telefony z chin

Oto najgorsze smartfony 2017 roku według Android.com.pl

10 minut czytania
Komentarze

Wczoraj rozpoczęliśmy podsumowanie kończącego się roku. Niewątpliwie był on zdecydowanie lepszy od ubiegłego, ale z pewnością do ideału jest mu daleko. Musimy również pamiętać o najgorszych wydarzeniach minionego roku. Wbrew pozorom kilka ich było, czego rezultatem są nie do końca udane smartfony. Ponownie postanowiliśmy przedstawić Wam nasze personalne zestawienie – tym razem wymieniamy modele firm, które ewidentnie powinny przemyśleć swoje portfolio.

Adam Lulek

Sony długo kazało czekać fanom na tegorocznego flagowca. Dopiero w czerwcu została wydana na rynku Xperia XZ Premium, która przynajmniej dla mnie okazała się totalnym rozczarowaniem.

Jest to dla mnie najgorszy flagowiec tego roku. Pierwszym słabym jego punktem jest design – ta sama bryła od prawie 6 lat. Wyświetlacz pokrywa jedynie 68,4% powierzchni przedniego panelu, co w dzisiejszych czasach jest żenującym wynikiem. Warto dodać, że mamy tu do czynienia z ekranem IPS, który do najlepszych jakościowo nie należy. Czy w smartfonach Sony kiedykolwiek zobaczymy wyświetlacze OLED? Ponadto w telefonie zamontowany został słaby aparat. Nie liczba pikseli jest najważniejsza a jasność obiektywu. Aparat z f/2.0 wpuszcza znacznie mniej światła, niż ten z f/1.6 np. w LG V30. Rezultat – „słabe” zdjęcia w nocy. Do tego wszystkiego dodam jeszcze jedną z najbrzydszych nakładek na Androida w smartfonie. Przypomnę także, że flagowiec zadebiutował w Polsce w cenie 3199 zł, która była nieadekwatna do możliwości urządzenia. Tym sposobem Xperia XZ Premium jest dla mnie najgorszym flagowcem tego roku. Mam jednak nadzieję, że w 2018 roku Sony zaskoczy bezramkowym urządzeniem, które oczaruje wielu klientów.

Adrian Celej

Nad tym urządzeniem nawet się nie zastanawiałem, wybór był dla mnie oczywisty. Za najgorszy smartfon 2017 roku uważam GooPhone’a X. Ten kosztujący około 100 dolarów potworek ma imitować iPhone’a X. Niestety, ten telefon trudno nazwać podróbką. Chciałoby się powiedzieć „wyszło jak zawsze…”.

Nieudolną próbę skopiowania telefonu od Apple pięknie ukazują powyższe zdjęcia. Po lewej materiały prasowe GooPhone’a, po prawej smutna rzeczywistość. Chińczycy uznali, że nie mają technologii pozwalającej na skopiowanie zaokrąglonego wyświetlacza, także wsadzili prostokątny i imitującą iPhone’a X obudowę. Nie wiem gdzie oni tu widzą podobieństwo do oryginalnego urządzenia, ta podróbka wygląda żałośnie. Niestety, nie jest to koniec problemów. Myślicie, że GooPhone podrobił programy Apple? Nic z tych rzeczy, mnóstwo aplikacji to niedziałające wydmuszki. Małym problemem jest podanie specyfikacji urządzenia, ponieważ sprzedawcy podają różne parametry, a sam telefon potrafi je dodatkowo zawyżać. Ostatecznym gwoździem do trumny są problemy techniczne. Tego typu urządzenia są niedopracowane, korzystanie z nich można porównać do instalacji custom romu we wczesnej wersji alfa. Coś nie działa, coś nawala, w tym telefonie to norma. Ponad to sprowadzanie podróbek jest karalne, przez co możemy w prosty sposób narobić sobie ogromnych kłopotów.

Kamil Lewicki

W tej kategorii muszę postawić na… Essential Phone. Bynajmniej nie odnoszę się tutaj do jakości wykonania samego smartfonu, ale do samej organizacji sprzedaży, czasie oczekiwania i przekładania terminu premiery. Klienci wpłacili kilkaset dolarów, by czekać na swój telefon przerażająco długo. Na szczęście Essential Phone w rękach recenzentów wywołał dobre wrażenie. Mnie osobiście nurtuje kwestia designu. Kiedy iPhone X pojawił się na rynku, wielu ludzi śmiało się z jego wycięcia na frontowym panelu. A co z wyglądem EP? Cały przód pokrywa wyświetlacz, a w górnej części widzimy wycięcie niczym na gwóźdź w ścianie.

