android apple

Jedyne, czego naprawdę zazdroszczę smartfonom Apple to aktualizacje

3 minuty czytania
Komentarze

Pojedynki na linii fanów Androida i Apple są… Po prostu są, ale jakie są to już szkoda wywodów. Jednak nie warto mieć klapek na oczach i doceniać wszelkie zalety konkurencji. Przy okazji nie można zapominać o wadach ulubionej platformy. Niezależnie po której stronie barykady stoicie. Czego fani Apple mogą zazdrościć użytkownikom Androida? Przede wszystkim otwartego systemu i dowolności konfiguracji. Czego ja, jako użytkownik Androida, zazdroszczę posiadaczom iPhone’ów? Bezproblemowych aktualizacji.

Ok, może nie do końca bezproblemowych, bo problemy są. Doskonale pokazał to cały iOS 11, który wraz z kolejnymi wydaniami zdawał się niekoniecznie naprawiać błędy, a je dodatkowo tworzyć. Cóż, Apple poniekąd przyznało się do błędu, więc nie ma zamiaru wprowadzać kosmicznych funkcji, a zająć się podstawowymi kwestiami, czyli bezpieczeństwem i optymalizacją. Mogłoby się wydawać, że to zła wiadomość dla fanów nowości, ale sami zwracacie uwagę na to, że ostatnie aktualizacje Androida to kompletny brak… nowości. Wiele wskazuje na to, że oba systemy niespecjalnie będą obdarowywać użytkowników w rewolucyjne rozwiązania. Android P, jak i iOS 12 są już zapowiedziane – wiemy, co się w nich zmieni i sytuacja się powtarza – wielkich rewolucji próżno się spodziewać. Ok, w przypadku Robocika pojawi się zupełnie nowe sterowanie, a u Apple chociażby ciemny motyw. To stosunkowo duże innowacje, ale nie to jest w tym tekście najważniejsze.

Przede wszystkim zazdroszczę Apple i iOS aktualizacji

ios 12

Tak, zapowiedź, że iOS 12 trafi na 5-letniego iPhone’a 5S. To po prostu szok na mobilnym rynku. To tak, jakby Google zdecydowało się teraz zaktualizować Neuxsa 5… Byłby to po prostu szok, który oczywiście jest możliwy, a tymczasem nie zapowiada się, żeby Nexus 5X miał dostać nowe oprogramowanie. To drastyczna różnica w stosunku do Apple. Ok, jestem świadomy tego, że Apple nie wydaje wszystkich nowości na najstarsze urządzenia. Jednak to wciąż coś w porównaniu do braku jakiegokolwiek wsparcia dla starszych, niż 2-letnich smartfonów z Androidem. Wyjątkiem mają być Pixele, które prawdopodobnie będą pracować w sumie z trzema generacjami Robocika. Jednak to Google – strach patrzeć na innych producentów. Wyjątkiem zdaje się być Xiaomi, które ostatnio chwaliłem za dostępność MIUI 10. Jednak to też zdaje się być pewnego rodzaju kompromis – co z tego, że jest najnowsze MIUI, jak pod spodem żyje Android 4.4 KitKat z 2013 roku. Nowości wciąż są, ale gorzej z bezpieczeństwem.

Brak zabezpieczeń zaczyna być odczuwalny

android wirus niebezpieczenstwo

Swego czasu popełniłem artykuł, w którym zwróciłem uwagę na to, że Android One ma problemy. Urządzenia, które powinny teoretycznie być bardzo szybko aktualizowane, działają pod kontrolą nieaktualnych wersji oprogramowania, nie mówiąc już o paczkach bezpieczeństwa. Te zdają się być robione wyłącznie na pokaz. Ciężko wskazać producenta (nie licząc Google), który wydawałby szybko comiesięczne poprawki zabezpieczeń na wszystkie swoje urządzenia. Nie mówiąc już o tym, że firmy lubią „kastrować” zmiany przygotowane przez Amerykanów. Oznacza to, że system pokazuje czerwcowe poprawki, ale ostatecznie tylko jeden punkt z kilkudziesięciu mógł zostać wdrożony. To wręcz smutne…

Zobacz też: Czy wiesz, jak zainstalować starszą wersję aplikacji?

Z ciekawości sprawdźcie, jaką wersję zabezpieczeń oferuje Wasz smartfon: [democracy id=”77″]

Motyw