Ekranizacja Borderlands jest już coraz bliżej realizacji, choć mówi się o niej od prawie pięciu lat. Takie projekty potrafią ciągnąć się latami, a szczególnie w przypadku, kiedy trudno przełożyć scenariusz gry na potrzeby filmowe. Bordelands to bowiem FPS, a jak wszyscy dobrze wiemy, tam fabuła nie odgrywa najważniejszej roli. Tutaj jednak może być ciekawie ze względu na osobę reżysera.
Ekranizacje gier coraz częściej trafiają na ekrany kin, ale nie jest to powód do zadowolenia. Owszem, zdarzają się tytuły, które wyszły całkiem nieźle, ale o wiele łatwiej trafić na takie, które wołają o pomstę do nieba. Jednak Hollywood to specyficzne miejsce, gdzie każdy projekt ma szanse na realizacje. Nawet wtedy, kiedy opowiada o postapokaliptycznym świecie z bandą świrusów w roli głównej.
Ekranizacja Borderlands – co wiadomo?
Borderlands to bardzo specyficzny tytuł, gdzie jedna z najważniejszych rzeczy jest… grafika. Wyjątkowy, komiksowy styl w połączeniu ze świetną rozgrywką, zapewnił GearBox Software niemały sukces. Niedawno pojawiła się trzecia odsłona produkcji, która podobnie jak dwie poprzednie, spotkała się z ciepłym przyjęciem fanów na całym świecie. Sukces komercyjny gry przełożył się oczywiście na zainteresowanie wśród filmowców. Ekranizacja Borderlands była w planach już od 2015, ale na samych planach się kończyło.
Zobacz też: Xiaomi Mi 10 prezentuje się na wirtualnej wizualizacji
Ogłoszono właśnie, że obsadzono reżysera produkcji, a został nim Eli Roth. Można go kojarzyć zarówno z ról aktorskich, jak i reżyserskiego dorobku. Roth występował m.in. w produkcjach Quentina Tarantino takich jak Grindhouse: Death proof czy Bękarty wojny. Jednak w przypadku Rotha ważniejszy wydaje się jego dorobek jako reżysera. To on odpowiedzialny jest za Hostel, czyli jeden z najbardziej krwawych horrorów, a przynajmniej jeden z najbardziej odpychających. Trudno oglądać ten film, jeżeli ma się wrażliwy żołądek. To raczej mało prawdopodobne, żeby Roth zdecydował się na wprowadzenie do filmowej wersji Borderlands hektolitrów sztucznej krwi, ale na pewno będzie wiedział, jak odpowiednio oddać klimat gry.
Będzie w końcu dobra ekranizacja gry?
Kolejną osobą, która zaangażowana jest już w ekranizację Borderlands, jest Craig Mazin. Scenarzysta zdobył ostatnio popularność, bo to częściowo jego zasługa, jak dobrze przyjęto serial HBO Czarnobyl. I może się wydawać, że to doskonały scenarzysta, ale trzeba też pamiętać, że ma on na swoim koncie także produkcje zupełnie innego kalibru. Mazin pracował nad dwoma częściami Strasznego filmu oraz Kac Vegas, więc uczucia można mieć… mieszane.
Oczywiście nie sposób oceniać jeszcze Borderlands, bo o samym filmie nie wiemy praktycznie nic. Jednak sama osoba reżysera oraz scenarzysty sprawia, że na ekranizacje będziemy czekać. Brakuje w kinie naprawdę dobrych tytułów, które oparto na grach wideo. Ostatnio dużo się mówi o sukcesie filmu Sonic, ale trzeba pamiętać o tym, że produkcji bardzo pomogła internetowa społeczność. Na początku „zmuszono” studio do tego, żeby przeprojektowano główną postać, a kiedy to się stało, internauci ruszyli szturmem do kin. W przypadku Borderlands możemy prędzej liczyć na dobrego „akcyjniaka” i nic więcej.
Borderlands to nie wszystko
Od dłuższego czasu mówi się także, że swoją ekranizację będzie miało Uncharted. Tytuł znany głównie posiadaczom konsoli PlayStation to wprost materiał stworzony do tego, by przerobić go na film. Tylko że sama produkcja ciągle napotyka na problemy i dalej niewiele o niej wiadomo. Zapowiedziano także nową wersję Mortal Kombat oraz kolejnego Tomb Raidera.
Zapewne scenarzyści z Hollywood jeszcze wielokrotnie będą sięgali po gry komputerowe. Przenoszenie ich na ekran to jednak wyjątkowo ciężkie zadanie. Udowodnił to Max Payne, który także wydawał się czymś, czego nie da się zepsuć. Tymczasem dostaliśmy film, który z powodzeniem mógł ominąć kina i od razu trafić na DVD. Miejmy więc nadzieję, że Borderlands będzie produkcją, która obroni się w warstwie fabularnej i da widzowi sporo przyjemności.
Źródło: Twitter / GearBox Software