LOKOWANIE PRODUKTU: KOMPUTRONIK

Zakup smartfona w dniu premiery to najgorsze co możesz zrobić [OPINIA]

7 minut czytania
Komentarze

Kojarzycie sytuację, w której z niecierpliwością wyczekujecie informacji o najnowszym telefonie waszej ulubionej marki? Składacie zamówienie tuż po uruchomieniu odpowiedniej strony internetowej, by już po kilkudziesięciu godzinach być w gronie pierwszych osób w regionie, które mogą korzystać z wybranego modelu. Jako pierwsi odkrywacie możliwości nowego oprogramowania danego producenta (które zazwyczaj trafia w pierwszej kolejności na premierowe urządzenia) i dzielicie się wrażeniami z innymi. Zakup smartfona w dniu premiery potrafi być naprawdę ekscytujący dla fanów technologii. Sam kupiłem w lutym tego roku Samsunga Galaxy S23 i choć absolutnie tego nie żałuję, to widzę, że dla większości osób podobna decyzja wcale nie byłaby najlepsza.

Zakup smartfona w dniu premiery. Dlaczego to robimy?

fot. 2H Media/Unsplash

Kto z nas nie chciał kiedyś mieć najlepszego (lub chociaż najnowszego) produktu danej kategorii? Takiego, o którym znaczna część osób będzie mówić i go podziwiać, ale dopiero po dłuższym czasie wejdzie w jego posiadanie (o ile w ogóle to się stanie)? Możemy oczywiście mówić, że rzeczy materialne nie mają dla nas znaczenia i patrzymy tylko na czysto praktyczne walory używanych przedmiotów, jednak wizja posiadania najnowszych ubrań, samochodu lub właśnie smartfona – zależnie od tego, czym się interesujemy – będzie dla nas zawsze (mniej lub bardziej, ale jednak) atrakcyjna.

Choć to niekoniecznie dobre dla naszych portfeli, na zakupach zdarza się nam kierować emocjami. A powiedzmy sobie szczerze, zamawianie najnowszego telefonu w momencie, kiedy wszyscy o nim mówią, najlepiej w jakiejś specjalnej wersji (np. niedostępnym w większości sklepów kolorze) jest znacznie bardziej emocjonujące, niż wybieranie spośród od dawna dostępnych modeli w markecie z elektroniką. Oczywiście pod warunkiem, że jakkolwiek interesujemy się elektroniką użytkową. W największym stopniu dotyczy to flagowych smartfonów, choć nie tylko.

Czasem po prostu wypatrujemy nowego modelu z danej serii, bo to właśnie w nim producent zapowiedział istotną z naszej perspektywy zmianę. Ulepszony aparat, większy lub mniejszy ekran, cokolwiek. Nie chcemy dłużej czekać, wolimy jak najszybciej mieć urządzenie u siebie.

Wszystkie te powody są zrozumiałe, co nie zmienia faktu, że w większości przypadków zakup smartfona w dniu premiery nie będzie najlepszą decyzją, a powodów jest kilka. Przy czym dzień premiery traktujemy jako umowne hasło – chodzi także o okres przedsprzedaży (jeżeli producent go przewidział) i pierwsze dni po rynkowym debiucie telefonu.

Zakup smartfona w dniu premiery to częściowo kupowanie kota w worku

fot. qpro_9/Unsplash

Zacznijmy od wydajności i ogólnych wrażeń z użytkowania nowego telefonu. Im nowszy model (w obrębie tej samej serii lub przynajmniej półki cenowej), tym lepiej powinien działać, prawda? Prawda, tyle że nie dotyczy ona smartfonów debiutujących na rynku. Mój Galaxy S23 tuż po zakupie miał w pewnych miejscach interfejsu małe problemy z animacjami. Do tego czas pracy na jednym ładowaniu i poziom nagrzewania się urządzenia pozostawiały wiele do życzenia, a podczas grania w bardziej wymagające gry było zauważalne klatkowanie, mimo topowych podzespołów. W sieci można było też znaleźć wiele skarg użytkowników na działanie aparatu.

Samsung stopniowo wypuszczał aktualizacje i wraz z kolejnymi tygodniami smartfon działał coraz lepiej. Po kilku miesiącach korzystanie z telefonu było już w zasadzie bezproblemowe. Niemniej zakup smartfona w dniu premiery dla niektórych może oznaczać spore rozczarowanie. Nawet w przypadku flagowców często spotykane są problemy z oprogramowaniem i baterią, które producent rozwiązuje dopiero poprzez aktualizacje. Nie dotyczy to tylko urządzeń z Androidem – przykładów dużych problemów z iPhone’ami po ich premierze można znaleźć całe mnóstwo.