Michał Derej

Google Pixel 2 XL to urządzenie bardzo specyficzne, ponieważ można je uznać zarówno za najlepszy smartfon tego roku, jak i za najgorszy. W tym artykule skupiamy się jednak na urządzeniach uznawanych przez nas za nieudane. Dlaczego zatem postanowiłem Pixela 2 na tej pozycji? Postaram się Wam to wyjaśnić w kolejnych akapitach.

Pixel 2 XL na papierze wygląda bardzo dobrze – 6-calowy wyświetlacz P-OLED o rozdzielczości 1440 x 2880 pikseli powinien zapewnić przyzwoicie wyglądający obraz, a o wydajność urządzenia dba procesor Qualcomm Snapdragon 835, który wspierany jest przez 4 GB pamięci operacyjnej. Niestety, nie wszystko jest takie kolorowe w rzeczywistości, ponieważ Pixel 2 XL posiada mnóstwo niedoróbek, które skutecznie psują przyjemność z obcowania ze smartfonem. Warto wspomnieć tu m.in. o problemach z ekranem – kolory wydają się wyblakłe, a na niektórych elementach ekranu widoczna jest niebieska poświata. Co więcej, niektórzy użytkownicy Pixeli doświadczyli wypalania się pikseli na wyświetlaczu, szczególnie w miejscu paska nawigacyjnego.

To jeszcze nie wszystko – wybrane modele nowego flagowca Google’a wydawały dziwne wysokie odgłosy oraz dźwięki kliknięcia, a górny głośnik smartfona gra nieco ciszej od dolnego, co skutecznie psuje immersję wynikającą z oglądania filmów lub grania w gry. Pojawiły się również problemy z oprogramowaniem, ponieważ smartfony samoczynnie się wyłączały, a boki ekranu wykrywały dotyk użytkownika gorzej niż inne jego części. Niestety wraz z aktualizacjami systemu, które powinny poprawić błędy, pojawiły się kolejne usterki. Spowolnił skaner linii papilarnych, co potrafiło zdenerwować wielu użytkowników, a przejściówka z USB typu C na złącze minijack… nie działała.

Można by tak wymieniać w nieskończoność, lecz na sam koniec warto dodać, że Pixel 2 XL mógłby być naprawdę świetnym urządzeniem, gdyby nie trapiły go dziesiątki różnych usterek. Z tego powodu, moim zdaniem, zasługuje on na miano najbardziej nieudanego smartfona 2017 roku.

Mariusz Nowak

Ten rok był bardzo udany dla mobilnego rynku. Uważam go nawet za najlepszy od lat. Zadebiutowało wiele świetnych modeli. Praktycznie każdy z liczących się producentów wypuścił interesującego smartfona. Apple pokazało iPhone’a X, a Samsung model Galaxy S8/S8+, oraz idącego jego śladem Galaxy Note8. Przy okazji Amerykanie uciszyli krytyków poprzednich, bardzo podobnych do siebie iPhone’ów i udowodnili, że cały czas są w stanie tworzyć nowe rozwiązaniaSamsung, podniósł się po aferze z Note7 i nie okazał żadnych słabości. Niektóre firmy udowodniły też, że potrafią wyciągać właściwe wnioski – i to w bardzo krótkim czasie. LG po bardzo słabym przyjęciu modelu G6, pokazało bardzo udany V30. Choć wprowadzenie go na rynek nie obyło się bez komplikacji. Huawei zastąpił udany model P9, nieciekawym P10. Jednak już kilka miesięcy później pokazał zdecydowanie bardziej interesującego Mate’a 10. Są jednak wyjątki. Takim od kilku lat jest Sony.

