nadzieja? Jest to prawdopodobne. Wygląda na to, że pomogą nam… wirusy.

Poznajcie bakteriofagi, ostatnią nadzieję ludzkości w walce z superbakteriami

superbakterie

Bakteriofagi to wirusy. Są jednak tak niewielkie, że specjalizują się w infekowaniu i zabijaniu bakterii. Każdego dnia pozbywają się aż 40% tych organizmów z oceanów. Jak to robią? W gruncie rzeczy działają jak wszystkie inne wirusy, które są przecież czymś w rodzaju pojemnika na kod genetyczny – potrzebują żywiciela. Z tego powodu, gdy bakteriofag napotka bakterię, wstrzykuje jej swój materiał genetyczny. To powoduje, że mimowolnie zaczyna ona wytwarzać kolejne kopie bakteriofagów, aż te wypełnią ją całkowicie. W tym momencie bakteriofagi wydzielają endozylinę, czyli enzym, który rozrywa bakterię i powoduje, że nowo wytworzone wirusy mogą ją opuścić. Brzmi to dość drastycznie. Jak więc takie stworzenia mają pomóc nam w walce z organizmami takimi jak superbakterie?

Czytaj także: Samodezynfekująca się klamka może pomóc w walce z chorobami.

Tak jak już wspominałem – bakteriofagi są wirusami, które specjalizują się w zabijaniu bakterii. Oznacza to, że dany typ bakteriofaga może zabić wyłącznie pewny gatunek bakterii, często nawet tylko szczep. Jesteśmy więc naturalnie odporni na te wirusy. Dobrym pomysłem podczas infekcji spowodowanej przez superbakterie może okazać się więc… wstrzyknięcie bakteriofagów do organizmu chorej osoby. To w przeszłości było już testowane na pacjentach, którzy nie mieli po prostu innego wyjścia. Co najlepsze, terapia przynosiła pozytywne rezultaty. Dlaczego jednak bakterie nie mogą po prostu, podobnie jak w przypadku antybiotyków, uodpornić się na działanie bakteriofagów? Przede wszystkim warto pamiętać, że bakteriofagi, jak każde wirusy, ewoluują i szybko mutują. Od miliardów lat są zatem zawsze krok przed swoją ofiarą. Największą nadzieję ludzkości daje jednak fakt, że bakterie nie mogą być jednocześnie oporne na antybiotyki i bakteriofagi. Oznacza to, że gdy superbakteria zaczyna walczyć z wirusami, to automatycznie staje się podatna na antybiotyki. To właśnie głównie ta zależność w przeszłości wykorzystywana była podczas leczenia pacjentów.

Dlaczego terapie fagowe nie są zatem popularne?

superbakterie

Niestety jak na razie terapia fagowa jest jedynie eksperymentalną formą leczenia, na którą w wielu krajach nie ma jeszcze oficjalnej zgody. Z tego powodu firmy farmaceutyczne, które są największym inwestorem w branży medycznej, nie są zbyt chętne do prowadzenia badań, których koszty oscylują w granicach setek miliardów złotych. Na całe szczęście to powoli się zmienia. Miejmy nadzieję, że wszystkie testy i niezbędne procedury zostaną zakończone na tyle szybko, by już wkrótce ludzkość mogła ratować dziesiątki, a nawet setki tysięcy kolejnych osób. Póki nie jest jeszcze za późno.

Źródło: Nature, Kurzgesagt, Polska Akademia Nauk

Motyw