Czasami dany model smartfona ma jednak wady, których producent nie naprawi aktualizacjami. Może to być np. wyjątkowo podatna na zarysowania obudowa albo zbyt ciemny ekran lub też wiele innych irytujących drobnostek, które mamy szansę poznać, czytając opinie i recenzje przed zakupem i oceniając, czy jesteśmy w stanie zaakceptować konkretne wady. Decydując się na zakup smartfona w dniu premiery lub składając zamówienie w przedsprzedaży, zazwyczaj nie mamy jednak dostępu do licznych testów i opinii.

Kolejna sprawa to ceny. Większość telefonów szybko traci na wartości, reguła ta nie dotyczy jedynie iPhone’ów. Gdy kupowałem Samsunga Galaxy S23 w wersji 8/256 GB przy okazji jego premiery, kosztował on 4799 zł. W chwili pisania tego tekstu standardowa cena omawianego modelu to 3899 zł. Ja wprawdzie finalnie zapłaciłem tyle samo dzięki szeregowi promocji, ale obecnie nie trzeba poszukiwać kodów rabatowych ani wypełniać formularzy w aplikacji producenta, żeby zapłacić znacznie mniej (lub, jak kto woli, przepłacić tylko trochę).

Nie każdy kupuje flagowca, więc weźmy inny przykład. Motorola Edge 30 Neo, czyli świetny smartfon ze średniej półki. Urządzenie debiutowało mniej więcej rok temu w cenie 1899 zł, po kilku miesiącach dało się je kupić o 300 zł taniej, dziś nowe egzemplarze są dostępne za ok. 1250 zł. To spadek wartości o ok. 35%. I choć wiele mówimy o szybkim starzeniu się elektroniki, nie popadajmy w paranoję – na przestrzeni kilku miesięcy wspomniana Motorola działa tak samo dobrze. Kupując telefon w dniu premiery, zazwyczaj musimy się liczyć z jego szybką utratą wartości. Do nielicznych wyjątków należą iPhone’y.

Kiedy zakup smartfona w dniu premiery ma sens?

fot. Daniel Romero/Unsplash

Ponarzekaliśmy na kupowanie telefonu w momencie jego debiutu, jednak trzeba zaznaczyć, że nie musi być to zła decyzja. W dużej mierze chodzi o to, czy mamy świadomość tego, że obecnie producenci często wypuszczają na rynek telefon i na bieżąco poprawiają błędy, które odkrywają użytkownicy. Jeśli nie będzie to nas frustrowało, możemy być zadowoleni.

Czasami też jesteśmy przekonani, że telefon, który właśnie został zaprezentowany, będzie dla nas najlepszym wyborem. Tak było w przypadku mojego Galaxy S23 – szukałem smartfona w miarę kompaktowego jak na dzisiejsze standardy, z Androidem, mocną specyfikacją i pozbawionego takich wad, jak bardzo słaba bateria oraz krótki czas wsparcia aktualizacjami (dlatego Galaxy S22 i Asus Zenfone 9 odpadały). Było jasne, że nic lepszego w najbliższym czasie się nie pojawi i zwlekanie z zakupem Galaxy S23 byłoby stratą czasu. Choć i tak poczekałem chwilę po premierze na pierwsze doniesienia o tym, czy bateria we wspomnianym modelu jest zauważalnie lepsza, niż w poprzedniku.

Podsumowanie? Zakup smartfona w dniu premiery to dobra opcja, jeśli jesteście pewni, czego chcecie, czekaliście na konkretny model, często z wyższej półki, interesujecie się technologią i ew. początkowe problemy, które później zostaną naprawione aktualizacjami, potraktujecie jako ciekawostkę, a nie powód do nerwów. Jeżeli szukacie telefonu w najlepszej możliwej cenie, oczekujecie, że będzie on w pełni dopracowany i chcecie znać wszystkie jego wady i zalety jeszcze przed zakupem, kupowanie w dniu premiery lepiej sobie odpuśćcie.

zdjęcie główne: Ian Edokov/Unsplash

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Lokowanie produktu: Komputronik

Motyw