Modele tej firmy opierają się wszystkim możliwym trendom. Dlatego też nie znajdują wielu nabywców. Fanów marki jest zbyt niewielu, żeby zawojować rynek. Sony jest zadziwiająco konsekwentne w promowaniu swojego nieciekawego designu. Przechodzi on pewną ewolucję, ale w złą stronę. Jeszcze kilka lat temu Xperia Z1, potem Z2 były fantastycznymi smartfonami nie odbiegającymi od konkurencji. Japończycy zdają się nie widzieć, że wszystko od tego czasu się zmieniło. Pewne zainteresowanie budzą, uznawane za mniejsze wersje flagowców modele Compact. Tylko dlaczego Sony opakowuje je w plastik, który udaje bardziej szlachetne materiały? Xperia XZ Premium nie jest złym smartfonem. Ma nawet kilka ciekawych opcji. Jednak wobec Galaxy S8, czy iPhone’a X prezentuje się niezwykle blado. Trudno mi powiedzieć, że jest to najgorszy smartfon roku. Obecnie poziom jest tak wysoki, że nie można tak powiedzieć o żadnym urządzeniu. Jednak na pewno jest to najbardziej wtórny i nieciekawy smartfon z jakim miałem do czynienia w 2017 roku. Ramki wokół ekranu, a także pola nad i pod wyświetlaczem są olbrzymie. Większe nawet niż w iPhonie 8 Plus. W dodatku telefon jest nienaturalnie szeroki. Gdyby to przełożyło się na wielkość wyświetlacza – ale ten ma tylko 5,5-cala! Samo wykonanie również nie powala na kolana. Kilka lat temu prezentowałoby się to dobrze – ale teraz to poziom „średniaka”. Xperia XZ Premium wygląda przede wszystkim topornie, a dopisek „Premium” jest zdecydowanie na wyrost. Przykładem może służyć LG. Po tandetnym modelu G4G5 ze źle dopasowanymi modułami mamy świetnie wyglądające G6 oraz V30. Kompletnie nie rozumiem idei wyświetlacza 4K w tym modelu. Znalezienie dobrego materiału w tym formacie to niełatwe zadanie. Streaming zaś nie oznacza, ze nasz film z Netflixa zobaczymy w jakości, której oczekujemy. To rozwiązanie uznaję za czysty marketing i chęć wyróżnienia się. Sony zamiast tego mogłoby za to zadbać o jakość samego ekranu – ten jest jak zwykle przeciętny. Nakładka na Androida, jeszcze brzydsza od tej, którą ma Huawei jeszcze bardziej zniechęca do tego telefonu. Sony! Pobudka! Czekamy na rewelacyjnego flagowca w 2018!

Łukasz Pająk

Kolejny bardzo ciężki wybór. Chińczyków z góry odrzucam – po tego typu firmach można spodziewać się wiele, ale najczęściej w rzeczywistości nic z tego nie wychodzi. Dlatego jeśli pewien model okaże się totalną klapą to nie jest dla nikogo zaskoczenie. Wielkich porażek na szczycie nie uświadczyliśmy. Jedynie Google zaliczyło wiele wpadek z Pixelami 2, szczególnie tym większym. Mimo wszystko Amerykanom udało się wyjść z twarzą z całego zamieszania. LG G6? W końcu to jeden z najgorszych – technicznie – flagowców tego roku. To fakt, ale nie można powiedzieć, że jest słaby, a tym bardziej nie można powiedzieć, że szybka obniżka cen nie wyszła mu na dobre. W swojej kategorii jest praktycznie niezwyciężony. Ostatecznie postanowiłem wybrać najnowszą serię iPhone’ów8 i 8 Plus.

Apple przyzwyczaiło nas do tego, że nie prezentuje rewolucyjnych modeli. iPhone X w pewnym znaczeniu tego słowa takim smartfonem jest. Mimo wszystko to nie musi oznaczać, że pozostałe urządzenia, zaprezentowane równolegle, okażą się niczym ciekawym, a do tego horrendalnie drogim. Zarówno iPhone 8, jak i iPhone 8 Plus nie oferują nic nadzwyczajnego. Nie zostały wyposażone w aparaty godne czołówki, daleko im do niej pod względem wielozadaniowości, nie mówiąc o samych wyświetlaczach. Domyślam się, że te urządzenia to swego rodzaju pożegnanie Apple z „klasyczną” budową na rzecz bezramkowych modeli, ale to wciąż za mało, żeby wytłumaczyć nieopłacalność zakupu iPhone’a 8 i 8 Plus. Pomijam już sam fakt stosowania zasady większy, czyli lepszy.

Zobacz inne nasze artykuły.

Nie chcemy kończyć roku z negatywnymi emocjami. Dlatego jutro przedstawimy Wam kolejny artykuł, w którym skupimy się na nadchodzącym roku.

Motyw