Smartfony są coraz trudniejsze w obsłudze, wszystkiemu winne nakładki

4 minuty czytania
Komentarze

Producenci smartfonów prześcigają się we wszystkim – aparatach, bateriach, prądzie ładowania, wyświetlaczach, cenach, delikatności obudowy itp. Nikt jednak nie zauważa, że nowe smartfony z roku na rok są coraz trudniejsze w obsłudze.

Cofnijmy się ponad 10 lat wstecz

Pamiętacie Sony Ericssona? Trudno nie pamiętać, wspominam o tej marce średnio co 2 tygodnie przy każdej możliwej okazji. W swoim czasie wielu zarzucało telefonom Sony Ericssona przeładowanie funkcjami. Wymieniano kompozytor dzwonków, edytor zdjęć, filmów i kilka niezrozumiałych opcji. Szczerze mówiąc nikt nie musiał z tego korzystać, możliwość prostego montażu filmów na telefonie była nawet bardzo ciekawa, jednak dla niektórych użytkowników funkcje te okazały się prawdziwą solą w oku. Z czasem tego typu opinii przybywało, była to zasługa platformy A2, w której faktycznie przybyło funkcji. W zasadzie 95% użytkowników zadowoliłoby się aparatem, funkcją dzwonienia, wysyłania SMS-ów i ładnymi dzwonkami. Internet? Internet to zło, trzeba zadzwonić do operatora żeby zablokować go. Gry? Nie, bo się telefon popsuje. Pozostali faktycznie wykorzystywali możliwości tych telefonów, niektórzy jeszcze ich dokładali modyfikując system.

Wszyscy o tym zapomnieli

Wszystko w magiczny sposób odmieniła premiera iPhone’a. Telefon ten również był prosty w obsłudze, nie miał szans z urządzeniami na Windowsie Mobile czy Symbianie. Mimo wszystko każdy chciał udowodnić, że iPhone potrafi więcej. Apple wraz z premierą iPhone’a 3G naprawiło swoje podejście i stworzyło urządzenie faktycznie oferujące duże możliwości. W ślad za nimi poszli inni producenci. Powstał Android, choć nie miał zbyt przejrzystego interfejsu, to nikt na to nie narzekał. Z drugiej strony nie było nawet na co, system ten był początkowo bardzo prosty.

To już przeszłość

Miałem okazję zapoznać się z naprawdę wieloma smartfonami. Mimo, że wszystkie działają na Androidzie, to za każdym razem mam problem z dotarciem do jego funkcji. Jeśli system jest choć podobny do czystego Androida, to jeszcze nie ma tragedii. Niestety, producenci wszystko chcą zrobić lepiej, w efekcie czego zapoznawanie się z telefonem oznacza błądzenie po aplikacji ustawień, która nijak nie przypomina oryginalnej. Jestem nawet zdania, że pewne modyfikacje interfejsu powinny być zakazane.

Dodatkowa funkcjonalność

Jeśli ktoś jednak upora się z opanowaniem telefonu pozostaje drugi problem – dodatkowa funkcjonalność. Skoro Kowalski zapłacił za podwójny aparat, to chciałby zrozumieć co on oferuje. Trochę mu to jednak zajmie, ponieważ najpierw musi przebić się przez kilkanaście trybów aparatu. Producenci próbują pomagać użytkownikom, EMUI zostało wyposażone w krótkie wprowadzenie na temat możliwości konkretnych trybów aparatu, ale to za mało.

To problem dla ludzi nie znających się na technologiach

Interfejs powinien być przede wszystkim przejrzysty. Mają zrozumieć go ludzie, którzy nie żyją tylko nowymi smartfonami i technologiami. Interfejs ma nie być problemem przy zmianie telefonu, nowe urządzenie ma się obsługiwać tak samo jak stare. Tymczasem przy zmianie smartfona na powitanie musimy zapoznać się z nowym ekranem głównym i nowymi ikonkami, ponieważ producent chciał się wyróżnić i je zmienił. Potem musimy przebić się przez wywróconą do góry nogami aplikację ustawień, na koniec zostają aplikacje SMS-ów, telefonu, aparatu i parę innych. Teraz wyobraźmy sobie, że osoba od 2 lat używająca smartfona z czystym Androidem przesiada się na takiego z nakładką – zmiana nawyków będzie trwała bardzo długo, pojawi się mnóstwo problemów i obwiniania za zły wybór. Ludzie znający się na technologiach nie będą mieli z tym dużego problemu, a co z resztą?

Producenci na siłę chcą się wyróżnić

miui wechat

Czy wywrócenie całego systemu do góry nogami ma jakieś uzasadnienie? Czy taki telefon będzie działać lepiej, szybciej, wykręci więcej punktów w Antutu? Nie, wręcz przeciwnie. Producentami kieruje niezdrowa potrzeba rywalizacji i wyróżnienia się. Czasem można odnieść wrażenie, że chcą ukryć na jakim w rzeczywistości systemie działają ich smartfony. Problem dotyczy głównie Chin, tamtejsi producenci nie chwalą się Androidem Oreo, a opartą na nim wersją nakładki MIUI, EMUI, ZenUI, Flyme OS, Oxygen OS itp. Producenci tworząc smartfon zakładają, że trafi on do technologicznego geeka. Tymczasem zwykły Kowalski zwyczajnie zapyta w salonie sieci X jaki telefon mu proponują i podpisze umowę.

Zobacz też: Legendarna marka, chińska elektronika – kilka słów o reaktywacjach dawnych producentów

Google powinno coś z tym zrobić

Ja rozumiem, że nakładki w smartfonach są potrzebne. Czasem pewnych funkcji nie da się zintegrować z zamontowanymi w telefonach podzespołami, konieczne jest wprowadzenie własnych rozwiązań. Czy jednak konieczne jest tworzenie innej aplikacji ustawień? Równie dobrze można zintegrować funkcje z istniejącą aplikacją. To samo dotyczy centrum powiadomień i innych tego typu elementów. Google powinno ograniczyć modyfikowanie systemu przez producentów, obsługa telefonów powinna być zbliżona, duże zmiany powodują więcej problemów niż korzyści. Jedną z zalet Androida jest duża różnorodność telefonów, jednak zaczyna ona iść w złą stronę.

Motyw