Facebook uchodźcy

Uchodźcy, mowa nienawiści, w końcu żółte kamizelki – to wina Facebooka

5 minut czytania
Komentarze

Facebook to nie tylko gigantyczna firma utworzona przez Marca Zuckerberga. To medium, które łączy ludzi na całym świecie poprzez aplikacje takie jak Facebook, Messenger, Instagram czy WhatsApp. Imperium Zuckerberga ma niezwykłą moc w łączeniu ludzi w chwilach kryzysowych.

Kryzys migracyjny wspierany przez Facebooka

Jeżeli ktoś uważa, że uchodźcy to ludzie pozbawieni jakichkolwiek środków do życia, to jest w błędzie. Skąd uchodźcy mają smartfony? Pisałem o tym na początku roku, przypomnę tylko, że według danych z 2014, aż 87% mieszkańców Syrii miało smartfony. Zapewne liczba ta jest obecnie wyższa niż wtedy.

W kryzysie migracyjnym Facebook odegrał bardzo dużą rolę. Dla uchodźców było to medium służące do kontaktu z bliskimi, którzy zostali na terenach wojennych, a także sposób na informację o najbezpieczniejszej i najlepszej drodze ucieczki. Syryjczycy masowo wrzucali relacje na Instagrama i Facebooka, wysyłali wiadomości do swoich znajomych wskazując najlepsze drogi ucieczki do Europy. Przykładowo, gdy granica między Węgrami a Chorwacją została zamknięta, uciekinierzy za pomocą Facebooka ustalali nowe drogi migracji w kierunku Niemiec. Według badań naukowych przeprowadzonych przez Reem Ramadana, Facebook wzmocnił tożsamość i kapitał społeczny poprzez ułatwianie komunikacji, współpracy i dzielenia się zasobami wśród rozproszonych Syryjczyków w kraju i poza nim.

Czy Facebook wspiera mowę nienawiści?

Jednak z drugiej strony Facebook promował mowę nienawiści wśród przeciwników uchodźców. Jednym z wielu przykładów dla takiego zachowania są badania przeprowadzone w Niemczech. Miasta, w których korzystanie z Facebooka było wyższe niż przeciętne, jak Altena, doświadczały kolejnych ataków na uchodźców. Dotyczyło to praktycznie każdej społeczności – dużego miasta lub małego miasteczka bez względu na zamożność mieszkańców czy poglądy. Co ciekawe, wzrost przemocy nie korelował z ogólnym korzystaniem z Internetu. Chodziło tylko o Facebooka. Inni eksperci, poproszeni o zapoznanie się z wynikami, nazwali ich wiarygodnymi, rygorystycznymi i niepokojącymi.

Facebook odmówił komentarza w sprawie badania, ale rzeczniczka napisała w wiadomości e-mail: „Nasze podejście do tego, co jest dozwolone na Facebooku, ewoluowało w czasie i nadal się zmienia, czego uczymy się od ekspertów w tej dziedzinie”. To fakt, firma zaostrzyła szereg ograniczeń dotyczących mowy nienawiści, w tym wobec uchodźców, w trakcie i po okresie próbnym badania. Mimo to, eksperci uważają, że znaczna część związku z przemocą nie pojawia się poprzez jawną mowę nienawiści, ale raczej poprzez subtelniejsze i bardziej wszechobecne sposoby. Przykładowo, platforma zniekształca obraz rzeczywistości i norm społecznych użytkowników, przedstawiając wszystkich uchodźców jako osoby agresywne lub niebezpieczne.

Mowa nienawiści na Facebooku ujawnia się również poprzez profile zakładane przez użytkowników. Niejednokrotnie można tu znaleźć profile szykanujące osoby publiczne, osoby o odmiennych poglądach, orientacji seksualnej, czy wyznaniu. Trafiają się także profile i posty o zabarwieniu faszystowskim.

Zobacz także: PillowFort to nowe pornograficzne eldorado? 

Żółte kamizelki a Facebook

Dla przypomnienia, ruch żółtych kamizelek, zwany również ruchem żółtej kurtki, jest protestem, który rozpoczął się w Internecie w maju 2018 r. i doprowadził do demonstracji, które trwają we Francji od 17 listopada 2018 r. Żółta kamizelka została wybrana jako symbol, ponieważ wszyscy kierowcy byli zobowiązani przez prawo (od 2008 r.) do posiadania kamizelek odblaskowych w swoich pojazdach podczas jazdy (jako środek bezpieczeństwa, gdy kierowca musi wyjść z pojazdu na pobocze drogi). W rezultacie kamizelki odblaskowe stały się powszechnie dostępne, niedrogie i symboliczne.

Protesty żółtych kamizelek we Francji motywowane były rosnącymi cenami paliwa. Protestujący wezwali do obniżenia podatków na paliwo, ponownego wprowadzenia podatku solidarnościowego w odniesieniu do bogactwa, podniesienia płacy minimalnej i rezygnacji prezydenta Francji, Emmanuela Macrona. Protesty przyciągnęły 106 000 ludzi w całej Francji, z których jedynie 8 000 było w Paryżu, gdzie stały się gwałtowne. Protestujący rozpalali ogniska na ulicach, demolowali znaki, budowali barykady i podnosili kostki brukowe. W grudniu liczba osób, która wyszła na ulice sięgnęła 280 tysięcy. Komentatorzy zgodnie twierdzą, że ruch został wywołany na Facebooku. W listopadzie zorganizowano ponad 1500 wydarzeń związanych z Yellow Vests. Często gromadziły one znaczne populacje małych miasteczek. Redaktor Bloomberga, Leonid Bershidsky, twierdzi, że decyzja Facebooka o promowaniu postów utworzonych przez grupy na tzw. News Feed mogła wpłynąć na rozszerzenie fali protestów.

Podsumowując – jak zatem doszło do protestów? Podjęto decyzję polityczną, która została skrytykowana na Facebooku. Mała grupa zaczęła omawiać ją w coraz większych grupach. Algorytmy i mechanizmy dzielenia się „wiralnymi treściami” promowały posty grupowe, które najprawdopodobniej uzyskały dostęp do News Feed. W ciągu następnych kilku miesięcy większość Francji, która korzysta z Facebooka, widziała ciemniejszą, gorszą refleksję na temat swojego kraju w kanale informacyjnym, niż być może faktycznie istniała. Z czasem percepcja stała się rzeczywistością, co przerodziło się w zamieszki pod Łukiem Triumfalnym.

Facebook groźnym medium – podsumowanie

Jak zaznaczyłem na początku tego wpisu – Facebook stanowi bardzo groźne medium. Algorytmy portalu i nacisk na promowanie wydarzeń oraz grupowych wpisów może kiedyś doprowadzić do większej tragedii. Mam wrażenie, że nikt nie panuje nad tym, co dzieje się na portalu, stąd bez problemu można znaleźć treści promujące mowę nienawiści. Z okazji zbliżających się świąt, życzę sobie i Wam drodzy czytelnicy, aby imperium Facebooka było wykorzystywane pozytywnie – jako źródło komunikacji międzyludzkiej.

Źródło: własne, theverge, ncbi, nytimes

Motyw