Gdyby zastanowić się nad tym, jaki jest najsłynniejszy wirus w historii, wielu pomyślałoby o „kultowym” robaku ILOVEYOU. Znany również jako VBS/Loveletter, nieco ponad 24 lata temu narobił tyle szkód, że dziś można by nimi obdzielić kilka porządnych ataków hakerskich. Nic w tym dziwnego, bo skuteczność robaka opierała się o ludzką słabość do uczuć.
Najsłynniejszy wirus w historii — Spis treści
Jak najsłynniejszy wirus w historii wkradał się do komputerów w roku 2000?
Ta historia zaczyna się 4 maja 2000 r. (właśnie, nie w Walentynki — tu byłem zdziwiony) kiedy to do wielu skrzynek mailowych na całym świecie trafiła wiadomość zatytułowana ILOVEYOU. Zawierała ona słodką zachętę do sprawdzenia 10-kilobajtowego załącznika, o wówczas niepodejrzanej nazwie LOVE-LETTER-FOR-YOU.TXT.vbs.
Jeżeli otworzyliśmy najsłynniejszy wirus w historii, ten rozsyłał swoje kopie do adresów z naszej książki adresowej i zaczynał siać zniszczenie w naszym systemie operacyjnym, podmieniając rozszerzenia najpopularniejszych plików na VBS, przesyłając hasła do skrzynki autora wirusa, a — w swoich niektórych modyfikacjach — nawet uniemożliwiał ponowne uruchomienie komputera.
Jakie straty spowodował najsłynniejszy wirus w historii?
Za „kultowym” robakiem stał haker z Filipin, Onel De Guzman. Pomimo tak ogromnych szkód nie trafił on do więzienia, bo i wówczas nie istniało prawo, które miałoby go ukarać za zhakowanie zachodnich korporacji i spowodowanie tak wielkich strat. Należy pamiętać, że robak był wówczas pomysłowy również dlatego, że wykorzystywał VBScript, technologię wcześniej rzadko używaną do tworzenia zagrożeń komputerowych.
Tak efektywne działanie robaka sparaliżowało wiele zachodnich biur i spowodowało straty na poziomie 5,5 mld dolarów (ok. 22 mld złotych, a to są łagodniejsze założenia). Program był skuteczny, ponieważ w roku 2000 nikt nie dopuszczał możliwości podszycia się pod znajomy adres e-mail, a uczuciowa zawartość wiadomości zachęcała wręcz do jej sprawdzenia. Z robakiem musiały poradzić sobie m.in. Pentagon, CIA czy też Brytyjski Parlament.
Zdjęcie otwierające: Windows 98 / własny zrzut ekranu
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.